
artykuł ukazał się w 527 wydaniu Tematu
Nie sposób ich nie zauważyć. Każdy, kto choć raz tego lata znalazł się w centrum Szczecinka, wie, jak wiele jest osób, które na różne sposoby próbują zdobyć choć niewielką kwotę pieniędzy. Wbrew pozorom, problem żebractwa nie obejmuje tylko pojawiających się na ulicach miasta, najczęściej w godzinach południowych, Rumunów czy grajków. Coraz częściej o przysłowiową złotówkę albo o papierosa proszą przechodniów bezdomni bądź stali bywalcy ławeczek czy murków znajdujących się w okolicach marketów. Niestety, zdarza się także, że w gronie żebrzących znajdują się również dzieci.
Prawo a życie codzienne
- Żebractwo jest zabronione – informuje Grzegorz Grondys, komendant Straży Miejskiej. - Nakłanianie do żebractwa jest natomiast wykroczeniem kwalifikowanym, zagrożonym wyższą karą.
Według „Kodeksu wykroczeń”, kto, mając środki do życia lub będąc zdolny do pracy, żebrze w miejscu publicznym, podlega karze ograniczenia wolności, grzywny albo nagany. Podobne konsekwencje grożą temu, kto skłania do żebrania małoletniego, osobę bezradną, pozostającą w stosunku zależności od niego lub oddaną pod jego opiekę. Areszt bądź ograniczenie wolności to z kolei forma kary dla tego, kto w sposób natarczywy lub oszukańczy żebrze w miejscu publicznym.
Tyle prawo. Życie codzienne pokazuje jednak, że czasem łatwiej i wygodniej jest niepostrzeżenie nagiąć zapisy kodeksu, niż poddać się wymagającej procedurze systemu pomocy społecznej. Przykładów jest mnóstwo. Nie ma dnia, w którym na tzw. deptaku ciągnącym się wzdłuż ul. Bohaterów Warszawy jakiś miłośnik trunków wyskokowych nie zaczepiłby przechodnia, prosząc o drobne „wsparcie”. Spacerowicze, bynajmniej nie ze względu na współczucie, przeważnie nie ignorują tego typu próśb. I o to właśnie chodzi. Proste, stanowcze zaczepki owocują tym, że „potrzebującym” starcza codziennie na kilka piw więcej.
Proszący o pomoc pojawiają się także na parkingach oraz przy ogródkach piwnych. Ci z kolei najczęściej proszą o żywność. Słysząc prośbę o złotówkę, bo właśnie zabrakło do bochenka chleba, nie wypada odmówić. – Na pewno kupisz za to coś do jedzenia? – pytają niemal zawsze ludzie, do których zwrócono się o pomoc. I chociaż usłyszana odpowiedź powinna rozwiewać wszelkie wątpliwości, niepewność jednak pozostaje.
Odrębny problem stanowią dzieci.
Gdy prosi dziecko
Wiele z nich, niestety, nie zdaje sobie sprawy, w jakim procederze uczestniczy. Trudno bowiem podejrzewać o świadomość maluchy przyklejone wręcz do swoich opiekunów, którzy grając czy nawołując, proszą przechodniów o datki. O to samo ciężko też posądzać dzieci, które w parku podbiegają do spacerujących i zatrzymują ich, próbując dostać parę złotych np., na lody.
Ostatecznie to właśnie dzieci chwytają za serca najmocniej. Im najtrudniej odmówić. No, bo jak wytłumaczyć małej, wychudzonej, jasnowłosej dziewczynce, że nie dostanie złotówki, o którą prosi? Trudno ją też dogonić, gdy ucieka zapytana o rodziców. Uległość wydaje się takim przypadku najłatwiejszym rozwiązaniem.
Straż miejska dostrzega problem
- Oprócz przemieszczającej się od marketu do marketu grupy bezdomnych, dzieci i młodzieży z rodzin patologicznych, są jeszcze Rumuni – zaznacza komendant Grzegorz Grondys. – Od czasu do czasu pokazują się oni na naszych ulicach. Ich prawdziwy najazd miał miejsce w ubiegłorocznym dniu Wszystkich Świętych. Zatrzymaliśmy wówczas ponad dwadzieścia osób. Co ważne, ludzie, o których mowa, to osoby mające status zameldowania w Polsce. Mieszkają w Pile i w okolicach.
- Czy my reagujemy? Oczywiście. Każdorazowo kierujemy wnioski o ukaranie. Każdorazowo czekamy też na wyroki, które zapadają. W wyniku złożonych przez nas wniosków już na pierwszej rozprawie pozapadały wyroki skazujące na karę pozbawienia wolności. Robimy wszystko, na co w tym przypadku pozwala nam prawo – dodaje komendant.
Żebractwo było i będzie
Nie ma się co łudzić, problem jest stary jak świat i naiwnością byłoby sądzić, że już niedługo miasta się z nim uporają. Pomysły na walkę z żebractwem są różne. Najprościej – nie dawać. Można też za każdym razem sygnalizować sprawę powołanym do działania służbom. Można też liczyć na to, że odpowiednie władze zaangażują się bardziej, chociażby poprzez uświadamianie niezdecydowanym mieszkańcom, że ofiarowywanie pieniędzy proszącym o nie na ulicach ludziom nie jest najlepszą formą pomocy.
Zdaniem specjalistów, ogromna większość żebrzących to ludzie zdrowi, mogący normalnie podjąć pracę. Żebractwo gwarantuje im życie bez podejmowania jakiegokolwiek wysiłku. Wielu z nich to osoby, które nie są znane lokalnej społeczności, ze względu na to, że zamieszkują w innych miejscowościach. Łatwiej jest im więc udawać ubogich, chorych bądź bezdomnych.
Ktoś kiedyś powiedział, że żebractwo zniknie, jeśli zamiast pieniędzy ludzie zaczną ofiarowywać jedzenie, ubrania lub po prostu – zaczną proponować pracę. Problem w tym, i warto o tym pamiętać, że osoby, które decydują się na żebranie, tego wszystkiego wcale nie potrzebują. (sz)
foto: Straż Miejska w Szczecinku
artykuł ukazał się w 527 wydaniu Tematu
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Od pewnego czasu chłop jak byk a chodzi po ulicach i ludzi zaczepia i wyciąga od nich pieniądze.
i tym daje.Uważam,że to nie jest żebractwo.Żebractwo to to,jak nie mogę przejść ulicą,bo właśnie dziecko prosi o pieniążka,na pytanie na co -odpowiada,że na bułkę.Poszedł ze mną do sklepu,wziął kilka słodkich bułek,twierdził,że jest ich w domu 7-mioro i nie mają co jeść.Dałam mu adres do mojego domu,prosiłam,żeby przyszedł ze starszym bratem to dostaną konserwy,cukier itp..Prawie biegiem wróciłam do domu,uszykowałam duże paczki żywnościowe i do tej pory nikt się nie zjawił.Nie daje pieniędzy,ale dzielę się jedzeniem.Chociaż,z tym też różnie bywa.Dziecko sąsiadki z" naprzeciwka"przyszło pożyczyć pieniędzy na chleb-powiedziałam,że pieniędzy nie mam,ale mogę dać chleb-chleb wzięła,ale znalazłam chleb na klatce piętro niżej pod kaloryferem.Dlategonie daje ciężko zarobionych pieniędzy na alkochol.