
To miała być typowa, sprawozdawcza sesja. Jak się jednak okazało, ostatnie przed wakacjami obrady w powiecie, które miały miejsce we wtorek, 30.06, zapadną w pamięci radnych na długo. Po pierwsze, ze względu na czas trwania sesji. Standardowe 2-3 godziny tym razem nie wystarczyły. A po drugie – ze względu na ilość dociekliwych i szczegółowych pytań, jakie padły w odniesieniu o działalność PKS-u, szpitala, czy powstającego nad Trzesieckiem Regionalnego Centrum Edukacji Ekologicznej.
Tuż przed rozpoczęciem obrad, Krzysztof Lis wręczył wyróżnienia najlepszym klubom oraz szkołom w powiecie za wyjątkowe osiągnięcia sportowe. Wyróżnienia trafiły do działającego w Bornem Sulinowie Uczniowskiego Klubu Sportowego Taekwondo, Klubowi Sportów Walki oraz Stowarzyszenie Turystyczno-Sportowe „Pomerania”, a także do szkół – SP nr 7, Gimnazjum w Barwicach, ZS nr 1 oraz I LO im. Ks. Elżbiety oraz ZS nr 6.
Zaraz potem przystąpiono do właściwego porządku sesji. Najwięcej czasu (ponad 2 godziny) zajęło radnym omówienie obecnej sytuacji i przyszłości szczecineckiego PKS-u. Na mównicy stanęła Halina Mozolewska, prezes spółki, która bardzo drobiazgowo przedstawiła bilans finansowy przedsiębiorstwa. Mimo że prezes co chwilę przywoływała rozmaite liczby i prognozy, radnym na koniec jej wystąpienia nie udało się wyzbyć przekonania, że PKS dla powiatu stał się poważnym ciężarem, którego już dłużej nie sposób w takiej formie utrzymywać. Niestety radni na ostatniej sesji nie wymyślili, co należy zrobić, by kondycja spółki uległa polepszeniu.
- PKS w Szczecinku zakończył działalność w 2014 roku ze stratą rzędu 253 tys. zł – przypomniała Halina Mozolewska. – Warto jednak zauważyć, że i tak miniony rok był lepszy od 2013 roku. Wtedy spółka poniosła stratę większą o 3,4 mln zł. Ujemny bilans jest spowodowany stałym spadkiem przychodów z jednego km. Autobusami jeździ coraz mniej pasażerów. Jest niż demograficzny. Wzrosła liczba prywatnych samochodów. Do tego mamy większe koszty paliwa. Rosną też koszty pracy i napraw taboru autobusowego.
Prezes podkreśliła, że obecnie dochodową gałęzią spółki są przewozy zagraniczne. W ubiegłym roku tylko na tych przewozach PKS zyskał 86,2 tys. zł. Sporo pieniędzy udaje się też uzyskać dzięki dzierżawie autobusów. W ubiegłym roku tzw. przewozy na wynajem starymi autobusami zarobiły łącznie ponad 100 tys. zł. Z tego powodu zdecydowano o zakupie nowego autobusu turystycznego, który właśnie z wynajmu ma generować dla spółki kolejne zyski.
- 24 czerwca rozstrzygnęliśmy przetarg na zakup tego autobusu – poinformowała H. Mozolewska. – Może on dla nas sporo zarobić, zwłaszcza latem. Powinien do nas dotrzeć ok. 15-20 lipca. Jeśli się okaże, że będzie duże zainteresowanie kursami zagranicznymi i trzeba będzie uruchomić tzw. bisy, to ten autobus tam również będzie wykorzystywany.
H. Mozolewska wyraziła obawę, że szczecineckiemu PKS-owi faktycznie ciągle grozi widmo likwidacji. Tylko w tym półroczu spółka poniosła już stratę w wysokości ponad 500 tys. zł. Wszystko przez to, że wciąż nie udało się znaleźć nabywcy terenu po byłym dworcu PKS przy ul. Kaszubskiej. Z tej również przyczyny spółce nie uda się w terminie zwrócić powiatowi pożyczki na pół mln zł.
