
Dziś (31.10) wieczorem w kościele Mariackim odbędzie się wyjątkowe spotkanie, dzięki któremu w szczególny sposób będzie można duchowo przygotować się do jutrzejszej uroczystości Wszystkich Świętych. Tylko dzisiaj w kościele będzie można pomodlić się przy wyjątkowej relikwii. Do Szczecinka ze Słupska specjalnie na ten jeden wieczór przyjechała kropla krwi błogosławionego Jana Pawła II.
Zgodnie z tradycją chrześcijańską uroczystość Wszystkich Świętych powstała z myślą o niezwykle licznej rzeszy anonimowych męczenników. Obecnie zwyczaj odwiedzania cmentarzy 1 listopada i palenia świec na grobach wykracza poza wymiar religijny. Jest jednak wciąż głęboko osadzony w naszej kulturze, niejako nakazując świętowanie wszystkim, bez względu na przynależność wyznaniową. Otwartość i ciekawość sprawiają, że w naszej kulturze bardzo łatwo dają się zaszczepić zwyczaje i obrzędy „z importu”. Tak jest w przypadku coraz bardziej popularnego Halloween. Noc Świętych zorganizowana dziś w parafii pw. NNMP ma być alternatywą dla wkraczającej, obcej tradycji. Dlaczego? Tłumaczy ks. Robert Stwora:
- Zwyczaj Halloween stał się zabawą. 31 października wiele osób przebiera się za wróżki, czarowników, za różne upiory, które mają pomóc przyjemnie spędzić czas. Bardzo mało ludzi wie, że ten obyczaj jest mocno powiązany z pogańskim bogiem śmierci, który był czczony m.in. przez Celtów. Zwyczaj zaczął się rozprzestrzeniać poprzez migrację Brytyjczyków do USA. W pewnym momencie zapanowała moda na Halloween. Wszyscy zaczęli się bawić, gromadzić, przebierać za wiedźmy czy wróżki. Niewiele tych osób wie, jakie pierwotne znaczenie miały te przebierance. 31 października to, według celtyckich wierzeń, koniec roku. Zgodnie z tymi wierzeniami, tego dnia kończyło się życie. Nocą z 31 października na 1 listopada panował celtycki bóg śmierci. Wszyscy ludzie, którzy chcieli się ukryć przed tym bogiem, przebierali się za rozmaite demony, żeby ten, najstraszniejszy, nie rozpoznał ich i nie zabrał z tego świata.
Zdaniem naszego rozmówcy, nie ma nic złego w tym, że ludzie chcą się bawić. Bezmyślne kopiowanie mających swoje mroczne znaczenie symboli, nie zawsze jest jednak najwłaściwsze: - Dziś wiele rzeczy bardzo poważnych przedstawia się lekko i humorystycznie. Ktoś chce się bawić – dobrze, ale dlaczego bawić się z demonem? Albo z tym, co związane z siłami zła? Diabeł to duch, który jest najinteligentniejszą istotą stworzoną przez Boga. Jest bardzo przebiegły. Nie bez przyczyny dzisiaj ludzie wyobrażają go sobie jako sympatycznego diabełka z różkami, występującego w reklamie, narysowanego w gazecie czy naklejonego na samochodzie. O tym mówią księża egzorcyści, m.in. ks. Antonii Zieliński, który przyjeżdża do nas w czwartą sobotę każdego miesiąca. Opowiadają oni, że spotykają wiele osób, które zaczęły odczuwać zniewolenie lub jakieś inne dręczenia duchowe po nocy Halloween lub kiedy zaczęli się bawić w wywoływanie duchów, po tym jak układali Tarota, bawili się w magię... Kiedy coś, co ma związek z szatanem, przerabiamy w zabawę, to jest furtka dla zła. Co ważne, za każdym znakiem kryje się konkretny rytuał, a za rytuałem jest obecność. Pomimo że dany znak może być śmieszny, jest poddawany rytuałowi. Za nim jest obecność – kogoś szczególnego, niekoniecznie Boga.
- Kościołowi nie zależy na tym, żeby zabronić zabawy drugiemu człowiekowi – kontynuuje nasz rozmówca. - Absolutnie. Ważne jest ukazanie tego, co się kryje za wszystkim, o czym mówiliśmy wcześniej. Możemy się przecież bawić w różne inne rzeczy. Spotykać się w innych sytuacjach. Czymś takim jest nasza Noc Świętych. Zaczyna się adoracją Najświętszego Sakramentu, która ma przygotować ludzi do spotkania z żywym Bogiem podczas Eucharystii. Później chcemy dalej świętować i spotkać się przy wspólnym posiłku. U nas nie ma dj- ów, bo nie ma warunków ku temu, ale nic nie stoi na przeszkodzie, aby kiedyś coś takiego zrobić. Tylko, że my mamy zbyt małą siłę przebicia. Łatwiej bowiem powiedzieć coś i sprowadzić Kościół do zaścianka, który nie idzie z duchem czasu i w którym niewiadomo, co tak naprawdę się dzieje.
Jak przekonuje ks. Robert Stwora, nowy zwyczaj Halloween nie musi stać w opozycji do rodzimej tradycji Wszystkich Świętych. Choć 1 listopada i odwiedzanie cmentarzy kojarzy ze smutkiem i śmiercią, wymowa tego święta jest bardzo pozytywna i radosna: - Dzień Wszystkich Świętych to radość. To dzień, kiedy wspominamy tysiące świętych. To powód nie do smutku, ale do tego, by się cieszyć i radować. Liturgia słowa, która przewidziana jest na jutro, to dla nas wielki skarb. Będzie to przypomnienie, że człowiek jest powołany do świętości. To jest jego podstawowe powołanie. Dopiero kiedy człowiek zacznie je realizować, może się odnaleźć w konkretnej drodze: małżeństwie, kapłaństwie, w życiu w samotności. O tym mówi sam Bóg: Świętymi bądźcie, bo ja jestem święty. Tylko, że my nie umiemy się z tego cieszyć. Wiążemy datę 1 listopada z czymś smutnym, z refleksją, przemijaniem, z tym, co będzie po śmierci, myślimy też, że może tego życia wiecznego wcale nie ma… A to przecież kwestia zmiany sposobu myślenia. Czasem wystarczy się tylko przestawić. (sz)
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie