
Najbardziej prestiżowe wyróżnienia – naukowe stypendia Burmistrza Szczecinka, przyznawane co roku dwóm uczniom w mieście z każdego poziomu edukacyjnego, w grupie szkół podstawowych od lat najbardziej zadomowiły się w szkole przy placu Wazów. Uczniowie jedynki przodują w tym chlubnym rankingu, pierwszą stypendystką z SP1 była utalentowana skrzypaczka Ania Nowakowska, aktualnymi są – Daria Zadrożniak i Pola Rusin, laureatki konkursu humanistycznego i historycznego „Losy żołnierza i dzieje oręża polskiego”. Wśród uczniów wyróżnionych we wszystkich dotychczasowych edycjach tej nagrody byli zwycięzcy i laureaci konkursów ogólnopolskich i wojewódzkich, wybitni sportowcy oraz trzech kolejnych redaktorów naczelnych „Adasia”.
Zauważyłam, że w wielu miastach, zarówno większych, jak i mniejszych na domofonowych tablicach nie ma nazwisk lokatorów, a jedynie numery mieszkań – mówi Krystyna P. – Zdarza się, że i u nas tak jest, ale chyba w większości przypadków widnieją tam jednak nasze nazwiska. To niezgodne z Ustawą o ochronie danych osobowych, a i dobrym zwyczajem, bo upublicznianie nazwisk lokatorów, a tym właśnie są dokładne osobowe namiary, powinno wymagać choćby ich zgody. Mnie bynajmniej o to nikt nie pytał – dodaje Czytelniczka.
O niby to parkingu przy Armii Krajowej, tuż obok Totolotka, a raczej „klepisku” do czasowego parkowania samochodów już pisaliśmy. Nieco odczekaliśmy i ponawiamy temat za sprawą m.in. czytelniczego sygnału Zbigniewa D., który twierdzi, że takie „parkingi” w centrum miasta to wstyd! Słusznie! A gdyby jeszcze dopowiedzieć, że pisaliśmy o tym blisko dwa lata temu, piszemy dziś i napiszemy ... no właśnie, jak długo jeszcze?
Nasze osiedle domków jednorodzinnych zamieszkuje już ponad tysiąc osób – mówi nasz stały Czytelnik mieszkający przy ulicy Bukowej. – Fakt, jest to na pewno nasz świadomy wybór, ale dlaczego tak wiele już lat mamy się czuć jak mieszkańcy drugiej kategorii? Nigdzie indziej w mieście nie ma takiej handlowej pustyni jak tu u nas, przy czym malutki prowizoryczny sklepik niczego oczywiście nie załatwia. Każdy, niekoniecznie większy zakup artykułów spożywczych to już kilkukilometrowa wyprawa i to coraz dalej, bo akurat naszą część miasta skutecznie omijają coraz liczniejsze w Szczecinku supermarkety. O przemysłówce i pozostałym handlowym asortymencie lepiej już nie wspominać. Od lat nam się to nie podoba i wszyscy narzekamy, ile można?
Nowa Biedronka przy ulicy Narutowicza cieszy się dość dużym zainteresowaniem klientów, którzy zgłaszają już pierwsze – można by rzec – niedogodności. Na dobrą sprawę, to i bez tych czytelniczych sygnałów łatwo je zaobserwować. Ci, co mają do naszego najnowszego supermarketu najbliżej, przede wszystkim mieszkańcy pobliskiego osiedla Wodociągowa-Narutowicza, idą z zakupami do domów najkrótszą drogą – przekraczając ruchliwą obwodnicę w miejscu, w którym zbiega się ona z wewnątrzosiedlową uliczką. Wydawałoby się, nic nadzwyczajnego, ot najkrótsza, a zatem i najbardziej oczywista droga do domu. Skoro tak, należałoby to miejsce mimo wszystko oznakować pasami, byłoby bezpieczniej. Mimo wszystko, bo inne, nawet najbardziej racjonalne argumenty drogowców do ludzi i tak nie przemówią, będą tędy przechodzić, tak czy inaczej.
Nasza stała Czytelniczka, Irena P. po raz kolejny sygnalizuje niedogodności, jakich codziennie doświadcza przemierzając ulicą Armii Krajowej. Pierwszy listopadowy śnieg przykrył co prawda na krótko opadłe z drzew liście, ale wnet przyszła odwilż i nadal tu ... po staremu. Szkoda też, że nikt nie pomyślał, by poobcinać odrosty z pni po ściętych drzewach. Doprawdy szkoda – dodaje Czytelniczka – bo wysadzana lipami ulica Armii Krajowej mogłaby nawet pretendować do miana ładnej i jedynej w swoim rodzaju – gdyby nie ciągle przysypane liśćmi, zaniedbane i w wielu miejscach uszkodzone chodniki, a także zbyt wysokie krawężniki przy przejściach na pasach, na pewno ponad normę. Pisaliście już o tym w Spacerkach, może ktoś nie doczytał. No to ponawiamy apel Ireny P., może tym razem ktoś doczyta.
To skandal , żebyśmy z mężem musieli jeździć do Drawska czy Złocieńca po zabawki dla naszych wnuków – twierdzi Jadwiga R. Przed Mikołajem do jedynego w centrum sklepu zabawkowego na deptaku nie można było wejść, a jeżeli nawet, to i tak wszystko już przebrane i to na tyle, że trudno było tu cokolwiek sensownego wybrać. Znajomi namówili nas i pojechaliśmy właśnie do Złocieńca i Drawska. A tam – przyjemne zaskoczenie, bo wybór o jakim u nas można jedynie pomarzyć. Coś chyba nie tak z tym zabawkowym handlowaniem – dopowiada Czytelniczka. Fakt, i to od dawna, piszemy o tym także poza Spacerkami w bieżącym wydaniu naszej gazety.
Z rozbawieniem słuchałam telewizyjnej rozmowy z lokalnym oficjelem, który kilkakrotnie coś „włanczał” i „wyłanczał” – pisze nasza stała Czytelniczka, dosadniej acz niezbyt cenzuralnie go nazywając. Fakt, też zwróciłem na to uwagę choć nie powiem, by mnie to rozbawiło. Pochyliłem się jeno z zażenowaniem nad językową nieporadnością naszych rodzimych wybrańców, świadom przy tym, że nie ma na to, jak dotąd, rady. Ale skoro nie reagują na językowe babole ci, którzy powinni – niech i mają świadomość, że sami po części za to odpowiadają. Jako i nauczyciele, którzy nie reagują na błędy swoich podopiecznych. Jasne, że włączać i wyłączać – do prawidłowej wymowy kłopotliwych, jak widać, samogłosek powrócę w kolejnym wydaniu naszej redakcyjnej Byczej łączki.
(ur)
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie