Reklama

Magdalena Szkudlarek - Szarkowska: 21 twarzy

04/10/2012 12:05

tygodnik Temat nr 635 / 27 września 2012


Oglądając relacje z sesji Rady Miasta, często zastanawiam się, ile osób także poświęca na tę czynność swój cenny czas. Przypuszczam, że niewiele. Dlaczego? To, co można zobaczyć, jest wyjątkowo odpychającą lekcją antysamorządności i antydemokracji. Brak kompetencji, chamstwo, arogancja i bezkompromisowe wykorzystywanie swojej pozycji w stylu „mam uprawnienia, więc mogę wszystko” - tak w kilku słowach można by podsumować nie tylko ostatnie obrady. Jakby szczecinecki ratusz z niewiadomych przyczyn stał się nagle przyczółkiem karykaturalnych, niespełnionych w życiu polityków, którzy niczym w powieści G. Orwella chcieliby mieć bezwzględną władzę nad wszystkimi i wszystkim.
„Sesja jest tak ważna, że powinniśmy mieć możliwość wypowiedzenia się, m.in. na temat odpowiedzi p. burmistrza, która mnie nie zadowala. Ani w jednej sprawie nie przyznał racji, a powinno się dążyć do konsensusu. Okazuje się, że my nie mamy racji ani w jednym punkcie. Dlatego proszę o przerwę, po której moglibyśmy dalej (...) dyskutować” - kto dzisiaj pamięta, czyje to słowa? Nie, to nie jest wypowiedź radnej Joanny Pawłowicz, której przewodniczący chce odebrać prawo głosu. Tymi słowami o możliwość dalszej dyskusji nie prosi też żaden inny radny opozycji. Nasza pamięć jest zbyt krótka. Komu chce się dziś zaprzątać głowę tym, o co prosił i o jakie bzdurne rzeczy (dosłownie) dopytywał niegdyś radę obecny burmistrz...
Zmniejszyć wydatki na Urząd Miasta? Obniżyć diety radnym? Zlikwidować straż miejską? Jejku, gdyby ktoś dzisiaj odważył się wypowiedzieć na głos podczas sesji podobne rewelacje... Podejrzewam, że delikatnie mówiąc, nie tylko naraziłby się na śmieszność. Na takim śmiałku nie zostałaby sucha niteczka. A przecież można by było, tak jak kiedyś, kulturalnie wymienić się argumentami. Ale z drugiej strony - po co? Jest przecież partia i to jej interesów trzeba bronić. W jej imię nie tylko można, lecz nawet trzeba pokazać, że jest się przeciwnikiem o muskułach Tarzana. Jeśli nie merytorycznością, to siłą pyskówki. Głupi wyborca i tak przecież z tego nikogo nie rozliczy.
Czy aby na pewno? Już niedługo w zupełnie inny sposób my - bezmyślni w ocenie większości polityków - wyborcy zadecydujemy o tym, kogo będziemy oglądać na sesjach Rady Miasta. Podczas ostatnich obrad miasto zostało podzielone na dwadzieścia jeden okręgów wyborczych. W każdym z nich podarujemy jeden mandat jednemu kandydatowi. Tym razem o tym, kto zasiądzie w radzie, nie będzie decydować to, na liście której z partii znalazła się dana osoba, ale - kim jest i co sobą reprezentuje. Nie będzie już przypadkowych, grzejących krzesła i podnoszących rękę na zawołanie wodza radnych. Nie będzie też tak, że do rady dostaną się ci, których prawie nikt nie poparł.
W Radzie Miasta zasiądzie dwadzieścia jeden „twarzy”. Będą to osoby przede wszystkim rozpoznawalne. Co ważne, do ich grona wcale nie musi zaliczać się popularny pan prezes, nauczycielka czy dyrektor. Teraz swoje miejsce w radzie może znaleźć np. znana na całym osiedlu pani Ela lub pan Zbyszek. Może w większym mieście takie niezależne osoby będą musiałyby się liczyć z dużymi kosztami kampanii wyborczej, ale w Szczecinku? Wystarczy odrobina chęci i własnej inicjatywy. Ważne, żeby tylko nie być anonimowym, partyjnym figurantem.
Oczywiście, nie ma rozwiązań doskonałych. Na razie nikt nie ma pewności, czy nowy system w pełni odzwierciedli wolę wyborców, dając im pewność, że obrady Rady Miejskiej po najbliższych wyborach jeszcze bardziej nie zniechęcą ich do uczestnictwa w życiu obywatelskim. Ale z drugiej strony, jeśli stary model się nie sprawdził, dlaczego nie spróbować czegoś nowego? A nuż okaże się, że w szczecineckiej radzie zasiądzie dwadzieścia jeden osób, które sprawią, że mieszkańcy Szczecinka znów zaczną wierzyć, że ktoś dba nie o Matkę-Partię, ale o dobro zwykłych ludzi.
Czy Platformie uda się wypełnić wszystkie krzesła radnych swoimi „twarzami”? Sądząc po tym, ile z owych „twarzy” dziś znajduje się w radzie, można mieć wątpliwości. Jedno jest pewne: jeśli wyborcy tym razem zdecydują postawić na kandydatów, którzy nie są członkami PO, jest szansa na to, że sesje Rady Miasta (przynajmniej pod względem kultury) znów zaczną przypominać te sprzed lat. To jednak nie wszystko. Aby osiągnąć swój cel, nowy burmistrz, otoczony tak różnymi osobowościami, będzie musiał wykazać się umiejętnością kompromisu. Obecny, choć niegdyś domagał się „konsensusu”, bez głosów swoich wiernych poddanych - tej umiejętności niestety nie posiada.

Aplikacja temat.net

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo Temat Szczecinecki Temat.net




Reklama
Wróć do