Reklama

Moim zdaniem: Polskie drogi

25/07/2008 17:50

Dość często po nich jeżdżę, ostatnio przemierzyłem kraj od Bałtyku po Tatry (dosłownie) i konkluzja jawi mi się oto taka – jest gorzej niż myślałem i dalibóg, nie wiem jak my sobie z tym wszystkim na te nasze polskie Euro poradzimy. Tak czy inaczej jestem w tym akurat przypadku realistą, by nie nazwać tego o czym myślę bardziej dosadnie. Jazda do Poznania czy Wrocławia wymaga nie lada umiejętności, cierpliwości i ...zapasowych resorów, zaś w samym koziołkowym grodzie tragedia. A zresztą, tak samo się tu jeździło lat temu pięć, dziesięć, piętnaście  wystarczy. Więc niby dlaczego ma się to odmienić na Euro, nie wierzę i już! Ale co tam drogi! W Poznaniu późnym popołudniem już teraz nie ma raczej szans, by znaleźć miejsce w jakiej bądź kawiarence, kafejce, pubie czy restauracji. A co będzie – jak zjedzie tu tysiące, co ja mówię – dziesiątki tysięcy kibiców? Jakoś to będzie? Ano zobaczymy. Jechałem też koleją do Poznania, uparłem się na ten Poznań, ale przecie nie bez powodu, pospiesznym ze Szczecinka, także i ze Szczecina, jak być może latem 2012 czynić to będzie tysiące niemieckich kibiców. Oszczędzę Państwu (i sobie) nerwów – powiem tylko, że wytrzymać kilka godzin w ośmioosobowym przedziale pozbawionym jakiejkolwiek wentylacji się nie da, a o wucetach nie wspominam, bo to po prostu nieprzyzwoite. I co, za lat kilka zmieni się to jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki? Też nie wierzę!
  Wracając do tych dróg – współczuję zmotoryzowanym obcokrajowcom, którzy przemierzają kraj z mapą drogową. Żeby przejechać śląską aglomerację i trafić w kierunku A4 wiodącej do Wrocławia, trzeba co rusz z auta pytać o drogę Zagłębiaków lub Ślązaków, bo kierunkowej nazwy stolicy Dolnego Śląska się tu nie uświadczy, jakby zazdrościli. A w ogóle dziwne to ichnie oznakowanie, wyobraźmy sobie gdyby drogowskazy przy wyjeździe ze Szczecinka zamiast Poznania, Szczecina czy Koszalina wskazywały – Turowo, Sitno czy Mieszałki, zamiejscowi zgłupieliby, nie mówiąc o obcokrajowcach. Gdyby jeszcze o tych kierunkowskazach, dziwna się w kraju wytworzyła maniera – rzadko gdzie pokazywana jest droga do miejskiego centrum, co również może sprawić kłopot, także i u nas, w Szczecinku.
   Założę się, że wszyscy wjeżdżający do miasta od strony Piły, po minięciu okołodworcowego ronda jadą dalej obwodnicą (Sikorskiego, Słowiańską itd.), próżno wypatrując baru, knajpki czy śródmiejskich sklepików. Drogowskaz wiodący do centrum miasta powinien być zainstalowany już u zbiegu Gdańskiej i Sikorskiego lub w rozwidleniu tej drugiej z 28. Lutego. Dlaczego bowiem zakładać, że poznaniacy chcą tylko przemknąć przez nasze miasto – dajmy im szansę przez nie przejechać, by zauważyli robiący wrażenie kompleks sportowy, przepiękną nadjeziorną trasę, przyzwoitą salę przy czwórce, a dlaczego by nie, przecież jest się czym pochwalić, więc róbmy to!
   Pisałem już o tym rok temu, dziś powtarzam – kamienna kalwaria nadal jest naszą niewykorzystaną turystyczną atrakcją. Wiem co mówię, rozmawiałem o tym niedawno z proboszczem ks. Andrzejem Targoszem, a także wieloma znajomymi i nieznajomymi, których zwykle spotykam przy grocie św. Rozalii, dowiadując się zazwyczaj, że trafili tu zupełnie przypadkowo, a niby dlaczego tak ma być. Okazuje się, że w temacie oznakowania dróg jeżeli się chce można o wiele więcej niż nakazuje przepis, zwyczaj czy choćby rozsądek, bo i znów – dlaczego by nie? Przykładem może być choćby nader ofensywna reklama naszych wodnych tramwajów, umieszczona przed rogatkami miasta, bo co by nie mówić – zaczyna to już przynosić spodziewane efekty. I dobrze! No to i o kamiennej kalwarii może śmielej niż dotychczas.
   Obiecałem sobie, że o nawierzchni przy głównej, bądź co bądź, Wyszyńskiego nie będę już pisał, bo ile w końcu można – już mi komputer wyrzuca te powtórki. Wrócę tu jednako, bo tak się ostatnio, jadąc tamtędy rowerem, zapatrzyłem na przepiękne kwiatowe klomby przy SAPiK-u , że ledwie wygramoliłem się z koleiny, w którą nieopatrznie wjechałem. Zadbali o te klomby! I jak tu nie chwalić firmy zgodnie zarządzanej przez Adama i Piotra, szkoda, że SAPiK nie ma pod sobą dróg, Wyszyńskiego dawno już pyszniłaby się nową nawierzchnią. Jasne, że sobie żartuję, bo wiem czyja to robota, te klomby – ale i komu trzeba łatkę przypinam, jak to w felietonowym obyczaju.
   A tymczasem siedzę przy komputerze i co rusz spoglądam w kierunku przydomowej Narutowicza, którą od rana ciągnie kawalkada aut z południa na północ (a i odwrotnie, choć rzadziej). Jadą nawet dość wolno, może fotoradary, a może już od pilskiego aż do koszalińskiego wiaduktu wypatrują przydrożnego zajazdu, nie żeby tam zaraz Merkurego, zwykłego, takiego na szybką kawę, żurek z wkładką czy naleśniki dla dzieciaków. Jasne, że niczego takiego przy wewnątrzmiejskiej obwodnicy nie uświadczą i to już jest doprawdy swoiste kuriozum – żadne inne miasto na poznańsko-nadmorskiej trasie nie jest tak obojętne na przejeżdżających przezeń turystów jak, no właśnie, kończ waść... I wcale nie muszą mi tego wypominać liczni znajomi, których tak jak i ja odwiedzam, czasami i do mnie zjeżdżają, widzę to, nawet i teraz, siedząc przy komputerze i kończąc te felietonowe przekomarzania z kim trzeba. Ech, te polskie drogi, ale także i nasze, szczecineckie, niestety...
                         
                        

Bogdan Urbanek    

Aplikacja temat.net

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo Temat Szczecinecki Temat.net




Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do