
Artykuł ukazał się w Tygodniku Temat nr 635 / 27 września 2012
Sakralizacja obiektów szkolnych, czy walka o wolność wyznania w PRL? Sprawa wieszania krzyży w szkołach
podstawowych i średnich odbiła się szerokim echem nie tylko w województwie koszalińskim, ale i całej Polsce.
Szczecinek na pierwszy rzut oka usytuowany daleko od miejsc kluczowych wydarzeń polityczno-społecznych w kraju, nie okazał się być jednak oazą spokoju. Na dzień 1 stycznia 1981 r. tutejszy Referat SB pozyskał do współpracy aż 57 tajnych współpracowników - osób, które w sposób tajny i świadomy przekazywały informacje organom bezpieczeństwa. Dawało to drugie miejsce w województwie koszalińskim.
Bez względu na to, czy uznamy „wojnę o krzyże”, która miała miejsce w pierwszej połowie lat osiemdziesiątych XX w. w Szczecinku jako element świadomego i celowego procesu sakralizacji szkół podstawowych i średnich bądź przykład niestrudzonej walki o wolność wyznania w Polsce Ludowej, jedna rzecz wydaje się być pewna, ów konflikt miał zdecydowanie inny wymiar, aniżeli ten sprzed dwóch lat z Krakowskiego Przedmieścia. Przede wszystkim krzyż jako symbol chrześcijaństwa, męki Chrystusa, nie był obiektem drwin, szykan ze strony społeczeństwa, ani też nie był wykorzystywany w celu prowadzenia osobistych wojenek z sobie znanym, często wyimaginowanym wrogiem. Bez wątpienia raził w oczy funkcjonariuszy Służby Bezpieczeństwa walczących o miano „bezwyznaniowego państwa socjalistycznego”. Nie inaczej było w Szczecinku.
Sprawa wieszania krzyży w szkołach podstawowych i średnich odbiła się szerokim echem nie tylko w województwie koszalińskim, ale i w całej Polsce. Scenariusz tego wydarzenia tylko z pozoru wydawał się być prosty: z jednej strony pracownicy miejscowego aparatu bezpieczeństwa i terenowe władze PRL, z drugiej uczniowie i ich rodzice działający przy wsparciu niektórych księży szczecineckich parafii, a także kilku członków Międzyzakładowego Komitetu Założycielskiego NSZZ „Solidarność” (od marca 1981 r. Zarząd Regionu „Pobrzeże” NSZZ „S”Oddział w Szczecinku). Miejsce zdarzenia jakby typowe: klasy szczecineckich szkół, Komenda Milicji Obywatelskiej, ulice, salki katechetyczne, wreszcie prywatne mieszkania. Nacisk władz na ściąganie krzyży ze ścian szczecineckich zakładów pracy czy szkół, świadczył nie tylko o podjęciu zdecydowanie konfrontacyjnego charakteru działań wobec zmęczonych ludzi - środowisk pracowniczych oraz szkolnych. W głównej mierze oznaczał strach, niemoc i panikę spróchniałych struktur partyjnych, które tracąc resztki zaufania u swoich obywateli, desperacko próbowały za wszelką cenę zniszczyć jakąkolwiek niezależną inicjatywę społeczną, tuszując tym samym własną niemoc i apatię w walce tak z Kościołem katolickim, jak i z „Solidarnością”.
Gwoli sprawiedliwości, nie wszyscy członkowie Komitetu Miejskiego Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej w Szczecinku opowiadali się za podjęciem radykalnych środków. W niektórych kręgach partyjnych zdawano sobie sprawę, iż decyzja o usunięciu krzyży z przestrzeni publicznej, a zwłaszcza ze szkół, może jedynie spotęgować cały konflikt, a nie go skutecznie zażegnać.
19 lutego 1981 r. w salach lekcyjnych szkół: I Liceum Ogólnokształcącego, Technikum Mechanicznego, Liceum Zawodowego, Szkół Podstawowych nr 1, 3 i 4 zostały zawieszone przez uczniów krzyże. Należy pamiętać, że lutym w 1981 r. zaktywizowało się środowisko inteligencji i studentów, którzy wymogli na władzach rejestrację Niezależnego Zrzeszenia Studentów. 11 lutego premierem PRL został wieloletni minister obrony narodowej gen. Wojciech Jaruzelski, który zaapelował o 90 dni spokoju w kraju. Niemniej sytuacja daleka była od stabilizacji, o czym świadczył tzw. „kryzys bydgoski” z marca 1981 r., kiedy to milicja i funkcjonariusze SB pobili działaczy „Solidarności” przybyłych na posiedzenie Wojewódzkiej Rady Narodowej w Bydgoszczy.
Szczecinek na pierwszy rzut oka, usytuowany daleko od miejsc kluczowych wydarzeń polityczno- społecznych w kraju, nie okazał się być jednak oazą spokoju (nadmienię tylko, że na dzień 1 stycznia 1981 r. Referat SB w Szczecinku pozyskał do współpracy aż 57 tajnych współpracowników - osób, które w sposób tajny i świadomy przekazywały informacje organom bezpieczeństwa. Dawało to drugie miejsce w województwie koszalińskim).
24 lutego 1981 r. funkcjonariusze Wydziału III i IV Komendy Wojewódzkiej MO w Koszalinie (zgodnie z nomenklaturą „bezpieki” Wydział III m.in. „strzegł przed naruszającą porządek prawno-publiczny dywersją polityczną kościołów na ochraniane środowiska w tym oświatę”. Z kolei Wydział IV zajmował się „ochroną państwa socjalistycznego przed zagrożeniami wynikającymi ze szkodliwej i wrogiej działalności ideologicznej, politycznej oraz społecznej podejmowanej lub inspirowanej przez hierarchię, a także kler kościoła rzymskokatolickiego”) z uwagi na „zagrożenia” wynikające ze zjawiska wieszania krzyży w szczecineckich szkołach założyli sprawę operacyjnego sprawdzenia o kryptonimie „Symbol”. SOS wszczynano w przypadku „uzyskania informacji o przygotowaniach lub prowadzeniu wrogiej działalności przez daną osobę lub grupę osób wymagającej potwierdzenia. Ustalono, że dzień wcześniej w Szkole Podstawowej nr 1 w czasie zebrania z dyrekcją, rodzice uczniów wymusili powieszenie krzyży w salach lekcyjnych. Za głównego „organizatora” i „realizatora sakralizacji szkoły” uznano Henryka Skibickiego - radnego Miejskiej Rady Narodowej w Szczecinku i późniejszego wiceprezesa miejscowego Klubu Inteligencji Katolickiej. Z kolei do ścisłego grona „zwolenników” umieszczania krzyży zaliczono: Hieronima Bikunia - radcę prawnego w Urzędzie Gminy w Szczecinku, również przyszłego wiceprezesa KIK-u oraz Czesława Kunderę - radcę prawnego w Wojewódzkiej Spółdzielni Mleczarskiej Oddział w Szczecinku, członka Zarządu Wojewódzkiego Stowarzyszenia „PAX”.
Wyżej wymienieni w czasie spotkania z dyrekcją kwestionowali treść przepisów prawnych ustawy z 1961 r. o rozwoju systemu oświaty i wychowania, traktującej również o problemie świeckości szkół. W ich ocenie decyzja o zawieszaniu krzyży w klasach powinna była być przedmiotem wspólnej dyskusji ogółu rodziców i uczniów szkoły. Obecny na zebraniu zastępca inspektora Wydziału Oświaty i Wychowania w Szczecinku Henryk Sołtys nie wyraził zgody na zawieszenie krzyży, gdyż w jego ocenie przeczyło to idei świeckości szkoły. Podobnego zdania mieli być zarówno pracownicy wydziału, kurator, jak i wojewoda koszaliński.
