Święto pączka i nie tylko

Są różne - z nadzieniem różanym, truskawkowym, z budyniem, kremem, ajerkoniakiem, z serem lub z makiem. W polewie czekoladowej albo lukrowej. Lekko obsypane skórką pomarańczową, orzeszkami bądź rodzynkami. Tego dnia nie liczy się, że taki łakoć to dla naszego organizmu prawdziwa bomba kaloryczna. Tradycji musi stać się zadość. Kiedy nadchodzi Tłusty Czwartek, wszelkie diety odsuwane są na bok, bo chyba nikt nie odmówi zjedzenia chociaż jednego pączka. Zgodnie z tradycją, ostatni czwartek przed Wielkim Postem to dzień, w którym należy zapomnieć o zbędnych kilogramach i rozkoszować się smakiem pysznych, słodkich, świeżych i odpowiednio wypieczonych pączków.

Szczecineckie piekarnie już od kilku dni produkowały pączki. Jedna z nich zrobiła ich ponad 120 tysięcy! Cukiernie również nie próżnują, na niektórych witrynach na początku tygodnia pojawiły się kartki informujące przechodniów o wcześniejszej godzinie otwarcia lokalu. Spóźnialscy nie mają się o co martwić, z pewnością dla wszystkich wystarczy. Dla porównania na co dzień „zapas” pączków w wielu cukierniach nie przekracza 200-300 sztuk.  

Oczywiście, można potrenować swoje kulinarne zdolności i spróbować sił we własnej kuchni. Wystarczy jedynie zaopatrzyć się w 1 kg mąki, 150 g drożdży, 500 ml mleka, 6 jajek, 200 g cukru, 100 g masła, 50 ml oleju, łyżeczkę soli, a także konfiturę różaną. Następnie należy połączyć drożdże, mleko, cukier, sól. Potem dodać mąkę i jaja, na końcu tłuszcz. Ciasto wałkować i dzielić na cząstki. Na każdą nich położyć łyżeczkę konfitury i zwinąć, zostawić do wyrośnięcia w temp. 20-30 st. C na ok. 20 min. Potem nasze pączki należy smażyć w głębokim tłuszczu po 4 minuty z każdej strony. 

To ostatnia okazja, aby zrobić „zapasy” przed zbliżającym się postem. Tłusty Czwartek zgodnie z tradycją, to ostatni czwartek przed Wielkim Postem i kto tego dnia nie skosztuje ani jednego pączka – jak mówi przesąd – może sprowadzić na siebie oraz swoich bliskich nieszczęście i przez najbliższy rok walczyć z pechem. (mg)