
Jako żywo, a zwłaszcza gdy chodzi o widoczny ostatnio rozwój miasta co z uznaniem dostrzegam i podkreślam, i co nigdy nie było mi obojętne. Zarówno kiedyś, jak i teraz. Latem cieszyłem się – jako i wszyscy rozsądni krajanie – z wodnego wyciągu narciarskiego. Autentycznie, czemu nawet dałem wyraz na łamach. Mało tego, część przynależnej miastu estymy uszczknąłem i sobie zwłaszcza, gdy pokazywałem tę potężną jeziorną konstrukcję przyjezdnej rodzinie i znajomym, choćby z Warszawy, Poznania, Łodzi czy francuskiego Noyelles sous Lens. Fakt, z uznaniem kiwali głowami i podziwiali, ale już wówczas co niektórzy pytali – dla kogo to i co dalej? No właśnie!
To jest ten deprymujący mnie szczegół, który coraz częściej wywołuje wśród bywalców, z którymi się spotykam i rozmawiam, właśnie stan tzw. zwichniętej równowagi. Co to takiego? Na dobrą sprawę jest to określenie podebrane od rubasznego, a w zasadzie jak na owe czasy skandalizującego fraszkopisarza Sztaudyngera, który m.in. pisał, (cyt.) ... by równowaga nie była zwichnięta, unosząc sukienkę spuszczała oczęta. Co ma piernik do wiatraka? Ano ma, bo sam wyciąg bez obudowy, co znaczy całej towarzyszącej infrastruktury nie stworzy tej równowagi, jakby co. Byłem niemal pewien, że jeszcze tego lata albo wczesną jesienią rozpocznie się zapowiadana od lat budowa kompleksu hotelowego przy ulicy a właściwie placu Kamińskiego. To by miało sens i to by dopiero było w połączeniu z wyciągiem, który tuż, tuż. Dlaczego tak się nie dzieje, bo jezioro miejskie a plac prywatny i nie można się dogadać? No to, przepraszam, czy ktoś w mieście nad tym panuje, czy jest jakiś plan rozwoju? Ale rzeczywisty, nie na papierze!
Na obwodnicy, tuż przy rondzie Lipowa-Narutowicza wyrosła nowa Biedronka. Pisałem już, że się cieszę, bo to i niedaleko a nade wszystko obwodnica jakby mniej zapyziała. Tak myślałem, ale tu także można się czepiać owej równowagi, bo miasto zamiast skorzystać z okazji i w miejscu narożnej rudery wybudować, powiedzmy, solidny parking – też jakby się tym nie przejęło w efekcie status quo, że nie daj Boże! A korzyść mogłaby być podwójna, byłby wreszcie duży przycmentarny parking, no i Biedronka z pewnością sypnęłaby kasą, bo też by z tego skorzystała. Ewentualne tłumaczenia, że jest to teren prywatny, owszem są wygodne, ale naprawdę nie ma to sensu, bowiem miasto nie może być co do szczegółów swojego obszaru ubezwłasnowolnione. To co, jeżeli – powiedzmy – wystawię na swój osobisty, prywatny balkon maszkarona obyczajnie uwłaczającego wszem i wobec, to też władzy nic do tego? Akurat! I proszę mi tu nie mydlić oczu demokracją, bo znam zasady i wiem, że powinna ona nade wszystko chronić interesy ogółu. Warto o tym pamiętać!
Wracając jeszcze do naszego wodnego wyciągu, z którego, podkreślam, naprawdę jestem dumny. Przypadek sprawił, że tuż po niedawnym Święcie Niepodległości chwaliłem się nim znajomemu wydawcy z Gdańska, traf chciał zapalonemu motorowodniakowi, a nawet – jak się okazało – działaczowi sportów wodnych szczebla krajowego, o czym oczywiście wcześniej nie miałem pojęcia. Podobało mu się, owszem, ale i on zapytał – co będziecie z tym robić? Jeżeli zorganizujecie duże zawody w międzynarodowej obsadzie, w końcu wyciąg najdłuższy w Europie, to może pierwszy raz przyjadą, ale srodze się zawiodą. Nie wyciągiem, ten będą wam nawet chwalić, ale nie będą mieli gdzie spać, wypoczywać i regenerować sił. A jest to towarzystwo, mimo że rywalizujące, bardzo zżyte ze sobą i raczej nieprzyzwyczajone do tego, by choćby nocować w oddalonych od siebie podrzędnych hotelikach. Na drugi raz mogą już do was nie przyjechać! Słuchałem go bez emocji, bo tylko potwierdził to o czym sam wiem doskonale i co stało się zaczynem sprawczym moich dzisiejszych felietonowych rozważań.
W godzinach komunikacyjnego szczytu niektóre obszary miasta są kompletnie zakorkowane. Jest tak od lat, mało – z dnia na dzień wręcz coraz gorzej. Wystarczy, że wyjrzę przez okno mojej klasy i widzę jak na dłoni plac Wazów. Ostatnio dzieciaki co rusz podbiegają do okien, bo wypadek goni tu wypadek, zdarza się to coraz częściej, jest też coraz groźniej. Na co czekamy? Aż dojdzie do wypadku, odpukać, śmiertelnego? Światła powinny być tu zainstalowane natychmiast! O krzyżówkach Mierosławskiego z Kościuszki i Powstańcow Wielkopolskich z Wyszyńskiego nie będę już wspominał, bo mi komputer znów wyrzuci powtórki. Ale ile to już lat wałkujemy i ciekawe, kto się w tym temacie nie może z kim dogadać? W banku przy 1 Maja kolejki od rana aż do zamknięcia, ale rzadko kiedy czynna jest choćby połowa tamtejszych okienek kasowych. I też tak tu jest od lat. Czy znaczy to, że miastu czyli nam nic do tego? A kto, za przeproszeniem, w tych kolejkach wystaje jak nie my. No więc do kitu z taką organizacją pracy! Dlaczego o tym napisałem? Bo miast ciągle chwalić się i chwalić, warto czasami spojrzeć poza czubek własnego nosa. Dojrzy się wówczas owe szczegóły, które sprowadzą na ziemię, przynajmniej powinny. Wiem, że to dyskomfort, ale w końcu trzeba zdać sobie z tego sprawę.
Bogdan Urbanek
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Gratulacje, bardzo dobry tekst. Dotknięto sedna sprawy. A już myślałem, że red. Urbanek zawsze będzie pisał o drugorzędnych dyrdymałach.
Wreszcie ktos utarl nasa nadwornemu pyszalkowi. Realizuje wylacznie swoje zachcianki a my mieszkancy na wszystko musimy czekac bez konca nawet na te najbardziej podstawowe jak swiatla czy parkingi. Pierwszenstwo maja wyciagi, mariny itp. Nic bym nie mowil gdyby rownolegle byly realizowane potrzeby mieszkancow niestety tak nie jest. Wciaz slyszymy puste obietnice, pyszalkowi nos rosnie jak u pionkia. Nadszedl czas by skobczyc z fonfaronda i pomyslec o naszych potrzebach. Pomysl zbudowania Mariny w Trzesiece jest doskonalym przykladem zaspojkania wlasnych potrzeb i lekcewazenia potrzeb mieszkancow. Oby z Nowym Rokiem takie praktyki bezpowrotnie sie skonczyly czego sobie i wszystkim mieszkancom miasta zycze. Wszystkiego dobrego w Nowym Roku!