- Sprzedaż nam znowu nie wyszła – zaznaczyła H. Mozolewska. – Wysyłaliśmy maile, zawiadomienia, były już dwa przetargi. W końcu pojawił się partner z Warszawy, z którym nawet podpisaliśmy list intencyjny. Jednak i on się wycofał. 24 czerwca miał miejsce kolejny przetarg, ale nie było żadnego zainteresowania. Nie jest tajemnicą, że mocno zeszliśmy z ceną tej nieruchomości. Na samym początku była wyceniana na 3 mln zł. A my sprzedajemy ją za 1,5 mln zł.
W końcu głos zabrali radni. Joanna Pawłowicz chciała się dowiedzieć m.in., czy PKS ma w ogóle jakiś plan naprawczy. Radną interesowało również to, czy w obecnej – delikatnie mówiąc – niezbyt dobrej sytuacji spółki powiat zamierza ją nadal częściowo finansować. Z kolei radny Grzegorz Poczobut dopytywał o konsorcjum KM-PKS: - Czy ktoś w ogóle się z tego pomysłu rozliczył? Kto był jego autorem? Kto na tym zyskał, a kto stracił? – pytał radny.
- Mi też brakuje programu naprawczego, takiej mapy drogowej, której moglibyśmy się trzymać. Być może przyczyną tego wszystkiego jest to, że na stanowisku prezesa PKS jest tak duża rotacja. T nie jest dobre, bo wówczas odpowiedzialność się rozmywa. Musi być wymyślony jakiś proces restrukturyzacji. Ale nie taki, który będzie polegał tylko na zwalnianiu ludzi, żeby bilans zysków i strat na koniec roku się zgadzał. Ten plan musi pojawić się szybko. Bo to wszystko zmierza w złym kierunku – zauważył. G. Poczobut.
Do dyskusji przyłączył się także Janusz Babiński; – Na razie nie widzę rozwiązania dla PKS-u. Mamy kolejne straty. W biznesie takie przedsiębiorstwo należałoby zamknąć. Albo to trzeba zamknąć, albo tak dofinansować, żeby była możliwość zakupu nowych autokarów. Poza tym jestem zatroskany o nasza młodzież. Ona musi w jakiś sposób móc bezpiecznie dotrzeć do szkoły.
Dyskusję starał jakoś spuentować starosta. Krzysztof Lis przypomniał, że wielokrotnie zaznaczał, iż wcale nikogo nie przekonywał o „świetlanej przyszłości PKS-u”. – Jesteśmy na zakręcie – powiedział K. Lis. – Musimy patrzeć na możliwości finansowe samorządu. Nie będziemy już więcej dokładać do PKS-u, chyba że kosztem jakiejś inwestycji.
K. Lis przypomniał J. Babińskiemu, że kiedy on był wójtem Gminy Szczecinek, wówczas nie troszczył się o finanse spółki, bo nie było w ogóle mowy o tym, by przewozy w gminie realizował szczecinecki PKS. Ale pochwalił troskę o młodzież i mieszkańców gmin, którzy w jakiś sposób muszą dostać się do miasta do szkoły czy też do lekarza. Poinformował, że być może w przyszłorocznym budżecie znajdzie się miejsce na dofinansowanie zakupu 8-10 autobusów 15-20 osobowych, dzięki którym PKS mógłby zarobić więcej.
Ponadto starosta odniósł się do słów G. Poczobuta: - Nie było żadnego konsorcjum! Niebyło i nie ma żadnej umowy. To tylko takie nazewnictwo i cel, by KM i PKS nie powielały swoich zadań – zaakcentował. Wyraził też swoje wielkie rozczarowanie informacją o tym, że jeden z pracowników PKS - i w dodatku działacz związków zawodowych - kradł spółce paliwo. Zdaniem starosty, dopóki wszyscy nie będą dbać o dobro PKS-u, spółka ciągle będzie mieć problemy.
- Najlepsze dla PKS-u byłoby to, gdyby znalazł się podmiot prywatny, który wykupiłby całość lub część udziałów w spółce – podkreślił K. Lis. Według starosty, na razie najważniejsze jest jednak to, by spółka nie traciła płynności finansowej. (sz)
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie