
W dalekiej Persji w cudnej krainie, która z dywanów cudnych słynie, przed laty żyli dwaj bracia. Jeden był biedny a drugi bogaty. Ten pierwszy zwał się Ali Baba…
W sobotnie południe całkiem pokaźna gromadka dzieci zgromadziła się na muzealnym dziedzińcu, aby uczestniczyć w przedstawieniu wystawionym przez Wędrowny Teatr Lalek Małe Mi „Ali Baba i czterech rozbójników”. - Zapraszamy dzisiaj do krainy tysiąca i jednej nocy. Czego podczas spektaklu nie można robić? Krzyczeć! – rezolutnie odpowiedziała mała Zuzia.
Reakcja dziecięcej widowni była niezwykle żywiołowa. Najwyraźniej dzięki lekkiej inscenizacji spektakl sprawił im olbrzymią radość. Wprawdzie głównymi bohaterami byli dwaj bracia, którym udało się otworzyć sezam z ukrytymi przez Ali Babę skarbami, jednak konkluzja przedstawienia była taka, że zbójować można tylko w teatrze, a w życiu trzeba być grzecznym. Dziecięca widownia dzięki wspaniałej grze i umiejętnie poprowadzonej narracji przez, czynnie włączała się w treść inscenizacji.
Spektakl teatralny był tylko jednym z wielu punktów tegorocznej edycji Pikniku z Księżną Jadwigą. - - To jest już nasz drugi piknik. Pierwszy też podczas wakacji odbył się w ubiegłym roku – wyjaśnia Irek Markanicz dyrektor Muzeum Regionalnego w Szczecinku. – Naszym celem jest dotarcie do najmłodszych, a więc do dzieci w wieku przedszkolnym. Pragniemy, aby muzeum stało się dla nich miejscem atrakcyjnym pełnym radości i zabawy. W przedstawieniu aktorzy błyskawicznie nawiązują kontakt z małą publicznością. Niespecjalnie martwimy się tym, że na dziedzińcu nie ma nieprzebranych tłumów. Bo to też to taka pora - letnie południe. Dla nas liczy się zaangażowanie dzieci. Oprócz części artystycznej mamy część warsztatową: lepienie glinianych naczyń, wyplatanie koszyczków z wikliny, a także próbowanie własnoręcznie pieczonych na ogniu podpłomyków. Jednym słowem historyczna zabawa, ale taka z przymrużeniem oka. Zabawa nastawiona przede wszystkim na kreatywność naszych małych gości. Liczymy, że z czasem dzieci przyjedzie całkiem sporo.
Jak nam powiedział dyrektor, innym nie mniej ważnym celem tej nietuzinkowej imprezy jest upamiętnienie jej patronki - księżnej Jadwigi, pani na szczecineckim zamku w XVII wieku. Księżna wprawdzie pochodziła z Brunszwiku, ale znała mowę tutejszych mieszkańców. Była postacią niezwykle popularną. Ceniono ją za ofiarność i pomoc ubogim. Przyczyniała się m.in. do ufundowania w Szczecinku w 1640 roku gimnazjum.
- Działalność edukacyjną prowadzimy przez cały rok – twierdzi dyrektor. - Zajęcia w okresie ferii i wakacji to nic nowego, zważywszy, że to właśnie podczas wakacji znacznie zwiększa się ilość zwiedzających. Są to głównie goście spoza Szczecinka. Przykładowo dzisiaj z samego rana mieliśmy 40-osobową wycieczkę ze Szczecina. Byli to goście bp. Pawła Cieślika. Co ważne, wyszli stąd zachwyceni.
Jak się piecze podpłomyki? - pytamy na stoisku prowadzonym przez panią Agnieszkę przebraną w strój Słowianki. - Bardzo trudno - odpowiada z uśmiechem. - Miesza się mąkę z ziołami, dolewa się wody i to wszystko. Tak właśnie wygląda przepis na chleb słowiański. Potem, aby ciasto rosło, dodawało się trochę białego popiołu. To był pierwszy znany nam spulchniacz dla pieczywa. Z czasem wymyślono inne przepisy. Zakwas wymyślono zupełnie niechcący. Po prostu pozostawione podpłomykowe ciasto skwaśniało i okazało się, że dzięki temu ma cudowne właściwości. Soli jeszcze nie stosowano. Była zbyt droga. W tamtym czasach służyła jako pieniądz, dlatego w jej miejsce stosowano zioła.
Dodajmy, że do swoich pieczonych na blasze podpłomyków, pani Agnieszka stosuje również miód i pieczone jabłka.
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie