
W sobotę od wczesnych godzin rannych z przystani SZLOT dobiegał ryk pił mechanicznych. To miłośnicy podwodnych przygód z Klubu Płetwonurków „Murena” z zawzięciem cięli lód wokół drewnianych pomostów.
Praca do lekkich nie należy. – Pokrywa lodowa ma tu około 20-22 centymetrów grubości. Wycinamy ją, by uratować ponad dwudziestoletnie bale, które utrzymują konstrukcję pomostów – mówi „TEMAT-owi” Marek Antoniak, kierownik akcji na lodzie. – W niedalekiej przeszłości wielokrotnie mieliśmy problem z krą. Lodowy żywioł zmiatał wtedy wszystkie pomosty. Przy okazji pragnę uprzedzić wędkarzy i miłośników wędrówek po zamarzniętym jeziorze, że lód nie wszędzie ma taką grubość jak przy pomostach. Są miejsca na naszym akwenie, i to na jego środku, gdzie pokrywa lodowa liczy zaledwie kilka centymetrów.
Płetwonurkowie mają sporo pracy. Pomosty są dość długie, a wycięcie i wepchniecie pod wodę potężnych lodowych brył do prostych czynności nie należy. (tekst i foto: sw)
Na zdjęciach: Każdą bryłę lodu, po wycięciu, trzeba jeszcze rozbić na kilka kawałków i dopiero wepchnąć pod wodę. To niełatwe i przy tym niebezpieczne zajęcie.
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie