
Felieton ukazał się w Temacie Szczecineckim 16 lutego 2012
O obrotach ciał niewieścich
Nie lubię feministek. Może inaczej... Zwykłe feministki niespecjalnie mi przeszkadzają, w końcu emancypacja kobiet już swoje lata ma i posunięciem była nader słusznym. Przynajmniej nie muszę siedzieć w komórce ze zwierzami, czekając aż mi chłop szatę bardziej czy mniej szkaradną za nieprzesoloną zupę sprezentuje, tylko sama mogę sobie po sklepach polatać. I malin czy innych jagód nie muszę rozgniatać na kamieniu, co by usta sobie soczystym kolorem zaznaczyć (a na zimę wspomnianych owoców leśnych zamrażać, aby również w chłodniejsze dni ładniej przy garach wyglądać), ani w lico się boleśnie szczypać, aby zalotniej i niewinniej wyglądać. Bo koncerny kosmetyczne w ostatnich dziesięcioleciach bardzo się kobiecym wyglądem i swoim stanem konta przejmować zaczęły. One się bogacą, my piękniejemy. Tyle dobrego.
Przy okazji panie feministki jakiś czas temu krucjatę słuszną rozpoczęły, rolę kobiet w historii chcą zaznaczyć, walczą o równe prawa i płace tam, gdzie biologiczne różnice średnio się do efektywności i produktywności pracownika mają. Choć pani zawsze sobie przecież muskuła jakiegoś może wyhodować, łopatę w locie pochwycić i heja, do kopalni iść paznokcie sobie łamać. Nie zabraniam, choć osobiście jednak nie polecam. Jednak w którymś momencie coś poszło nie tak i, w wyniku jakiejś mutacji, pewne osobniki z feministek przepoczwarzyły się w feministki wojujące. Różnica między feministką a feministką wojującą jest taka, że ta pierwsza ma coś do powiedzenia i spokojnie o tym mówi, natomiast druga do powiedzenia nie ma nic, ale musi to hucznie ogłosić całemu światu. Zatem zacznijmy jeszcze raz...
Nie lubię wojujących feministek. Bo jak ich tak czasem słucham, to mi się w torebce mój pilniczek w (co najmniej) węzeł refowy zwija. Bo przecież nie po to pół życia doświadczenie w dziedzinie radzenia sobie z własnym chłopem w pocie czoła zdobywałam (co by na dziwne pomysły nie wpadał, żeby na głowę mi włazić i swoje męskie rządy nade mną sprawować), żeby mi teraz inna baba mówiła, co ja mam robić! No i zwyczajnie głupio tak stanik, który przez godzinę wybierałam (przy czym każdą koronkę, tasiemkę i inną niepotrzebną haftkę miałam na uwadze - czyli lekko raczej być nie mogło) żeby go teraz na znak solidarności jajników w ogniu piekielnym palić. A gdyby panie Wojujące faktycznie takie solidarne z innymi kobietami być chciały i, jak się zarzekają, w sytuację cierpiących kobiet wczuć się potrafiły, to by wtedy też wiedziały, że więcej cierpień przysparza jednak brak, niż nadmiar stanika. Bo empatia pań feministek w tym konkretnym przypadku kończy się wtedy, gdy trzeba czasem do autobusu parę metrów podbiec.
No i co, w przypadku wojujących feministek, zrobić z kłopotliwym słowem "hipokryzja"? A trudniej ją, niż stanik, na patyku zawiesić i nad wulkanem smażyć. No bo przecież one nie chcą zajmować się domem, siedzieć w czterech ścianach i osobiste dzieci wychowywać. One chcą zdobywać dyplomy i robić karierę - do czego wszystkie inne kobiety głośno zachęcają. No może oprócz tych, które akurat sprzątają im mieszkanie, odbierają dzieci z przedszkola i podają kawę w lokalu... I te głośno krzyczące panie, które słowem i rajstopami o wolność kobiet walczą to taką kucharkę, opiekunkę czy sprzątaczkę, zamiast siebie, w swoim domu zamykają. I sprzątaczce stanik też nosić każą, co by im mężów rozchełstane baby nie kusiły z mopem czy odkurzaczem między ich meblami lawirując. Tym paniom już nie powiedzą, żeby brudne pieluchy ich pociech z przekleństwem na ustach w kąt najdalszy cisnęły i na ulicę o swoją wolność wyszły walczyć.
A znacie ten kawał? "Jaka jest różnica między kobietą a feministką? Taka, jak między krzesłem a krzesłem elektrycznym". I ja się z tego śmieję i ja rację temu przyznaję. To pisałam ja, kobieta.
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie