Temat nr 529
Hałas, smród. I jeszcze raz hałas i smród – to główne tematy listów, które docierają do naszej redakcji. Na prośbę naszego Czytelnika zajęliśmy się problemem hałasu, jaki powodują na ulicach Szczecinka quady, czyli lekkie, czterokołowe pojazdy terenowe coraz częściej pojawiające się na ulicach polskich miast. „Nie mam nic do samych quadów. Niech sobie jeżdżą. Chodzi mi o ten hałas, który wydobywa się z ich rur wydechowych. Temat ten dotknął mnie i moją rodzinę. Jestem ojcem 2,5 letniego syna, który przez te ryczące quady nabawił się lęku wychodzenia na spacer. Wręcz panicznie się boi. Gdy jesteśmy na spacerze i słyszy tylko hałas, to chowa się, tuląc się w nogi moje czy żony. Powodem takiego zachowania mojego syna jest sytuacja, którą przeżył na przejściu dla pieszych. Pan jadący na quadzie zatrzymał się pięknie przed pasami ale potem, jak ruszył, to ryk wydobywający się z rury wydechowej wystraszył tak mojego syna, że nie mogłem uspokoić go przez najbliższe 2 godziny…” – pisze nasz Czytelnik. Postanowiliśmy zgłębić temat
Przeglądy
Zaczęliśmy od stacji diagnostycznej. Któż lepiej niż oni znać się może na hałasie dochodzącym z maszyn. – To bardzo skomplikowany problem – powiedział, chcący zachować anonimowość pracownik jednej ze stacji. – Oczywiście, gdy przyjeżdża do nas właściciel ze swoim quadem, to przechodzi on standardowe badania techniczne. Bywa, że ten sam człowiek trafia do nas kilka razy w roku, ponieważ policjanci zatrzymują mu dowód rejestracyjny. W większości przypadków głównym powodem skierowania na powtórne badania jest nadmierny hałas, jaki wytwarza pojazd. Są oczywiście konkretne normy i urządzenia do sprawdzania natężenia dźwięku, więc sprawdzamy od ręki. Dopuszczamy do ruchu pojazdy, których emisja hałasu na wysokich obrotach nie przekracza 90 decybeli. To maksimum. Większość pojazdów od razu spełnia te wymogi, ale fakt, że ich dźwięk mieści się zazwyczaj w górnej granicy dopuszczalnego natężenia. Niestety – znam też takie przypadki, że po otrzymaniu dokumentu dopuszczającego pojazd do ruchu kierowca zdejmuje nakładkę z tłumika i pojazd staje się o wiele głośniejszy. Na całe szczęście w Szczecinku zaczyna to już normalnieć i ostatnio mamy coraz mniej pojazdów, co do których są jakieś uwagi – dodał.
Prawo jest prawem
„…Gdzie jest policja? Nie wierzę w to, że oni tego hałasu nie słyszą i że ich ten problem nie dotyczy. A może ci, co jeżdżą na tych quadch to koledzy. Może nasza policja się ich boi i nie uwierzę w to, że pozostają oni anonimowi…” – pisze nasz Czytelnik. Czas więc spytać o zdanie stróżów prawa.
O wypowiedź poprosiliśmy podinspektora Jacka Procia, naczelnika Sekcji Prewencji i Ruchu Drogowego szczecineckiej KPP: – Nie ma mowy o znajomościach, czy też dopuszczeniach po koleżeńsku. Funkcjonariusze bardzo często kontrolują takie pojazdy, zwłaszcza w sezonie letnim, kiedy na ulicach jest ich więcej.
- Problem z quadami jest dosyć złożony, ponieważ ustawodawca nie przewidział dokładnie tych pojazdów na ulicach Polski. Wiem, że obecnie trwają prace nad unormowaniem tematu i ujednoliceniem przepisów, ale niestety będziemy musieli jeszcze na to troszkę poczekać. Jeśli chodzi o stan techniczny wszystkich poruszających się po ulicach pojazdów, to od tego są stacje diagnostyczne, na które kierujemy naszym zdaniem niesprawne maszyny. Te łamiące normy o dopuszczalnym poziomie hałasu także. Zauważyłem, że wielokrotnie kierowane przez nas na takie dodatkowe przeglądy pojazdy mieszczą się w normach dopuszczalnej hałaśliwości.
- Jeżeli diagnosta stwierdziłby nadmierną hałaśliwość - kontynuuje wypowiedź podinsp. J. Proć - to nie dopuściłby pojazdu do ruchu na drogach publicznych. Z moich obserwacji wynika, że to może być problem dla mieszkańców miasta, ale takie jest prawo. Ustawodawca najwidoczniej nie przewidział tego problemu.
Rejestracja
Problemem quadów jest przede wszystkim rejestracja. Są w Polsce powiaty, które rejestrują je, jako pojazdy samochodowe, maszyny rolnicze oraz inne pojazdy mechaniczne. Ma to oczywiście odzwierciedlenie później na drodze, ponieważ inne przepisy dotyczą np.: maszyn rolniczych, a inne samochodów osobowych. O kwestię rejestracji spytaliśmy tych, którzy na co dzień zajmują się takimi sprawami, czyli Wydział Komunikacji w Starostwie Powiatowym. – W powiecie szczecineckim sprawa ta jest dosyć dobrze unormowana – powiedziała Beata Maciejewska, dyrektor Wydziału Komunikacji. – W naszym powiecie rejestrujemy tylko pojazdy, których moc nie przekracza 15 KW, czyli 20 koni mechanicznych. Pojazdy, które niespełnianą tych norm nie są rejestrowane i nie mogą się poruszać po drogach publicznych.
Druga strona medalu
A co o tym problemie myślą sami użytkownicy quadów? O zdanie spytaliśmy jednego ze szczecineckich pasjonatów, który chciał zachować anonimowość: – Proszę mi wierzyć, że nikt o zdrowych zmysłach nie przerabia swojej maszyny, by powodowała większy hałas. To kompletna bzdura. My nie chcemy denerwować ani ludzi, ani tym bardziej policjantów. Po co nam to? Fakt, że jazda takim pojazdem wciąga i u większości z nas, to prawdziwa pasja, ale wszystko odbywa się w granicach prawa. Wyszaleć się jeździmy daleko za miasto i na specjalnie dla nas tworzone tory. Nie znam przypadku, by ktoś celowo chciał rzucać się w oczy głośną maszyną – dodał.
Czas pokaże
Przede wszystkim potrzebna jest odrobina zrozumienia i tolerancji nie tylko ze strony quadziarzy, ale i mieszkańców miasta. Cywilne wersje czterokołowców dostępne obecnie na rynku są wynalazkiem ostatnich lat i tak, jak głośne motocykle kiedyś – wzbudzają dziś kontrowersje i przede wszystkim zwracają uwagę na siebie i swoich kierowców. Tym bardziej zasadnym wydaje się, aby kierowcy i ich posiadacze rozumieli, że swoim zachowaniem wyrabiają markę nie tylko sobie, ale i pojazdom, którymi się poruszają. Sytuację tą można porównać do posiadaczy opla calibry – auto piękne i szybkie, ale jego reputacja została wyjątkowo mocno zszargana przez wiejskich tunerów i osiedlowych głupków, którzy swoimi modyfikacjami aut zniechęcili innych do jego posiadania. Dziś jeżdżenie nimi w światku motoryzacyjnych pasjonatów, uważąne jest za obciach. Miejmy nadzieję, że nowe przepisy utemperują nieco zapędy tych, którzy przesadzają, a tym, którzy chcą się po prostu cieszyć z posiadania swojego monstrum dadzą możliwość normalnej egzystencji bez wrogich spojrzeń otoczenia. (mt)
foto: stock.xchng
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Po ulicy niech jeżdżą. Po to jest ulica. Znacznie większym zagrożeniem jest jazda quadem lub motocyklem po parku, z którą coraz częściej się spotykam. Cóż więcej, jeździ nimi nie tylko nieodpowiedzialna młodzież ale zdarza się, że małymi kładami czy mini motocyklami jeżdżą po parku kilkuletnie dzieci tuż obok biegających ich rówieśników lub jeszcze mniejszych dzieciaków - to dopiero jest zagrożenie. Najbardziej szokujące jest to, że rodzice tych maluchów (tych na motorkach oczywiście) asystują im nie zdając sobie sprawy ze stwarzanego przez mini motocykl zagrożenia.
w moim mieszkaniu,więc nie będę się w tym temacie wypowiadać.Ale hałas z lokalu przy ul.Wyszyniskiego-stoliki od ul.Kamiennej,nie jest do wytrzymania-szczególnie od 24 do 3 rano w piątek,sobotę,niedzielę a nawet w inne dni tygodnia.Dobrze,że dziś zimno,może będzie można spać.
Spodoba ci sie RAPTOREK
Rowerzyści! to jest dopiero problem! Włączają sie do ruchu nie zachowując żadnych zasad- nawet nie spojżą bo uważają, że zawsze i wszędzie się zmieszczą.Jeżdzą parami, jeżdza przez pasy, jeżdzą po chodnikach. Zjeżdzaja z chodnika na ulice w dowolnym miejscu stylu i w dowolnym momencie. Wyprzedzają z prawej strony, a po rondzie jeżdzą lewą. Lewym pasem ( np ul. Jana Pawła ) potrafia jedzić lewą strona- są jak święte krowy. To jest problem bo jest ich dużo dużo wiecej niż właścicieli quadów
nikt nikomu tu nie zazdrości! po prostu nie którzy niech trochę pomyślą zanim zaczną jeździć! jeśli ktoś mknie przez miasto z dużą szybkością nie zdarzy się zatrzymać się w razie potrzeby, czy musi dojść do tragedii żeby zacząć myśleć.
pewnie chodzi o pewnego raptora :) który smiga po Sz-ek... czyżby ludzie zazdroszczą takiej zabawki
hałas to nic w porównaniu do zachowania na drodze tych uczestników ruchu drogowego, czasami nie zważając na nic (pieszych,rowerzystów czy samochody jeżdżą bardzo szybko a nie trudno o wypadek.
Nie, nikt nie "zazdrości" zabawki, to są poirytowane spojrzenia ludzi którzy potrzebują odpoczynku i ciszy, najczęściej po pracy. Oni patrzą na głupka, nie na "super zioma". Wszyscy co chcą mieć quada albo go mają albo kupują sobie młot pneumatyczny do pokoju.