
Mimo starościńskiego apelu o uszanowanie dopiero co urządzanej i obsianej trawą plaży po drugiej stronie Trzesiecka, a nawet ustawionego tam znaku zakazującego wjazd, zmotoryzowani amatorzy kąpieli, wędkowania, a i mycia swoich samochodów bezpośrednio z brzegu za nic mają te czasowe rygory – o czym, niestety, można się przekonać przemierzając niebieski nadjeziorny szlak, codziennie. A w ogóle, chyba nie każdemu w smak turystyczne ucywilizowanie drugiej strony naszego śródmiejskiego jeziora, co także widać z rowerowej ścieżki. Jak choćby sterty gruzów i śmieci, których prawowitych właścicieli – przy odrobinie chęci i dobrej woli stróżów prawa – należałoby namierzyć i nie tylko zawstydzić. I to szybko, by się inni nie przyzwyczaili...
Pisaliśmy już o dziwnych praktykach miejscowego Zakładu Ubezpieczeń Społecznych, który uparł się, by informować swoich „rzekomych” podopiecznych o waloryzacji świadczeń emerytalnych. Dlaczego rzekomych? Ano bo jakże inaczej nazwać adresatów owych urzędowych pism, których od dawna już nic nie łączy z rzeczonym inspektoratem ZUS. Jak choćby naszą Czytelniczkę, która, po śmierci męża, od kilku lat pobiera jego emeryturę, ale od zupełnie innego ubezpieczyciela. Można więc (ponownie) zapytać – gdzie są pieniądze, których de facto nie ma?
Problem na pewno dla nas wszystkich wstydliwy, choćby i dlatego, że o każdej porze dnia mnóstwo tam przyjezdnych, którzy muszą przecież to i owo dostrzegać. Nasz śródmiejski deptak przy ulicy Bohaterów Warszawy jest po prostu zaśmiecony petami i to niemal na całej swej długości. Trudno winić komunalników, przeciwnie, bowiem codziennie rano ekipy sprzątające uwijają się tu jak w ukropie. Jednak na niewiele się to zdaje, jak dotąd...
Widziałam tzw. wizualizację przyszłych pomostów na plaży, także i u was, w „Temacie” – mówi Joanna G. – są przepiękne. Brawa dla ich pomysłodawców, a także pana burmistrza Jerzego Hardie-Douglasa za to, że konsekwentnie dąży do wyznaczonego celu, żeby miasto stało się wreszcie turystycznym centrum Pojezierza Drawskiego, tak jak na to zasługuje. Tylko tak to napiszcie! – dopomina się nasza stała Czytelniczka. Jasne, że napiszemy – nam się to też podoba.
Choć jednym bardziej, innym mniej – można by rzec odnosząc się do wypowiedzi naszego kolejnego Czytelnika, nawiązującego do budowanego obecnie na Trzesiecku wyciągu do nart wodnych, największego w Europie, a i ponoć na świecie. Cieszą się władze, na pewno także i ci, którzy będą z niego korzystać – pisze Marian R. – ale dla wędkarzy, do których i ja się zaliczam, będzie to raczej utrapienie. Nie wypłynę już łódką na środek jeziora, bo i nie będzie po co, a te kilka rybek dziennie, to także dodatek do mojej skromniutkiej renty – dopowiada Czytelnik. Cóż, nowe zawsze rodzi pewne nadzieje, ale i jak widać – obawy. Poczekajmy wszak, może wędkarze nie będą mieli aż takich powodów do narzekania.
W niektórych sklepach odzieżowych w centrum miasta przymierzalnie ubrań, mówiąc delikatnie, aż nadto odstają od oferty – twierdzi nasza stała Czytelniczka. – Niezbyt tam czysto, byle jakie oświetlenie, niewiele miejsca na zawieszenie zdejmowanej z siebie w czasie przymierzania odzieży. Powiedzmy to wprost, w wielu sklepach jest to po prostu prowizorka.
Na początku lipca odwiedziła mnie córka z wnukami – mówi Wanda K. – Dzieciaki o niczym innym nie marzyły, byleby je tylko przewieźć kolejką po deptaku, jak bodajże dwa lata temu. Dodam, że bardzo wówczas polubiły te przejażdżki i jak twierdzi córka, nie mogły się doczekać przyjazdu do Szczecinka. Tymczasem spotkał nas srogi zawód – kolejka nie jeździ już po deptaku, o czym nawet nie wiedziałam, bo i prawdę mówiąc się tym nie interesowałam. No właśnie, co się stało z naszą ciuchcią, do której tęskni dzieciarnia, nie tylko przyjezdna?
Wprawdzie daleki jestem od bezmyślnego naśladowania czyichkolwiek decyzji – twierdzi Jakub D. – ale akurat w tym przypadku gorąco popieram wolę samorządowych władz stolicy, zakazującą od września br. palenia papierosów na przystankach tramwajowych i autobusowych. Co znaczy, że nawet namawiam naszych miejskich rajców do uchwalenia podobnych restrykcji. Na pewno będzie to z korzyścią dla zdrowia a i otoczenia, wiem co mówię, codziennie przynajmniej dwa razy stoję na szczecineckich przystankach w oczekiwaniu na autobus, pośród walających się petów i nikotynowego dymu. I niestety, tak jest od lat, więc może choćby promyk nadziei na lepsze. Tak czy inaczej naśladownictwo wskazane – dopowiada nasz (niepalący) Czytelnik, a właściwie, biernie palący.
Do „językowych znaków zapytania” – jak nazwał je Mateusz B. odniosę się na pewno w naszej stałym językowym poradniku, ale już po wakacjach. Dziś jedynie do najbardziej aktualnego fragmentu listu – czy plaża jest niestrzeżona, czy nie strzeżona? Ta pierwsza wersja jest poprawna, cząstkę „nie” z imiesłowami przymiotnikowymi biernymi piszemy łącznie, od 1997 roku. Pozdrawiam!
(ur)
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie