
artykuł ukazał się w 478 numerze Tematu
Całe życie spędził w Szczecinku i utrzymuje, że nic nie ulegnie zmianie. Wciąż jest zachwycony miastem, martwi się o jego los, został radnym powiatu. Gdy proszę o rozmowę, jest zdziwiony - mówi o sobie, że jest „zwykłym facetem” z talentem i swobodną mową. Jednak każdy, kto przekroczy próg kwiaciarni „U Maćka” i spojrzy na jego bujne wąsy, ma okazję choć na chwilę oderwać się od codziennych problemów. Ludzie okazują mu sympatię, za którą jest bardzo wdzięczny.
Pan Maciek
Pan Maciek - jak sam zaznacza - nie ma nic przeciwko temu, że ludzie kojarzą go przede wszystkim z jego imieniem. To imię stało się pewnego rodzaju marką lub znakiem firmowym szczecineckiego florysty - Macieja Gacy. Kwiaciarnia, którą prowadzi przy placu Wolności jest azylem dla spragnionych rozmowy i poszukujących subtelnego piękna kwiatów.
Zaczęło się niepozornie…
Pan Maciej ukończył liceum plastyczne, które przewijało się przez całe jego życie. Z całą pewnością można stwierdzić, że szeroko rozumiane pojęcie sztuk plastycznych nie jest mu obce. - Pracowałem chyba w piętnastu zawodach! Byłem już dekoratorem wnętrz, nauczycielem plastyki w szkole podstawowej, wytwórcą zabawek, pracownikiem Szczecineckiego Ośrodka Kultury, plastykiem miejskim, doradcą w sklepie meblowym oraz projektantem mebli w przemyśle terenowym.
Każde z zajęć pan Maciek traktował niezwykle poważnie. Nie bał się pracy, wciąż się uczył i zdobywał nowe doświadczenia.
- Mile wspominam swoje życie i wszystkie prace, z jakimi miałem do czynienia. Mam nadzieję, że i u innych pozostawiłem dobre wspomnienia - podkreśla.
Przygoda z kwiatami
Gdyby ktoś powiedział panu Maćkowi, że projektując scenografię dla szkolnego teatrzyku otworzy sobie drzwi do baśniowego świata kwiatów, z pewnością by w to nie uwierzył. Przygotowana na Przegląd Wojewódzki w Szczecinie scenografia spotkała się z aprobatą profesjonalnego artysty. Propozycja pracy w kwiaciarni pojawiła się niedługo potem.
Ze swoją pierwszą kwiaciarnią pan Maciej wiąże szczególnie miłe wspomnienia, ponieważ jej wystrój został przez niego zaplanowany jeszcze za czasów pracy w charakterze dekoratora wnętrz. - W tamtych czasach nikt nie traktował kwiatów poważnie. Wiązanka ślubna niczym nie różniła się od pogrzebowej - wspomina nasz rozmówca. - Dzięki pani Krysi, która uczyła mnie sztuki obchodzenia się z kwiatami, odkryłem ich prawdziwe piękno. To tworzywo jak każde inne, trzeba mieć tylko wizję - dodaje.
Pan Maciej znany jest w Szczecinku z uszczypliwych żartów i ironicznych stwierdzeń. Zawsze wychodził naprzeciw ogólnie przyjętym zasadom, sprzeciwiał się przyjętym normom. Gdy w czasach PRL-u założył własną kwiaciarnię, na przekór wszystkim wywiesił na drzwiach kartkę - pozwalał wchodzić do sklepu z lodami, płaczącymi dziećmi, wózkami - nikt mu bowiem nie przeszkadzał.
Podczas spotkania z holenderskimi florystami obiecał sobie, że zrezygnuje ze zbędnych ozdób i postawi na subtelne piękno kwiatów. Czy nie sądzi pani, że w bukiecie ciężko teraz znaleźć kwiat? - pytał mnie podczas przygotowywania skromnej, lecz niezwykle urokliwej wiązanki. - Kwiatami można się bawić, opowiadać nimi co raz to nowe historie. To doskonały materiał dla każdego artysty
Wynalazki i bazgrołki
Coś, co czyni kwiaciarnię „U Maćka” jeszcze bardziej unikatową, to własnoręcznie wykonywane wynalazki, lub - jak kto woli – „maćki”. Każdy z nich to osoba historia, inna opowieść. - Moje wynalazki sprawiają obdarowanym wielką radość dlatego, że są wykonane specjalnie dla nich - opowiada pan Maciej. Urozmaica je tzw. „bazgrołkami”, czyli krótkimi wierszykami i zabawnym rysuneczkiem. Taki prezent przybiera niezwykle oryginalną formę. - To bardzo ważne, żeby osoba widziała, że jest to wykonane specjalnie dla niej. Wtedy radość jest większa - podkreśla z uśmiechem.
Kwiaciarnia przy placu jest już ósma w karierze Macieja Gacy, po przeszło 25-ciu latach pracy w zawodzie. Każdy sklep zmieniał się wraz z upływem czasu i oczekiwaniami klientów, a obecna forma jest już niestety ostatnią. W przyszłym roku jego właściciel planuje odejść na emeryturę. Nie ukrywa swojej radości. Jak sam twierdzi, praca w sklepie to „straszny zawód” - niejednokrotnie kosztem własnej rodziny. Jako emeryt będzie miał więcej czasu na realizację pozostałych swoich pasji. Planuje zająć się poważnym rysowaniem, a piórem otrzymanym na 60-te urodziny chciałby napisać książkę. Wciąż czuje się artystą, lecz w sklepie jest wyłącznie sprzedawcą.
Na koniec naszej rozmowy opowiada anegdotę z filmu, którego tytułu nie jest w stanie sobie przypomnieć i przytacza z niej cytat: „Można całe życie zamiatać ulicę i to jest doskonały pomysł na spędzenie tego życia. Jednak kiedyś stoisz z miotłą i pracujesz rób to tak, żeby inni mówili, że nie ma większego mistrza niż ty w zamiataniu ulicy.”
Ewa Piasecka
artykuł ukazał się w 478 numerze Tematu
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie