
Choć spora część uczniów całkiem nieźle radzi sobie z rozwiązywaniem testów kompetencji, wciąż duża liczba dzieci i młodzieży w Szczecinku ma problemy edukacyjne. Diagnoza przygotowana do programu rewitalizacji miasta wskazuje, że co piąty uczeń szczecineckich szkół ma problemy w nauce. Co istotne, spośród dzieci mieszkających w ścisłym centrum ze szkolnymi obowiązkami nie radzi sobie przeszło 50 proc. Połowa z nich zagrożona jest oceną niedostateczną. Taki stan rzeczy zaniepokoił szczecineckich radnych.
Zdaniem Romana Matuszaka, wspomniana diagnoza stanu oświaty w mieście nie jest dobra. Radny wskazał, że miasto mogłoby tej sytuacji jakoś zaradzić, np., wprowadzając system motywacji finansowej dla szczecineckich nauczycieli, by jeszcze efektywniej pracowali ze swoimi uczniami.
Burmistrz Jerzy Hardie-Douglas inaczej to wszystko ocenia. Według niego, miasto już robi wystarczająco dużo, by poprawić stan szczecineckiej edukacji.
- To złożony problem – odpowiedział radnemu Romanowi Matuszakowi Jerzy Hardie-Douglas. – Testy kompetencyjne po ukończeniu szkoły podstawowej pokazały, że w ostatnich latach osiągnęliśmy jedne z najlepszych wyników. Ale nie chcę się wdawać w temat, który jest trudny i wchodzić w dyskusję z autorami tej diagnozy.
- Co do propozycji nagród motywacyjnych dla nauczycieli, nie wiem, na jakich kryteriach można by to oprzeć – kontynuował burmistrz. – W ostatnich latach wykonaliśmy bardzo dużą pracę. Wprowadziliśmy innowacyjny program zwiększenia ilości godzin nauczania matematyki. Miliony złotych pozyskaliśmy w ciągu ostatnich lat na różnego rodzaju programy miękkie. To jest ta droga. Tutaj kropla drąży kamień. To trzeba robić systematycznie, przez wiele lat, licząc na to, że się poprawi. Nie zgadzam się, że zaniedbaliśmy temat nauki. Prawie co roku 10 mln zł dopłacamy do subwencji oświatowej. Powinniśmy konsekwentnie, i nasi następcy też powinni, mniej więcej taką sama drogą iść, tak jak teraz idziemy.
Podobną opinię wyraża dyrektor KCUW, Tomasz Czuk. Jego zdaniem, poziom nauczania w Szczecinku znacząco nie odbiega od średniej województwa, a powodem kiepskich wyników diagnozy są dzieci i młodzież uczęszczające do gimnazjum dla dorosłych, które już niedługo i tak zostanie wygaszone.
- Tak się akurat złożyło, że całe woj. zachodniopomorskie dość paskudnie wypadło jeśli chodzi o wszelkie pomiary kompetencji i testy, jakie organizowane były dla szkół podstawowych. Szczecinek plasował się w czołówce – podkreślił Tomasz Czuk. - To, że mamy taki procent dzieci zagrożonych ocenami niedostatecznymi, wynika poniekąd stąd, ze jesteśmy jedną z nielicznych miejscowości w powiecie, która prowadzi chociażby gimnazjum dla dorosłych. Uczęszczający tam uczniowie w dużej mierze sprawiają, że nasze statystyki tak właśnie wyglądają.
- Jeśli chodzi o nagrody dla nauczycieli, ta „marchewka” nie leży w kompetencji organu prowadzącego – dodał na koniec Tomasz Czuk. – Osobiście uważam, że mamy bardzo dobrze przygotowaną kadrę pedagogiczną. Nauczyciele radzą sobie z wyzwaniami oświaty. Nie przykładałbym też dużej wagi do statystyk. Bo to nie jest tak, że jak jeden z nas jadł kapustę, a drugi kiełbasę, to obaj jedliśmy bigos.
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
No i p. Czuk się pogrążył. Ze statystyki pewnie miał jedynkę, ale za to dobrze pisze... bajki. Lepiej by powiedział, że szkolnictwo w Szczecinku jest jakie jest i co Pan nam zrobi? Bo w sumie, tak to wygląda z punktu widzenia kierownika szatni. Ja mam konkretne uwagi do szkolnictwa podstawowego. Te miękkie programy to wyglądają dobrze tylko na sprawozdaniach nauczycieli. A w rzeczywistości jak wpływają na poziom nauczania? Wyszłoby ze statystyki. A nie wyszło.
nauczyciele leczący się na depresję i biorący leki powinni być zawieszeni w obowiązkach do czasu całkowitego wyleczenia, ja wiem że jest takie coś jak tajemnica lekarska, ale dobro dziecka jest najważniejsze
Proszę w takim razie o merytoryczne argumenty. Chętnie się do nich odniosę. T. Czuk
Wystarczy kilka prostych rozwiązań, by nowe roczniki miały troszkę więcej szansy na sukces swój, a nie szkoły: zmniejszenie liczby uczniów do 20 (pominąć trzeba tu badania, według których liczba uczniów w klasie ma niewielki wpływ na jakość nauczania z powodu coraz większej ilości uczniów wykazujących nadpobudliwość, tendencje do różnych dysfunkcji i mających problemy z zachowaniem); 25, 28, 30 uczniów w 4,5, 6 klasach to obecnie wyzwanie w każdej szkole dla nauczycieli, uczniów i rodziców; wyszukanie i opracowanie z nauczycielami (a nie z jakimiś ekspertami z zewnątrz) programów wspierających doinwestowanie szkoły w edukacyjne gadżety, pomoce dydaktyczne, głośniki (zamiast obarczać ich zakupem nauczycieli czy rodziców), drukarki, komputery itp.; zwiększenie pedagogów i psychologów w szkołach, bo dzieci z podstawówki potrzebujących wsparcia jest naprawdę sporo, poziom optymizmu jest niski, dzieci mają problem z emocjami, z rówieśnikami, z rozwodami rodziców, z ich wyjazdami do pracy za granicę; opracowanie z radnymi programu wspierającego poznawanie historii, sztuki, nauki przez bezpośredni z nimi kontakt (zob. programy finansujące wycieczki klasowe do miejsc pamięci narodowej itp. w województwie dolnośląskim), nasi uczniowie mają bardzo ograniczone możliwości zetknięcia się z czymś na żywo poza podręcznikiem i wiedzą z internetu; sfinansowanie kółek zainteresowań zamiast ładowania pieniędzy w szlot czy stowarzyszenia typu narciarskie, podające pomocną dłoń znajomym dorosłym, dlaczego uczniowie - w końcu mieszańcy naszego miasta nie mogą mieć takich samych możliwości w swoich szkołach; to może na tyle.
Przy obecnym systemie subwencjonowania oświaty postulowane zmniejszenie liczby uczniów w klasie do 20 jest nierealne. Szkolnictwa publicznego, które i tak jest w dużej mierze finansowane przez samorządy, nie stać po prostu na takie rozwiązanie. To melodia przyszłości, o której zadecydować może jedynie MEN i MF. Praca z dziećmi czy młodzieżą zawsze jest wyzwaniem i nie ma tu znaczenia czy jest to robione w oddziałach 25, 28 czy też 30-osobowych. Albo nauczyciel sobie radzi, albo powinien myśleć o zmianie zawodu. Nie mam sygnałów o tym, aby szczecineckie placówki obarczały rodziców czy nauczycieli kosztem zakupu pomocy naukowych? Decyzję o ewentualnych zakupach może podejmować jedynie Rada Rodziców. Jeżeli twierdzi pan, że podmiot zewnętrzny zna lepiej potrzeby poszczególnej placówki oświatowej, jeśli chodzi o zakup pomocy dydaktycznych i wyposażenie, aniżeli jego dyrektor i kadra pedagogiczna, to chciałbym wiedzieć na jakiej podstawie? Zwiększenie liczby pedagogów? Niby dlaczego? W pięciu naszych placówkach oświatowych zatrudnionych jest 8 pedagogów i 3 psychologów. Od 1 września każda szczecinecka szkoła posiada również Szkolnego Koordynatora d/s Profilaktyki. Dość osobliwie brzmi pomysł "opracowania wraz z radnymi programu historii sztuki". Proszę mi wskazać choć jednego historyka sztuki, który zasiada w Radzie Miasta Szczecinka? Programy nauczania muszą być opracowywane przez specjalistów, a nie lokalnych polityków - nie ma innej możliwości. Pomijam fakt, że taki postulat wchodzi już w kompetencje kuratora oświaty, sprawującego nadzór pedagogiczny. Wycieczki szkolne, klasowe itp. organizowane są przez każdą szkołę. W samej tylko SP1 w pierwszym półroczu 2017 roku zorganizowano 14 wycieczek krajoznawczych. To od rodziców i nauczycieli zależy, gdzie chcą pojechać i co zobaczyć. Organ prowadzący w to nie ingeruje. Koła zainteresowań, o które się pan dopomina, są finansowane przez miasto poprzez sekcje, które działają w SAPiK. Z konkretną ofertą można się zapoznać, wchodząc na stronę www. sapik.pl. Zapewniam pana, że jest tam sporo interesujących propozycji. SzLOT nie jest finansowany z subwencji oświatowej, więc nakłady na to stowarzyszenie nie pomniejszają pieniędzy na oświatę. I ostatnia rzecz. Miasto nie finansuje żadnego stowarzyszenia narciarskiego - nie wiem skąd wziął pan taką informację. Chyba, że ma pan na myśli narciarstwo wodne i wakeboard. W przypadku tych dyscyplin, podobnie jak w przypadku tenisa czy piłki nożnej (Akademia Piłkarska), miasto ma obowiązek finansowania stowarzyszeń kultury fizycznej, które prowadzą grupy młodzieżowe. A że szkolnictwo w Szczecinku jest, jakie jest? Na pewno może być lepsze. Podobnie jak w Krakowie, Gdańsku czy Warszawie. Trzeba tylko zlikwidować relikt PRL-u - Kartę Nauczyciela. Pozdrawiam T. Czuk
Czytam i się uśmiecham :) Może warto jednak wejść do klasy i przekonać się, jak wygląda nauka w szkole publicznej w Szczecinku :D Czy faktycznie nauczyciele sobie tak doskonale radzą, a rodzice nie muszą ponosić żadnych dodatkowych kosztów. To, że nie ma Pan Dyrektor, sygnałów, nie oznacza, że problem nie istnieje. On po prostu jest dokładnie zamiatany pod dywan :D Diagnoza jest bardzo trafna. Propozycja radnego żeby cokolwiek zmienić również. Wuefiści w Radzie Miasta najwidoczniej nie znają problemu dogłębnie, zresztą chyba żaden z nich się tym nie interesuje, co można zobaczyć w relacjach z sesji. Zajęcia dodatkowe w SAPiku to też żadne rozwiązanie. Szkoła powinna mieć bogatą ofertę dodatkową. A tak widzę spychologię. A argument że całe województwo wypadło paskudnie to żaden argument. Równajmy do lepszych Panie Dyrektorze :) Proszę się wybrać do podstawówki w Szczecinie, w Poznaniu, albo we Wrocławiu i porównać. A co do karty nauczyciela - tutaj jedynie się z Panem zgadzam. Pozdrawiam. Rodzic, który wybrał edukację prywatną
Szkoda, że ambicji starcza nam tylko na sport, a do pracy szukamy programistów i inżynierów. Nie chciałbym się czepiać, ale to, czego uczy się w szkole i w jaki sposób, to XIX wiek. Nawet jak już są zajęcia z informatyki, to dzieci uczą się painta przez cały rok. Przecież to obraża inteligencję nawet pierwszoklasisty. Kadra nauczycielska, mam kontakt tylko przez wywiadówkę. Jednak, to co słyszę od wychowawczyni, np. że granie na komputerze nie uczy logicznego myślenia??? Ile takich teorii nasze dzieci muszą wysłuchiwać codziennie? Prace domowe po 8 godzinach lekcji. Tak, nasze dzieci pracują więcej od nas. Dlatego nie chce mi się za bardzo słuchać, jaką to mamy wspaniałą kadrę nauczycielską. A, że nie uczy ona na taki poziomie jak się to robi w szkole prywatnej? To pytanie nawet nie padnie. Ba, nawet nikt nie ma takiego pomysłu. Bo przecież tak było od zawsze.
Należałyby też spróbować spojrzeć na problem z drugiej strony. Mam tu na myśli możliwości intelektualne uczniów. Dlaczego w klasie 25 osobowej są uczniowie mający oceny bardzo dobre a inni dopuszczające pomimo tego że mówi do nich ten sam nauczyciel, w taki sam sposób? Należałoby kierować do Poradni Psych-Pedagogicznej każdego ucznia i wtedy po takiej diagnozie moznaby debatować nad problemem i za niskie wyniki w nauce obarczać nauczycieli. Dzieci z upośledzeniem umysłowym w stopniu lekkim nie zawsze mają orzeczenie przyniesione do szkoły bo nie zgadza się na to rodzic wielokrotnie. Wówczas taki uczeń musi być traktowany jak ten z normą intelektualną. A uczeń z obniżonymi możliwościami intelektualnymi? Też w efekcie końcowym piszą ten sam test z dziećmi w normie intelektualnej. A gdy ktoś nie ma możliwości w głowie to choćby nauczyciel starał się nie wiadomo jak to wynik będzie słaby. Polecam rozważenie tych problemów a później debatę na temat słabej jakości pracy nauczycieli.
Pamiętam czasy, gdy szkoły publiczne wiodły prym a szkoły prywatne odstawały ....Niestety.. Odkąd szkołami rządzą partyjniaki z PO szkoły mają się bardzo źle. Najlepszy przykład to I LO im. księżnej Elżbiety - szkoła z tradycjami szczycąca się kiedyś wysokimi wynikami nauczania. Dziś to tylko wspomnienie.
Kiedy cała klasa dostaje glana to o czym to świadczy i kto ma problem uczniowie czy nauczyciel?
Ktoś tu pisał o zamiataniu spraw pod dywan, czyżby chodziło o dyrekcję SP1?? Bo ta szkoła z tego już słynie, no ale ważne, że w papierach wszystko się zgadza
Może problem tkwi we wlasciwym kontrolowaniu szczecineckich szkół? Bo co z tego, że w dokumentach wszystko się zgadza? Jako rodzic dziecka z SP1 z przykrością się zgadzam, że zgłaszanie jakichkolwiek problemów dyrekcji nie ma sensu, bo „rozwiązanie” polega tylko na zatuszowaniu, zeby nic nie wyciekło wyżej. Widać niekompetencję w sposobie załatwiania najprostszych problemów wychowawczych. A dzieci na chemii od września oglądają na monitorze komputera ćwiczenia, bo szkoła ma zero pomocy dydaktycznych. I nic dziwnego, że wfiści z rady miasta nic nie robią, skoro wf też prowadzony jest dla picu, macie dzieci piłki i pobawcie się, a sami siedzą sobie po kantorkach i biorą pieniądze za nic. To ma być edukacja na ogólnopolskim poziomie?
Może problem tkwi we wlasciwym kontrolowaniu szczecineckich szkół? Bo co z tego, że w dokumentach wszystko się zgadza? Jako rodzic dziecka z SP1 z przykrością się zgadzam, że zgłaszanie jakichkolwiek problemów dyrekcji nie ma sensu, bo „rozwiązanie” polega tylko na zatuszowaniu, zeby nic nie wyciekło wyżej. Widać niekompetencję w sposobie załatwiania najprostszych problemów wychowawczych. A dzieci na chemii od września oglądają na monitorze komputera ćwiczenia, bo szkoła ma zero pomocy dydaktycznych. I nic dziwnego, że wfiści z rady miasta nic nie robią, skoro wf też prowadzony jest dla picu, macie dzieci piłki i pobawcie się, a sami siedzą sobie po kantorkach i biorą pieniądze za nic. To ma być edukacja na ogólnopolskim poziomie?
Zgadzam się w 100%. Dyrekcja SP1 wszystko zamiata pod dywan. Zasłania się tylko papierkami i nic poza tym nie robi, a bierze za to duże pieniądze.Może czas najwyższy sprawdzić, co tak faktycznie robią panie dyrektorki oprócz spacerków w czasie pracy po mieście.
Z zamiataniem pod dywan w SP 1 w zupełności się zgadzam...jestem szczęśliwa, że moje dziecko kontynuuje naukę kl.7 w innej szczecineckiej szkole. Wreszcie zostało zauważone...świetna kadra SP 6!
Jak wf nic nie robią ze Szkoły Podstawowej nr 1 to skąd te sukcesy szkoły?Ja ze swojej strony jako ten z Rady Miasta,który nic nie robi zapraszam do siebie na lekcje wf,to może ktoś przejrzy na oczy jak wygląda lekcja wf.Bardzo proszę bez wiedzy nie wystawiać fałszywej oceny dla mnie,jest to bardzo przykre.
jak wygląda lekcja wf w sp.1 śmiechu warte poprostu!!!!! lekcja polega na tym że na wf piszę sie prace klasowe sprawdziany z futobolu itp itd żenada a dziecko przychodzi ze szkoły i mówi że pani od wf nie potrafi pokazać ćwiczenia !!! dlaczego??? bo sama nic nie robi i nie jest absolutnie wzorem dla tych dzieci.zgłaszając sprawę że na lekcji wf powinno się biegać z piłką ćwiczyć usłyszałam że trzeba pisać sprawdziany żeby dziecko znało zasady bezpieczeństwa na boisku!!! że nauczyciele wiedzą co robią koniec kropka dyskusji.
Sportowe sukcesy szkoły SP1 to zasługa pozalekcyjnych klubów sportowych a nie leniwych wfistów, więc proszę sobie bezczelnie nie przypisywać nieswoich zasług. Właśnie widać jak pracują w tej szkole wfiści, czytają sobie gazetę i piszą komentarze w godzinach pracy, zamiast prowadzić lekcje albo pilnować dzieci. Ta drąca się sfrustrowana pani z wfu od pisania sprawdzianów z sp1 też jest sławna i dla mnie to skandal, żeby dzieci musiały ponosić negatywne konsekwencje tego, że własna tusza ledwie pozwala jej na przejście z łóżka do lodówki, a państwo jeszcze wymagacie, żeby pokazywała jakieś ćwiczenia. Dyrektorki oczywiście w kazdej zgłaszanej sprawie poklepią rodzica byle tylko się odczepił, a potem wpiszą kolejne rubryczki do papierków, żeby w razie kontroli się znowu zgadzało. Może warto, żeby odkryły czasem istnienie czegoś więcej niż tylko własnego ego i staromodnych fryzur rodem z króla lwa!!
z wf-istami w tym mieście to dość ciekawie, zwłaszcza z tymi, którzy jako radni myślą, że mogą więcej - przeniesiony z G2 słynny duecik Lesiuk-Zawada- dyrektor nie radził sobie z nimi kompletnie więc podrzucono ich innym dyrektorom - też sobie nie poradzą, ale przynajmniej super-duet został rozdzielony - szkoda tylko, że podobno jedynie "na chwilę", bo zaraz znowu się zejdą w SP7 - dramat!!!! Na palcach jednej ręki można policzyć prawdziwych pasjonatów wśród nauczycieli tego przedmiotu. I co do sukcesów to pełna zgoda - w szkolnych reprezentacjach grają ci, którzy mogą "pomóc" dzięki temu, że poza lekcjami trenują w klubach. A w SP7 "ukarano" dzieci za to, że rodzice nie chcieli klasy sportowej - grupę naprawdę dobrych chłopców oddano pod opiekę panu, który przez większość lekcji sprawdza, czy na pewno mają PRAWIDŁOWY strój - żenada!!!!
Po co w tej szkole tworzy się klasy sportowe, jak na zawody typowani są uczniowie z innych klas, którzy zdobywają wysokie miejsca. Prawdą jest też to , że to nie zasługa nauczycieli tej szkoły tylko różnych klubów , do których uczęszczają dzieciaki. W SP1 wf dzieciaki prowadzą same, bo nauczyciele ciągle przebywają w kantorkach. Dobrze, że jeszcze tam nie doszło do żadnego nieszczęścia, ale czy trzeba na to czekać , żeby się wziąć za tych nierobów. Może warto skontrolować tę placówkę i kompetencje pani dyrektor, bo z tego co tu czytam i słyszę od rodziców, to nie jest tam dobrze. Rodzice są zbulwersowani sposobem załatwiania różnych problemów wychowawczych przez Panią dyrektor oraz pedagog tej szkoły( której de fakto nigdy nie można zastać w szkole).
""Po co w tej szkole tworzy się klasy sportowe, jak na zawody typowani są uczniowie z innych klas, którzy zdobywają wysokie miejsca."" - z tymi Pani słowami się nie zgodzę. Moja córka reprezentuje SP1 na zawodach sportowych klas VI ze wszystkimi swoimi koleżankami z klasy sportowej. Dodatkowe osoby są sporadycznie wystawiane na zasadzie zastępstwa. Nie zgodzę się również z Pani teorią nt zasług klubów sportowych, ponieważ na 12 dziewcząt ze wspomnianej reprezentacji chyba tylko 2 coś trenują.
Proponuje rodzicom przejść się na lekcje wfu w SP-1, czy innej placówce i zobaczyć realia prowadzenia lekcji (!!!!) oraz nie wrzucać wszystkich nauczycieli do jednego worka. Każdy nauczyciel to osobna jednostka prowadząca, jedni są bo są, a drudzy są z powołania.
Gimnazjum dla dorosłych na Wiatracznej zaniża wyniki? Co to za bzdura? Przez tyle lat OHP działa w tej szkole i teraz nagle okazało się,że to przez tych gamoni jest tak źle z wynikami? To że w tej szkole poziom sięga podłogi każdy wie i dotyczy to sp5 i G2. A dyrektorków x3.
Na Wiatracznej oficjalnie 3 dyrektorów a nieoficjalnie 6. Lol:)
Tam sami dyrektorzy a pracowników może policzyłby na palcach jednej ręki.