Polityka z telewizji na sali szczecineckiego ratusza. Radni przyjęli "Kartę Samorządności"

Wielka polityka miała tu nie zaglądać. Takie przynajmniej było odwieczne założenie odrębności lokalnych samorządów. A jednak. Nie od dziś wiadomo, że sejmiki, rady miast, gmin czy powiatów to łakomy kąsek dla partii politycznych, bez względu na przynależność.

Ostatnio tzw. wielka polityka zagląda do samorządów częściej. Kluby radnych dzielą się między sobą tak, jak przebiega linia podziału w Sejmie, a na sale lokalnych sesji wkradają się uchwały o charakterze stricte politycznym. 
Tak było na ostatnich obradach sesji Rady Miasta (15.05), kiedy szczecineccy radni mieli zadecydować o przyjęciu Karty Samorządności. To dokument, który ma być wyrazem sprzeciwu wobec zmian, jakie mają nastąpić w samorządzie terytorialnym. Zmiany chce wprowadzić partia rządząca. Przeciwko nim jest siedem korporacji samorządowych: Związek Miast Polskich, Związek Powiatów Polskich, Związek Gmin Wiejskich Rzeczypospolitej Polskiej, Unia Metropolii Polskich 1990, Unia Miasteczek Polskich, Związek Województw Rzeczypospolitej Polskiej oraz Ogólnopolskie Porozumienie Organizacji Samorządowych. 
Kartę Samorządności w Szczecinku przyjęto. Zadecydowała o tym większość radnych z Klubu Platformy Obywatelskiej. Głosowanie poprzedziła długa i niespotykana chyba dotąd w szczecineckim samorządzie dyskusja na temat sprawowania władzy przez rząd PO i PiS. 
Z jednej strony można było usłyszeć takie argumenty, jak zamach na demokrację i samorządność, łamanie prawa, ograniczanie finasowania oraz niebezpieczną dla samorządowców centralizację władzy. Z drugiej – mówiono m.in. o przekrętach za czasów minionej władzy, kolesiostwie, czy załatwianiu dotacji dopiero po zapisaniu się do partii. Nawiązywano też do tego, że wspomniane korporacje samorządowe nie reagowały specjalnie, kiedy samorządy miały problemy, najczęściej związane z ograniczonymi finansami. 
Na zarzut dotyczący centralizacji, radny Andrzej Grobelny odpowiedział przykładem nawiązującym do funkcjonowania Powiatowych Stacji Sanitarno-Epidemiologicznych. Jego zdaniem absurdalne jest wskazywanie przez samorządowców dyrektora sanepidu, który potem taki konkretny samorząd ma kontrolować. Teraz ma się to zmienić i według radnego – będzie to zmiana na lepsze. 
Nie brakowało też bezpośrednich ataków opozycji na burmistrza Szczecinka. Radni opozycyjni zarzucali obecnie rządzącemu łamanie zasad demokracji, forsowanie niektórych uchwał większością głosów PO w Radzie Miasta czy niewsłuchiwanie się w głosy mieszkańców, którzy np. nie chcieli przyłączenia Świątek do Szczecinka lub obecnie sprzeciwiają się koncertowi Behemotha. 

- Przykro mi bardzo, że na obrady Rady Miasta wkroczyła wielka polityka – powiedział wieloletni samorządowiec, Roman Matuszak (Klub RdS). – Funkcjonuję w samorządzie już ponad 25 lat. I nie przypominam sobie, żeby kiedykolwiek Rada Miasta w Szczecinku miała podejmować tego typu uchwałę. To uchwała, której ostrze polityczne jest skierowane przeciw legalnemu rządowi RP. Trochę mi to przypomina historię z czasów I RP. Wtedy też była taka instytucja polityczna. To było liberum veto. 

- Muszę panu przyznać rację, tego typu uchwały nie były podejmowane, ponieważ nie było ku temu powodu – odparł burmistrz Jerzy Hardie-Douglas (PO). 

– Jeśli to jest legalnie wybrany rząd, to jest świętą krową i nie podlega krytyce? – pytał dalej burmistrz. - Każde gremium może krytykować rząd. W sprawach centralizacji państwa to, co robi, to jest granda. Poza tym łamie prawo. Nie tylko rząd, ale i większość sejmowa. Prezydent też łamie prawo. I my mamy udawać, że wszystko jest w porządku? Nasze stanowisko jest krytyczne. Jest w nim napisane, że prosimy o przestrzeganie prawa i porządku, wprowadzonego po ’90 roku.