Po burzliwej dyskusji i telefonie do samego wojewody (połączenie w zastępstwie nieobecnego włodarza województwa odebrała małżonka) ustalono, że decyzję w tej sprawie, podejmie następnego dnia naczelnik miasta Józef Kowalczyk po rozmowie z władzami w Koszalinie. 24 lutego o godz. 17 odbyło się spotkanie Komitetu Rodzicielskiego z naczelnikiem miasta i dyrektorem szkoły Czesławem Szyszlakiem. Władze miasta oraz szkoły wyraźnie odcięły się od pomysłu zawieszenia krzyży.
Po wyjściu naczelnika i dyrektora, przybyli rodzice i działacze związkowi odśpiewali hymn państwowy, a wybrana grupa udała się do gabinetu dyrektora po wcześniej zatrzymane krzyże, które później zawieszono w poszczególnych klasach. Następnie część uczestników „akcji”, na zaproszenie ojca Stanisława Mroza, udała się na mszę św. do kościoła pw. Ducha Świętego.
Na odzew innych szkół nie trzeba było długo czekać. Jeszcze tego samego dnia, tj. 24 lutego funkcjonariusze aparatu bezpieczeństwa uzyskali informację, że następnego dnia planowane jest zawieszenie krzyży w Zespole Szkół Mechanicznych. Do ewentualnych „inicjatorów” tego „przedsięwzięcia” zaliczono: Ryszarda Jankowskiego, Zbigniewa Furyka oraz Leszka Turkowskiego - uczniów klasy II Technikum Mechanicznego. Dopiero 30 marca nadeszły kolejne wiadomości w tej sprawie. Sierżant B. Klafetka z KM MO w Szczecinku uzyskał informację, iż Krzysztof Szyszka, uczeń ZSM, który na początku miesiąca spotkał się z dwoma kolegami (uczniami LO i Zespołu Szkół Rolniczych w Szczecinku) rozmawiał na temat ulotek związanych z hasłami umieszczania krzyży w szkołach oraz „Zbrodni Katyńskiej”: „Ulotki te mieli prawdopodobnie otrzymać od księdza Rydzyka. (...) miały być wykonane na powielaczu, który ma znajdować się na plebani”.
Dzień wcześniej, tj. 23 lutego, inspektor Wydziału III KW MO w Koszalinie ppor. Marian Domigiewicz przeprowadził rozmowę z dyrektorem Zespołu Szkół Ogólnokształcących w Szczecinku Kazimierzem Lenckowskim, a także dyrektorem dziennego LO Feliksem Kuchniakiem. Uzyskał informację, iż 20 lutego o godz. 7 rano w kościele pw. Narodzenia Najświętszej Marii Panny odbyła się msza św., w czasie której uczniowie ogólniaka poświęcili kilkanaście krzyży, które zostały następnie zawieszone w klasach liceum. W ocenie dyrekcji był to bezpośredni odzew na wyniki ankiety z grudnia 1980 r. skierowanej do uczniów szkoły z zapytaniem: „Czy jesteś za powieszeniem krzyży w szkole lub jest ci to obojętne?”. Inspiratorem całej akcji miał być wspomniany wcześniej katecheta o. Tadeusz Rydzyk. Wyniki ankiety były praktycznie jednoznaczne - 90 proc. uczniów opowiedziało się „za”.
4 dni później, tj. 27 lutego, w Szkole Podstawowej nr 2 uczniowie, usilnie dążąc do zawieszenia krzyży w klasach, gremialnie zbojkotowali zajęcia lekcyjne odmawiając w nich udziału. W wyniku silnej presji podopiecznych, dyrekcja nie odważyła się zdjąć krucyfiksów. Jeszcze tego samego dnia sprawa przybrała na sile. Delegacja uczniowska reprezentująca młodzież szkół szczecineckich w składzie: Radosław Niemiec, Karol Hejnowicz, Dorota Frątczak, Anna Stypa (wszyscy uczniowie LO), Agata Frączek (SP nr 2) i Lucyna Stańczak (SP nr 2), której przewodniczył o. Rydzyk, udała się w celach negocjacyjnych do Warszawy, uzyskując ważne oświadczenie od Wydziału Prawnego Sekretariatu Episkopatu Polski. Oznajmiono w nim, iż ks. bp Bronisław Dąbrowski 25 lutego 1981 r. przeprowadził rozmowę z ministrem - Jerzym Kuberskim, kierownikiem Urzędu ds. Wyznań w rządzie premiera Jaruzelskiego. W wyniku dwustronnych ustaleń, minister miał osobiście podjąć interwencję w Kuratorium Okręgu Szkolnego w sprawie zawieszenia krzyży w LO w Szczecinku. SB uznała, iż grono pedagogiczne szkół (w odczuciu „bezpieki” w większości przeciwne sakralizacji szkół) „nie podejmie działań przeciwnych z dążeniami społeczności Szczecinka”. A zatem nie opowie się za usunięciem krzyży ze szkół.
3 marca odbyło się zebranie rodziców w Szkole Podstawowej nr 3. Większością głosów podjęto decyzję o umiejscowieniu krzyży obok godła w salach lekcyjnych. Wyliczono, iż w dyskusji wzięło udział około dwudziestu osób. Do grona zwolenników „akcji” zaliczono aktywistów NSZZ „Solidarność”: Bolesława Stypę - przewodniczącego Komisji Zakładowej NSZZ „Solidarność” w Wojewódzkim Przedsiębiorstwie Handlu Wewnętrznego w Szczecinku i Jana Zielińskiego - przewodniczącego Międzyzakładowego Komitetu Założycielskiego NSZZ „Solidarność” w Szczecinku. Władze miejskiej oświaty z dyrekcją na czele były zdecydowanie przeciwne pomysłowi zawieszenia krzyży, ale nie chciały działać wbrew woli większości rodziców. Kierownictwo szkoły zwróciło rodzicom wcześniej „zarekwirowane” krzyże. Zostały one zawieszone, jak zasygnalizowali funkcjonariusze SB, na czołowych ścianach w klasach obok godła.
Więcej emocji wzbudziła sprawa krzyży w SP nr 4. Dyrekcja w obronie stanowiska władz oświatowych odnośnie „sakralizacji szkół” wymieniła zamki w drzwiach do klas. Polecono nauczycielom każdorazowe zamykanie i pilnowanie drzwi. Spotkanie dyrekcji z rodzicami żądającymi zawieszenia krzyży nie doprowadziło do porozumienia w tej sprawie. W związku z powyższym stan wyczekiwania i nerwowego napięcia trwał nadal.
Jednakowoż atmosfera gęstniała nie tylko w szkołach. 21 lutego we wczesnych godzinach rannych rozlepione zostały ulotki na ulicach miasta Szczecinka wyrażające protest przeciwko działaniom władz oświatowych. Była to bezpośrednia reakcja na decyzję partyjnych decydentów. Komitet Wojewódzki PZPR w Koszalinie nakazał władzom wojewódzkim wydać ustne polecenie dyrektorom szkół, aby jednoznacznie zadecydowali o usunięciu krzyży. W związku z tym doszło do spotkania dyrektorów szkół szczecineckich z kuratorem Oświaty i Wychowania Mieczysławem Statkiewiczem, gdzie zapadły decyzje o zdjęciu krzyży. Polecenie to miało zostać wykonane w SP nr 1 i 3. W czasie wykonywania tzw. „czynności operacyjnych” miejscowa SB zatrzymała 13-letnią uczennicę SP nr 1. Kolportowała ona ulotki następującej treści: „Matki Polki pomóżcie, wyrywają z serc naszych dzieci wiarę”, „Za krzyże oddamy niewinne swe serca”, a nawet: „Zerwane krzyże wrócą z powrotem do szkoły, zawiesi je nowy dyrektor”.
Jak ustalono ulotki w liczbie ok. 100 sztuk, zostały wykonane odręcznie za pomocą flamastrów. Ponadto były rozwieszane na słupach, witrynach sklepowych, płotach i drzwiach części budynków w mieście. Co nad wyraz istotne, na wszystkich arkuszach widoczny był symbol krzyża. Tak całe zajście relacjonował ppor. Edward Kosiorek: „W dniu 20 lutego 1981 r. pełniąc służbę referenta około godz. 18:45 radiowóz patrolujący rejon służbowy (...) przywiózł do KM MO uczennicę klasy VII Szkoły Podstawowej nr 1 Kubów Małgorzatę (...), która rozwieszała ulotki - plakaty na ul. Mickiewicza w rejonie KM PZPR”. Zastraszoną dziewczynę nakłaniano do złożenia zeznań w sprawie. Ulotki miała naklejać wraz z koleżankami przy namowach o. Rydzyka.
Nie ustalono jednak, kto je wykonał. Kosiorek twierdził, iż całe przesłuchanie trwało ok. 20 minut i że nie doszło do naruszenia nietykalności osobistej przesłuchiwanej. W trakcie spisywania oświadczenia przez uczennicę na komendę przybyła jej mama, która starała się załagodzić sprawę.
Inny punkt widzenia w tej sprawie prezentował MKZ w Szczecinku. Działacze „Solidarności” informowali, iż przesłuchanie uczennicy trwało dwie godziny i że była ona bezpodstawnie przetrzymywana oraz szantażowana. Powyższy przykład świadczył o tym, iż walka z systemem, mniej lub bardziej zaplanowana, zaczęła dotykać bezpośrednio ludzi bardzo młodych - młodzież szkolną. Dowodziło to tym samym, iż stopień inwigilacji nie obejmował już tylko środowisk kościelnych czy opozycyjno-związkowych. Dotykał także bezpośrednio najmłodsze pokolenie, wychowane w czasach „szczęśliwej dekady”- „drugiej Polski” I sekretarza KC PZPR Edwarda Gierka, które miało nigdy nie zaznać cierpienia i strachu ich rodziców z lat wojennych. Okazuje się, że system totalny, działający nawet w najbielszych rękawiczkach, przekonywujący o swoich reformatorskich zapędach, by istnieć prędzej czy później wystąpi przeciwko człowiekowi i zaprzeczy jego prawom obywatelskim. Rzecz jasna w imię najwyżej wartości, niepodzielnej władzy i kontroli nad społeczeństwem.
Sprawa wieszania krzyży w szkołach wzbudzała wiele emocji praktycznie aż do końca roku 1983. Wtedy to naczelnik Wydziału III KW MO w Koszalinie mjr Bogusław Małecki wystosował pismo do naczelnika Wydziału III Departamentu III MSW w Warszawie (odpowiadał m.in. za ochronę operacyjną nauki polskiej, szkolnictwa, edukacji i wychowania). Informował w nim, iż „aktualnie nie ujawniono faktów i inicjatyw związanych z naruszeniem zasady świeckości szkół”. Podsumował także wydarzenia, które miały miejsce w Szczecinku: „Do końca roku szkolnego 1980/81 krzyże wisiały w 9 szkołach szczecineckich i 2 internatach. Atmosfera wśród społeczeństwa Szczecinka na tyle uspokoiła się, że w okresie wakacji pracownicy administracji szkolnych przy okazji porządkowania, czy odnawiania sal lekcyjnych zdjęli krzyże i zdeponowali u kierowników placówek oświatowych. W pierwszych dniach po rozpoczęciu roku szkolnego 1981/82 pojawiły się głosy dezaprobaty wobec stanowiska władz, ale zdecydowana postawa kierownictw szkolnych uniemożliwiła ponowne powieszenie krzyży. Okolicznością ułatwiającą w przeprowadzeniu tych działań był wyjazd ze Szczecinka księdza inspirującego młodzież szkolną i ich rodziców [chodziło o redemptorystę o. Tadeusza Rydzyka- T. C.]”.
Co warte zauważenia, na temat obrony krzyży w szkołach wypowiedział się sam o. Rydzyk. Jest to niezmiernie cenna relacja świadka historii po latach: „Później, już sam byłem księdzem w Szczecinku i przyszło mi zmierzyć się z problemem zdejmowania krzyży. Jedna z sióstr niepokalanek, siostra Gizela, pokazała mi, jakie ma ładne krzyże. Siostra uczyła religii na poddaszu i przychodzili do niej uczniowie z pobliskiego liceum. (...) Zaproponowali, że je zawieszą w szkole. Pewnego ranka o siódmej rano przyszło do mnie dwoje uczniów z liceum z prośbą o pomoc w rozwiązaniu problemu. Zostali zastraszeni przez dyrektora szkoły, że jeśli do apelu, który miał być w południe, krzyże nie zostaną zdjęte, oni zostaną wyrzuceni ze szkoły. Powiedziałem do tych uczniów: Nigdy nie wyciągajcie ręki przeciwko krzyżowi, nigdy! Nie bójcie się! Nie ściągajcie tych krzyży, nie łamcie swoich sumień, wy okrzepniecie, dostaniecie jeszcze więcej siły - dzisiaj jest próba. Dyrektorowi, powiedzcie, że sprawa została przekazana do ks. biskupa, a wy zaraz po lekcjach przyjdźcie do mnie. (...) Później uczniowie wieszali krzyże w innych szkołach, w swoich klasach i przychodzili do mnie, do sali katechetycznej, by to wszystko opowiedzieć. (...) Pamiętam, jak wielu ludzi wieszało krzyże w szkołach i co się później działo z tymi krzyżami. Gdy zaczęli je zdejmować, mówiłem na ten temat kazania w niedziele. Inni księża czynili podobnie”. Cytat pochodzi z książki pt. „Życie jest ciekawe”. Z Ojcem Tadeuszem Rydzykiem CSsR rozmowy niedokończone, Szczecinek 2011, s. 126-128.
Z pozoru zamknięty temat krzyży, w Szczecinku pozostawił szereg wątpliwości. Rodziło się kluczowe pytanie: czy rzeczywiście terenowe władze PRL odniosły sukces w całej „batalii o krzyże”? Czy może powinno się było raczej użyć określenia „pyrrusowe zwycięstwo”? Na pewno rzeczą niepokojącą dla władz PZPR była rosnąca świadomość i niezadowolenie młodzieży szkolnej, która otrzymała pierwszą poważną lekcję życia w młodym wieku. Zaprocentowało to pod koniec lat osiemdziesiątych, kiedy wchodząca w dorosłość społeczność szkolna stanu wojennego, w znacznym stopniu czynnie włączyła się w proces demontażu systemu socjalistycznego, co stało się dla szeregowych członków partii nie tylko zaskoczeniem, lecz także przykrym faktem, który zwyczajnie musieli zaakceptować.
Tomasz Ceglarz
Foto: Zdjęcie pochodzi ze zbiorów prywatnych Zenona Jurczyka. Jest na nim widoczna grupa szczecinecka z o. T. Rydzykiem na czele podczas 15. Warszawskiej Pielgrzymki Pieszej (6-15 VIII 1979). Bez trudu można dostrzec symbolikę Krzyża. Część tych młodych ludzi, uczniów, będzie czynnymi świadkami wydarzeń z 1981 r. Zatem stanowi to rodzaj preludium i udowadnia, że symbolika krzyża pojawiała się już wcześniej i była przez młodzież szanowana i zaakcentowana w wielu miejscach.
Zdjęcie w dużej rozdzielczości - do pobrania
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie