
Temat nr 528
Z roku na rok, coraz większą popularnością cieszy się turystyczna trasa rowerowa wokół Trzesiecka. Korzystają z niej głównie mieszkańcy naszego miasta. Często, w różnego rodzaju opracowaniach poświęconych turystyce, mylnie nazywana jest też „ścieżką rowerową”. Tego rodzaju nazewnictwo wprowadza w błąd, ponieważ na trasie jej przebiegu tylko niewielki odcinek, przy ul. Kościuszki, można uznać za typową drogę rowerową. Reszta szlaku to leśne i polne dukty oraz parkowe alejki. Turystów spotyka się tutaj raczej rzadko, być może dlatego, że trasa ze względu na jakość nawierzchni nie należy do łatwych, a i pobłądzić tutaj też niezwykle łatwo. Podstawowym mankamentem jest nieodpowiednia dla jazdy na rowerze nawierzchnia, często nawet zagrażająca bezpieczeństwu użytkowników. Postawiliśmy opisać jej stan możliwie jak najdokładniej. Szlak może być turystyczną atrakcją, pod warunkiem diametralnej poprawy jego standardu.
Będzie nowa ścieżka
Nasz rekonesans rozpoczęliśmy od miejskiej plaży przy ul. Mickiewicza. Właśnie od tego miejsca, aż do Lipowego Potoku przy Marientronie, od kilkunastu tygodni trwa budowa - jak to oficjalnie nazwano - „ścieżki rowerowej”. Dotychczasowa parkowa alejka (do wysokości wieży Bismarcka), a dalej udeptana, ale za to równa nadjeziorna ścieżka, ma się radykalnie przeobrazić. Powstanie trasa z nawierzchnią ze stabilizowanego kruszywa mineralnego, obramowana betonowymi krawężnikami i oświetlona na całej swojej długości. Ścieżka składać się będzie z trzech warstw. Na spodzie legnie najgrubsze kruszywo, potem drobniejsze, a na wierzchu najdrobniejsze. Zgodnie z harmonogramem, prace mają się zakończyć do końca sierpnia. Koszt budowy oszacowano na 640 tys. zł, z czego połowa zostanie pokryta ze środków unijnych. Przyjęty przez projektanta i zaakceptowany przez inwestora, czyli ratusz, rodzaj nawierzchni już teraz wzbudza liczne kontrowersje. Znaczna część rowerzystów uważa wręcz, że lepsza w tym miejscu była ubita ziemia niż nawierzchnia z warstwy kamieni, na której grzęzną koła. Mankamentem są także wysokie krawężniki (często prowadzone po nasypie!), które nie dość, że stwarzają zagrożenie dla użytkowników trasy, to po opadach skutecznie uniemożliwią odpływ zgromadzonej na szlaku wody. Ostatnie deszcze są tego ewidentnym dowodem.
Lepiej jechać ulicą
Na trasie od Lipowego Potoku do plaży są już mniej lub bardziej wykończone odcinki. Na razie jazda na niektórych przypomina jazdę wzdłuż kolejowego nasypu. Na niektórych odcinkach, przykładowo na wysokości ogrodów działkowych, jazda jest wręcz niemożliwa, dlatego na razie radzimy korzystać z ul. Szczecińskiej. Wprawdzie ulica ruchliwa, ale za to jedzie się jak po maśle, a od wysokości lecznicy dla zwierząt, choć to wbrew przepisom, warto skorzystać z szerokiego, nowego chodnika. Kto się się jednak zdecyduje na jazdę dołem, musi się liczyć z licznymi przeszkodami, a niewykluczone, że część drogi trzeba będzie pokonać per pedes.
Na trasie są już wykonane dwie zatoczki – rodzaj parkingów. Niestety, jeden z nich (jeszcze przed katastrofalną ulewą w sobotę 7 sierpnia) został uszkodzony przez deszcz, a część krawężników się przewróciła.
Od mostku na Lipowym Potoku
Tuż przed Lipowym Potokiem nowa trasa będzie łączyć się z chodnikiem ul. Szczecińskiej. Niestety, drugi równoległy do niej dojazd, biegnący już za wodnym ciekiem, pozostanie w dotychczasowym stanie. W tym miejscu biegnie wysoki betonowy krawężnik, a za nim mocny spadek, co sprawia, że wjazd jest niemożliwy. Mostek na Lipowym Potoku wiosną został naprawiony i jak na razie ma złamaną tylko jedną deskę. Dalej szlak przeobraża się w leśną dróżkę, od ubiegłego roku wyłożoną gruboziarnistym kruszywem. Na niewielkim odcinku przebiega tuż przy jeziornym brzegu. Po kilkudziesięciu metrach przechodzi wyżej, i przy plaży aż do Lasu Klasztornego jest zwykłą, polną ścieżką. Tuż przed plażą na rowerzystów czeka gliniasta mulda – to ślad po strumyczku, którego źródło znajduje się tuż obok. Źródło nie dało się ujarzmić i to pomimo tego, że zasypano je grubą warstwą ziemi. Woda wypływa, cienkim strumyczkiem, zasilając jezioro. Ściana lasu tworzy naturalną granicę również w nawierzchni trasy. Leśny odcinek zaczyna się pomiędzy dwoma słupkami, skutecznie zniechęcającymi kierowców samochodów do jazdy po lesie. Niestety, ta część jest nieco błotnista i koła zapadają się w czarnej brei. Dalej jest już znacznie lepiej, szlak jest już szeroki i nie ma kłopotów z wymijaniem. W tym miejscu przebiega również fragment tzw. ścieżki przyrodniczej. Znaczą ją solidnie i ładnie wyglądające – przypominjące nieco przydrożne kapliczki – tablice. Zostały wykonane przez Nadleśnictwo Szczecinek dwa -trzy miesiące temu i to, że są jeszcze jak nowe i nienaruszone przez wandali, można uznać za niemal cudowne zdarzenie.
Niebezpieczny odcinek
Kolejnym etapem na trasie jest most na Mulistym Potoku. Potok łączy jez. Trzesiecko z jez. Wilczkowo. Przy jego ujściu - niewielka polana z miejscem do wypoczynku w postaci siedzisk i stołu. Mankamentem tego urokliwego miejsca za wielkim kamieniem, pomalowanym przez jakiegoś idiotę fioletowym sprayem jest to, że pomimo zakazu bardzo często parkują tutaj samochody. Od mostku na Mulistym Strumieniu rozpoczyna się najbardziej niebezpieczna część szlaku rowerowego. Szlak w tym miejscu jest dość wąski, a jazda bardzo mocno utrudniona przez liczne korzenie, piaszczyste podłoże i nisko wiszące gałęzie. Odcinek cieszy się powodzeniem pośród wędkarzy - ślady ich pobytu znaczą butelki, puszki i foliowe torebki.
Dalej jest lepiej
Po kilkudziesięciu metrach szlak z młodego lasu wchodzi w wiekowe drzewa, jest znacznie szerzej i bezpieczniej. Tutaj też trasa rowerowa wchodzi na leśny dukt, wiodący na Mysią Wyspę. Ta część jest dopuszczona do ruchu kołowego. Na razie z trasy korzystają także ciężarówki dowożące materiał budowlany na Mysią Wyspę. Od wysokości grobli trasa jest już tylko dla rowerów. Nieutwardzona nawierzchnia jest z pewnością najlepiej utrzymaną częścią rowerowego szlaku. Trasa kończy się polną drogą, która na wysokości pierwszych zabudowań ul. Żeglarskiej aż do skrzyżowania z ul. Trzesiecką, została wysypana warstwą grubego żwiru. Jeszcze stromy podjazd z dziurawych, betonowych płyt i można wjechać w asfaltówkę. Po przejechaniu kilkunastu metrów radzimy skorzystać z chodnika, który już przy ul. Kościuszki przeobraża się również w jedyną na całej długości nadjeziornego szlaku ścieżkę rowerową z prawdziwego zdarzenia.
Na stromym zjeździe trzeba uważać, bo po opadach zazwyczaj woda nanosi w tym miejscu piasek.
Mankamentem ścieżki jest jej... stan. Po wielu już zimach, na całej długości po śnieżnych pługach zostały w kostce brukowej... koleiny, niczym na krajowej „dwudziestce”. Na wysokości plaży, a także bunkra, są także lokalne zapadliska stwarzające dla rowerzystów poważne zagrożenie. Przy plaży szlak rozwidla się. W tym miejscu można skorzystać ze ścieżki biegnącej tuż przy brzegu jeziora. Na szlaku liczne wykroty i korzenie, a po opadach liczne kałuże.
Niebezpiecznym miejscem na betonowym szlaku, na wysokości kościoła pw. św. Rozalii, są schody i mocno wrzynająca się w ścieżkę balustrada. W ostatnim czasie dodatkowo została oznakowana odblaskowym słupkiem. Betonowy szlak urywa się nagle przy Zachodnim Kanale. Aby nie jechać dalej chodnikiem, trzeba skręcić do parku.
Niebezpieczne „kołki”
Na wysokości „kwadracika” i dalej, obok plaży „na kołkach” aż do ul. Kilińskiego, na entuzjastów rowerów czekają liczne pułapki w postaci wystających korzeni, wodnych rozlewisk, błota i grząskiego piasku. Najgorzej jest przy plaży „na kołkach”. Ten odcinek, ze względu na liczne korzenie, jest istnym torem przeszkód, stanowiąc równocześnie dobry sprawdzian dla stanu ogumienia naszych rowerów.
Uporządkowana część parku z równą nawierzchnią (za wyjątkiem odcinka przy Sanepidzie) wiedzie nas aż do plaży miejskiej. Na razie przejazd jest nieco utrudniony przy zamku – to z powodu modernizacji tej części parku. (jg)
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
po takiej kamienistej ścieżce powinien pn.burmistrz i wykonawca się przejechać,może zobaczą co to za BUBEL.
A przecież wystarczyło zasypać kałuże, czy poprawić miejsca niebezpieczne, czy nieprzejezdne, tak np jak w pierwszym etapie na wysokości Świątek. Ścieżka rowerowa powinna zostać wykonana w centrum parku, tam gdzie chodzą ludzie. Tam faktycznie w niedzielne popołudnie jest ciasno i niebezpieczenie, zwłaszcza dla dzieci. A rowerowy slalom między ludźmi to też wątpliwa rozrywka. Chciałem jeszcze zauważyć problem na ścieżce rowerowej na deptaku. Jest nim studzienka kanalizacyjna prawie na końcu ścieżki od strony Wyszyńskiego, która jest przykryta standardową kratą. Jednak dziury w tej kracie są wzdłóż, a nie w poprzek ścieżki. Doskonała pułapka na nieuważnego cyklistę.
warto poruszyć temat ich lenistwa banda nierobów w tej SM
Tak, bo najlepiej wszystko wylać asfaltem. Ta ścieżka najfajniejsza była jak nic nikt tam nie robił. BYła po prostu ciekawa. Scieżka rowerowa nie oznacza tylko równo poukładanego polbruku.... Jedyne niebezpieczne miejsce to te schody przy Rozalii - fakt tam można sie pokieeszować. A korzenie to tylko atrakcja - moze i jak dla kogo- ale jest na pewno ciekawiej.
Bo lepiej jakby nic nie zrobili, ja tam się cieszę i dalej będę tamtędy jeździł rowerem.
To fakt. Jeżeli inwestycja fontanny przed Arią jest już zakończona to rzeczywiście pięknem nie grzeszy. Siatka metalowa też najlepiej na tym gruzie nie wygląda. Nadzieję, że inwestycja nie jest jeszcze ukończona dają wystające spomiędzy ów "gruzu" przewody elektryczne czy też rurki wodne.
Niczym ten "gruz" wysypany przed ARIĄ...I ta perełka architektury w postaci hangaru przy plaży.To daje obraz wrażliwości i zmysłu estetyki ludzi odpowiedzialnych za te decyzje...
Ścieżka przeznaczona jest jak rozumiem dla pieszych i rowerów. W przypadku takiej inwestycji wykonawca zapewne udzieli gwarancji. Kto w razie jej "awarii" uwzględni reklamację jeżę jeżeli wyraźnie będzie widać, że po ścieżce poruszały się pojazdy samochodowe np. straży miejskiej? Straż miejska kilka razy dzienne patroluje park jeżdżąc samochodem skutecznie zatruwając przy tym powietrze na parkowej ścieżce. Czy nie mogli by korzystać z rowerów?