Maciej Gaca: Polityka, sól i odwaga

Łoberwało mnie się łostatnio za to moje gryzmolenie łoj oberwało, solidnie zresztom. Bo usłyszałem, pierdołami się pan panie Zenek zajmujesz, a to o metodach chudnięcia coś nasmarujesz, a to znowu o wiertarkach naskrobiesz, a tematów trudnych to unikasz jak ognia, bo odwagi to pan nie masz za grosz, że o złamanym szelągu to ja nawet słowem nie wspomnę. A tu panie dzieju autostrady pękają, afera z solom wyciszana jest, pewnikiem pod dywan ją zamiatają, w koalicji rządowej trzeszczy, a panią minister Fotygę na lotnisku i to nie raz łosobistą kontrolom sponiewierali, godność osobistą naruszając zresztom. Tak z buta, że tak powiem mnie znajomek potraktował, którego imienia nie wymienię, co by mu kariery krytyka prasowego nie ułatwiać. Głowę spuściłem, raka spiekłem, poprawę łobiecałem, no i siedzę i kombinuję co by tu w temacie trudnych tematów powiedzieć. A sprawa niełatwa, bo na czym jak na czym, ale na polityce to u nas każden się przecie zna. No i wykombinowałem. No i piszę o tematach trudnych, politycznie, bo od polityki zacznę.

Zupełnie niepotrzebnie ludziska panikują z tymi tarciami w koalicji, bo będzie dobrze i wie o tym każdy, który choć raz "Samych swoich" łobejrzał. Wiadomo przecie, że Pawlak się popiekli, sierpem ojcowym pomacha, ale w końcu płot obali i w ramiona Kargula się rzuci przyjaźń dozgonną mu ślubując, przynajmniej do następnego razu, bo on już tak ma, choć nie zawadzi pamiętać o tym, że w kieszeni u niego granat jest.

Całym sercem jestem z panią minister Fotygą, która ostro protestuje przeciwko kontrolom łosobistym na lotnisku, bo to udręczenie szczególne jest, zwłaszcza jak się ma łaskotki. Mówię to łodpowiedzialnie, bo sam udręczany byłem swego czasu, że wymienię w kolejności: udręczanie i macanie za zasłonką na Okęciu - dwukrotne i jeden raz na lotnisku w Zegrzu Pomorskim. Całkowitego sponiewierania doznałem na lotnisku Szeremietiewo w Moskwie, gdzie rozebrano mnie do spodni i skarpetek i choć brzęczeć przestało, to i tak macany byłem, a macant na dodatek nie miał rękawiczek, co wręcz wyglądało mnie na molestację, że o skandalu międzynarodowym to ja już nawet nie wspomnę. I choć wiem, że wszystkie wobec prawa jesteśmy równe, to panią minister rozumiem, bo przecie wiadomo i to nie od dziś, że co wolno wojewodzie to nie tobie... moje miłe dziecko. To tyle w temacie polityka. A teraz w temacie pękania autostrad. Popękały? To się załata i po sprawie i wiem co mówię, bo jak mnie raz pękły spodnie, a przez grzeczność nie powiem, w którym miejscu, to ślubna mnie je załatała i służą mnie do dzisiaj. Nawet ładniejsze są, bo łata ozdobna jest.

A na koniec w temacie soli łodważnie się wypowiem. No nie powiem, bo faktycznie na początku wyglądało na to, że jest afera. Ale jak się tak z bliska temu przyjrzeć, to przecie wychodzi na to, że to ino szum medialny jest. No bo o co chodzi? Że z drogowej soli ktoś robił jadalną i ludzi truł i czterokrotną przebitkę na cenie miał? O przepraszam, bardzo ale po pierwsze primo, nie z drogowej ino z wypadowej, po drugie primo, nie truł wcale, bo stwierdziły to ponad wątpliwość wszelaką organa do tego powołane, a po trzecie primo, jeśli ten ktoś czterokrotnie na tej soli zarobił, to świadczy o jego przedsiębiorczości i po raz kolejny dowodzi, że Polak potrafi.

Szkoda jeno, że tej wypadowej w detalicznym handlu nie ma, no bo jak trująca nie jest, a kupić ją czterokrotnie taniej by można, to może wreszcie ględzenie powszechne o podwyżkach cen żywności by się skończyły i optymizmem by powiało - jak to na wiosnę.

Felieton ukazał się 29 marca w tygodniku Temat