Reklama

Obława na Sarę – jak długo jeszcze? (aktualizacja)

15/10/2010 10:06



Jak długo może trwać obława na bezpańskiego psa w dziesiątym roku XXI wieku? Odpowiadamy – w Szczecinku około pół roku! Z zaznaczeniem jednak, że nie wiadomo, kiedy wreszcie znajdzie ona swój szczęśliwy finał.
    W czym rzecz? Mowa o ładnej samicy owczarka niemieckiego, która od wiosny tego roku błąka się w pobliżu osiedla „Zachód”. Pies mieszkał kiedyś w schronisku. Ktoś go zaadoptował, ale Sara (tak zwą ją mieszkańcy osiedla) „dała nogę”. Idzie zima i ci, co opiekują się czworonogiem obawiają się o jego życie. Coraz częściej w tej sprawie interweniują w redakcji nasi czytelnicy. – No ile można w cywilizowanym świecie odławiać psa? To jest skandal nad skandale. Szczecinek słynie w regionie z wzorcowej opieki nad bezdomnymi zwierzętami. Czy na pewno? – denerwuje się starsza pani. – Jestem zdesperowana, dlatego dzwonię do Warszawy do Głównego Inspektora Weterynarii. Jak to nie pomoże to zadzwonię do Premiera Tuska i Prezydenta RP. Może oni coś zaradzą, jeżeli sami nie potrafimy tego załatwić.
    - To nie jest tak, robimy, co możemy – mówi „Tematowi” Danuta Maria Kadela, szefowa Schroniska dla Bezdomnych Zwierząt. – Klara (pies takie imię miał w schronisku) jest bardzo nieufna, na widok ludzi ucieka. Niestety, podejrzewam, że choruje, noce są coraz chłodniejsze i psina zaczyna szukać pomocy. Dlatego coraz częściej podchodzi pod osiedle i coraz bliżej ludzi.
    Pies krąży wokół osiedla i codziennie rano pojawia się w okolicy głównego przystanku na ulicy Polnej. Ludzie wynoszą jedzenie i wykładają na łące. Gdy odchodzą, Sara podchodzi i zabiera pokarm. Z daleka widać, że musi cierpieć. – O, proszę zobaczyć, cały lewy bok ma w ranie. Proszę mi powiedzieć, gdzie znajdziemy pomoc, by psinę złapać i umieścić w schronisku? Jestem gotowa pokryć koszty takiej akcji. Jeżeli nasi weterynarze nie potrafią sobie poradzić, to może ktoś przyjezdny to załatwi? Przepraszam, że tak na nich naskakuję, ale wydaje mi się, że po prostu „olewają” problem. Przecież pisaliście w „Temacie” o doskonałej pracy zespołu weterynaryjnego z ulicy Szczecińskiej, o broni, którą mają na wyposażeniu i która miota pociski usypiające – tłumaczy nam zdenerwowana jedna z pań, która opiekuje się bezpańskim psem.
    Tak się złożyło, że w czwartek rano towarzyszyliśmy lekarzowi weterynarii w „polowaniu” na Sarę. Niestety, wystrzelony z nowoczesnej broni pocisk zawierający substancję usypiającą, odbił się od skóry psa. – Prawdopodobnie igła trafiła w kość – tłumaczy nam doktor Franciszek Hryniewicz. – Proszę mi wierzyć, że robimy wszystko, by pomóc psu. Nie zawsze jednak można go namierzyć. Akcję będziemy powtarzać aż do skutku.
    Uff. W największym skrócie opisaliśmy sytuację, jaka nie ma prawa dziać się w cywilizowanym świecie. A może w rozwiązaniu problemu pomogą władze miasta? Panie burmistrzu, może, zatem poprosić jakąś zewnętrzną firmę weterynaryjną, by pomogła coraz słabszemu i cierpiącemu psu? Czy musi dojść do tego, że Sara wyzionie ducha na oczach ludzi, w tym dzieci, oczekujących na autobus przy osiedlu „Zachód”? (sw)

Foto: Błąkającego się psa trudno uchwycić w kadrze. Na widok ludzi szybko oddala się. Stąd niewyraźne zdjęcie zrobione przy zbiegu ulic Karlińskiej i Kołobrzeskiej koło budowy cerkwi na osiedlu „Zachód”.

16/10/2010
Kilkanaście minut zajęło pani Marii Danucie Kadeli zlokalizowanie bezdomnej suki – wilczycy o imieniu „Sara”, która błąka się w okolicy osiedla „Zachód”. Zdesperowana (jak nam powiedziała) szefowa szczecineckiego Schroniska dla Bezdomnych Zwierząt w krótkim czasie poczyniła to, co nie potrafiły uczynić nasze służby, m.in. weterynaryjne w ciągu… conajmniej ostatnich 3 miesięcy! – Przed dzisiejszą (sobota 16.10) wyprawą uzbroiłam się w pieczonego kurczaka. Psina podeszła do mnie na około metr. Spożyła część jadła i odeszła, nie miałam szans na jej pojmanie. Pojechaliśmy za nią i wszystko już wiemy. Najważniejsze to, gdzie koczuje – mówi „Tematowi” uszczęśliwiona kobieta o niezwykle dobrym sercu. – W poniedziałek nie dam już żyć naszym weterynarzom. Wyciągnę z lecznicy, pojadę z nimi i osobiście dopilnuję, by Sara znalazła wreszcie swój dom w schronisku, zaczęła żywot w godnych warunkach. 
Sprawę pozostawiamy już bez komentarza.   (sw)

Aplikacja temat.net

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo Temat Szczecinecki Temat.net




Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do