
Szczecinecka wokalistka wspomina swoje początki, opowiada o pisaniu tekstów. Zdradza też, czy da się szybko nauczyć śpiewać.
Dlaczego wybrałaś śpiew i jak zaczynałaś?
Magdalena Górecka: - Już od najmłodszych, przedszkolnych lat, wszyscy mówili, że mam dobry słuch, swobodnie czuję się na scenie i czysto śpiewam. Poważniejszą przygodę z muzyką zaczęłam jednak w pierwszej klasie podstawówki, kiedy to stałam się uczennicą szkoły muzycznej w Szczecinku. Uczyłam się grać na skrzypcach. Po czterech latach zamieniłam skrzypce na flet poprzeczny i tym sposobem skończyłam pierwszy stopień. Na drugim stopniu byłam w klasie śpiewu operowego, ponieważ zawsze bardziej "ciągnęło" mnie do wokalistyki, a śpiewanie sprawiało mi największą przyjemność. Zamiast ćwiczyć na instrumentach, ćwiczyłam swój wokal. Po roku pojechałam na warsztaty jazzowe w Puławach i tam usłyszałam słowa: "Wybieraj: klasyka, albo rozrywka. Chyba nie chcesz śpiewać przykładowego "Summertime" z operowym zaśpiewem?”... I tak zajęłam się śpiewem i muzyką rozrywkową.
Ile lat miałaś, gdy zaczęłaś śpiewać?
- Tak jak wcześniej wspominałam, już w latach przedszkolnych byłam "małą wokalistką". Mój pierwszy, śpiewający występ miałam w wieku 4 lat na szczecineckiej muszli koncertowej.
Jesteś świeżo po premierze swojego drugiego oficjalnego singla. Jak długo powstawała "Grawitacja"?
- Zarys utworu oraz tekst powstały rok temu w sierpniu. Aranż i ostateczną formę dopracowałam z moim zespołem na kilka miesięcy przed premierą.
Już od roku nie mieszkasz w Szczecinku. Jak często wracasz w nasze strony?
- W Szczecinku, niestety, bywam bardzo rzadko. Rzadko również widzę się z moją rodziną. No, chyba że PKP uruchomi lepsze połączenia Warszawa-Szczecinek, to będę tak często jak się tylko da (śmiech).
Pomysły na teksty bierzesz typowo "z życia", czy po prostu masz wenę twórczą i zaczynasz tworzyć?
- Wszystkie moje teksty są z życia. Inaczej nie potrafię. Nie umiałabym pisać tekstów na siłę, przynajmniej tych, które mam śpiewać jako ja. Z tekstami, które tworzę dla innych artystów, jest już inaczej.
Czy możesz już o sobie powiedzieć, że osiągnęłaś już sporo, czy jednak to dla Ciebie za mało?
- Dla mnie jest to nadal za mało, choć inni muzycy zawsze tłumaczą mi, że jak na swój wiek zrobiłam bardzo dużo, i że inni, sławni teraz artyści, w moim wieku dopiero zaczynali. Ja mam bardzo duże ambicje... czasami mnie to już męczy, bo nie pozwalam sobie na zwolnienie tempa. Uważam, że trzeba cały czas sięgać po więcej, przyjmując z pokorą to, co już udało nam się osiągnąć.
Wzorujesz się na jakimś polskim bądź zagranicznym wykonawcy, czy jesteś samoukiem?
- Wzorowanie się na kimś a kwestia "samouka" to zupełnie dwie inne sprawy, ale jeżeli miałabym wskazać jedną artystkę, która w tym momencie jest dla mnie wzorem to byłaby to Jess Glynne.
Jak dużo dostajesz propozycji występów?
- Coraz więcej. Od kiedy mieszkam w Warszawie jest ich naprawdę dużo. Zarówno koncertów autorskich, jak i innych projektów.
Czy śpiewu da się nauczyć "tak nagle”, czy może to lata ciężkiej nauki, które niczego nie gwarantują?
- Da się nauczyć techniki i teorii, gorzej z wykorzystaniem tego w praktyce. Są nawet nauczyciele śpiewu, którzy pod względem techniki są wręcz idealni, a śpiewać solowo nie będą nigdy. Jeżeli ktoś nie słyszy, czy śpiewa czysto czy nie, to moim zdaniem nigdy nie będzie dobrze śpiewał. Większość ludzi mówi, że z tym trzeba się jednak urodzić i ja się raczej z tym zgadzam.
Jaki był najzabawniejszy moment w Twojej dotychczasowej karierze wokalnej?
- Trudno wybrać taki jeden moment. Nie wiem nawet, czy taki był, ale na pewno najwięcej śmiechu i zabawy jest zawsze w studio podczas sesji nagraniowych. Tak, zdecydowanie (śmiech).
Osoba, która chce zacząć uczyć się śpiewu, jednak nie jest jeszcze pewna w stu procentach. Jak przekonujesz taką osobę, że śpiewanie to dobry kierunek i że po prostu warto?
- Chyba nie ma sensu kogoś do tego przekonywać. Albo to się czuje, albo tego się nie czuje. Nie można robić czegoś na siłę. Na pewno, jeżeli komuś sprawia to choć trochę przyjemności, a stanie na scenie nie paraliżuje go, a wręcz dodaje skrzydeł - to nie ma co się wahać, trzeba śpiewać, śpiewać i jeszcze raz śpiewać.
Rozmawiał: Patryk Witczuk
foto: Youtube
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
W dzisiejszych czasach każdy może sobie nagrać singla i zrobić jego premierę w necie. Więc skąd pomysł, że to upoważnia by mianować kogoś piosenkarką, czy wokalistką z wyższej półki i stawiać ją za przykład innym ? Choć może w tym przypadku jest coś czego nie wiemy? bo właściwie nic nie wiemy o tej pani. O ile się nie mylę to nie jest ta co szansę wygrała. Więc konkretnie pytam jakie ma zasługi - sukcesy w tej branży prócz tego singla żebym mogła stawiać ją za wzór dzieciakom? Bo jak tylko to nagranie to................ Milli Vanilli jakieś może :-(