
W budowę szczecineckiego hospicjum z roku na rok angażuje się coraz więcej osób i instytucji. O tym, że mieszkańcy Szczecinka doskonale rozumieją ideę i potrzebę niesienia pomocy hospicyjnej, świadczą chociażby przedświąteczne przedsięwzięcia charytatywne: w krótkim odstępie czasu na rzecz powstającego w mieście hospicjum kwestowały dzieci z Niepublicznego Przedszkola Krasnoludek, uczniowie Szkoły Podstawowej nr 4 oraz Liga Kobiet Aktywnych. Oprócz tego, mieszkańcy Szczecinka bardzo chętnie włączają się w akcje, takie jak Pola Nadziei czy kwesta na cmentarzu w dniu 1 listopada. Spore kwoty trafiają też co roku na konto Stowarzyszenia Hospicjum Domowego im. św. Franciszka z Asyżu z jednoprocentowych odpisów. Mimo to, do zakończenia budowy wciąż jest jeszcze daleko. Według wiceprezesa hospicyjnego stowarzyszenia, Andrzeja Łysiaka, choć wszyscy się starają, to zaledwie półmetek i na oficjalne otwarcie obiektu na pewno trzeba jeszcze poczekać.
Jakie prace na budowie szczecineckiego hospicjum są w tym momencie najpilniejsze? - Jedną z ważniejszych rzeczy, które właśnie zaczęliśmy organizować, jest ogrzewanie – mówi „Tematowi” Andrzej Łysiak, wiceprezes Stowarzyszenia Hospicjum Domowego im. św. Franciszka z Asyżu. – W okresie zimowym to priorytet. Zakup i instalacja niezbędnych materiałów wielokrotnie przewyższa jednak nasze możliwości. Trzeba więc uzbroić się w cierpliwość.
Zdaniem naszego rozmówcy, mimo że mieszkańcy Szczecinka są hojni i wspierają hospicjum jak tylko mogą, niezbędnych funduszy, potrzebnych, żeby szybko zakończyć budowę, ciągle brakuje. – Dzięki przeprowadzonej w listopadzie kweście udało się zebrać ponad 59 tys. zł. Około 120 tys. zł wpłynęło na konto stowarzyszenia z jednoprocentowych odpisów. To są naprawdę znaczące pieniądze; dla naszego stowarzyszenia są to kwoty bardzo istotne. Potrzeb jest jednak tyle, że trudno powiedzieć, czy środki te pójdą na tą, czy na inną inicjatywę. W hospicjum jest bowiem nadal mnóstwo do zrobienia.
- W przyszłym roku planujemy wejść w kolejne fazy budowy – dodaje nasz rozmówca. – Będą one z pewnością znacznie mniej efektowne, niż te realizowane dotychczas. Trzeba postawić ścianki działowe, położyć tynki, zająć się wszystkimi pracami wykończeniowymi, których z zewnątrz pewnie nawet nie będzie widać. Potem trzeba będzie pomyśleć o wyposażeniu. Wszystko to z pewnością będzie wymagało olbrzymich środków finansowych. Zwykli ludzie, którzy przyjdą zobaczyć, na jakim etapie jest budowa, nie zawsze gołym okiem będą w stanie dostrzec, gdzie te wszystkie pieniądze się podziewają.
A co potem? Jak wyjawia Andrzej Łysiak, zakończenie budowy wbrew pozorom wcale nie rozwiąże wszystkich problemów. Szczecineckie hospicjum będzie musiało się zmierzyć z bezwzględnym rynkiem usług medycznych. – Najtrudniejszą do pokonania barierą będzie dla nas bieżące, regularne pozyskiwanie środków finansowych – zaznacza wiceprezes. Na razie nie jesteśmy przewidzieć, jak to wszystko będzie wyglądać. Chodzi po prostu o to, aby hospicjum mogło działać, czy to dzięki kontraktowi z NFZ, czy z indywidualnych wpłat, i by ta działalność nie przynosiła strat. Niestety, myślę, że to jest obecnie dylemat każdego zakładu opieki zdrowotnej.
Na pytanie o termin otwarcia szczecineckiego hospicjum Andrzej Łysiak rozkłada ręce. Przekonuje: - Może za trzy lub cztery lata, jak Bóg da. O ludziach, którzy nadal krytykują ideę hospicyjną mówi natomiast krótko: - Osobom, które negują to, co robimy, życzyłbym, aby nigdy nie musieli do takiego miejsca trafić. Życzyłbym, aby nigdy nie znaleźli się w sytuacji, w której ktoś dla nich bliski nagle zacząłby opieki hospicyjnej wymagać. (z)
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie