
Jak wieść gminna niesie, Rada Miasta niezbędne poprawki już poczyniła. Wiadomo więc i to na bank, że w naszym mieście będzie dwadzieścia jeden okręgów wyborczych. W tym roku bowiem sprawa wyborcza będzie naszą sprawą jeszcze bardziej niż ostatnia. Dlaczego? Wszak obowiązek obywatelski spełnić wypadało będzie – proszę bardzo – dwa razy. Nie ma to, czy insze, ale do urn nasz głos wrzucimy i wiosną, i jesienią. Wraz z kwieciem, zielenią i nowym życiem Matki Ziemi tchnieniem, zawezwani zostaniemy do wyboru naszej reprezentacji narodowej do Europarlamentu. A powołać musimy najlepszych z najlepszych. Po wakacjach, kiedy to złota polska jesień wystroi kolorami nasze miasto, kolejny raz będziemy poproszeni o wybór najlepszych z najlepszych, ale lokalnie.
Które ważniejsze głosowanie, zapytacie? Trudna sprawa – po mojemu, bliższa ciału koszula... No nic to, ale faktem jest. Zauważyłem, że te pierwsze niekoniecznie rozpalają umysły mych znajomków i nie dziwota, wszak nie od dziś wiadomo, co z koszulą, o której wspomniałem. Wszak Strasburg i Bruksela są daleko, a ratusz miejski – Rady siedziba, tuż tuż o rzut beretem. Tyle o geografii.
Wróćmy do wyborów naszych szczecineckich. Oto nie będzie już głosowania, w którym to oblicza się oddane głosy metodą Donta. Tera będzie prosto, jasno i zrozumiale: jeden okręg = jeden mandat do zdobycia. Zatem, jak życie znam (a swoje lata mam, więc znam), kandydatów na rajców nie zbraknie – gdyż naród nasz w polityce obeznany i to jeszcze lepiej niż na medycynie. Osobiście znam parę osób, które już dziś w blokach startowych gotowe są stanąć, bo jak twierdzą moc, siłę w sobie czują i bystre są. A że wiedzą, że wybory to nie je hop-siup, to już odpowiednie przygotowania czynią.
Jeden taki, nazwijmy go kandydat na kandydata „X”, głosy poparcia swej kandydatury liczyć zaczął. Primo: rodzina cała, koleżkowie, znajomi i sąsiadów garstka albo i dwie, co starczyć powinno. Po drugie primo – program wyborczy (wypada mieć jakowyś), czyli obietnice i krytyka tego, co obecni włodarze narobili dotychczas. Przysiadł łon więc, spisał te różne myśli nieuczesane i jeszcze wymyślił hasło! Ha, gotów do kampanii! „Tak dalej być nie może” – grzmi!
Okej, ja się nie wcinam. Choć ciekaw jestem – jak ma być? Kandydat, nie odpowiada (może jeszcze nie wie), ale i na duchu nie upada – wszak czasu jeszcze dość, co by jakieś cudawianki dla wyborców wymyślić. „X”, wpadł do mnie ostatnio i rzekł, że on sam... to sam, ale we dwóch (on i ja) to na bank byśma coś wymyślili. A następnie usilnie do startu na radnego mnie namawiał ...bo to splendor i poważanie u ludzi, a i grosz całkiem ładny (dieta znaczy się).
Nie będę ściemniał, w pierwej chwili kusiło, oj kusiło. Jednakoż, szybko mnie minęło i to całkiem, za sprawą złapanego kapcia (dziura w oponie). Niby nic, a jednak wymiana koła na ośnieżonej ziemi fraszką się nie okazała. Psia krwia, ludzie, com ja się uszarpał, napocił, nasapał, a że śliski śnieg był, to i glebę zaliczyłem i to tak, że mroczki przed oczyma miałem. I żeby nie jeden krzepki młodzik, to za Chiny ludowe bym se nie poradził z tym sakramenckim kołem. Kurza twarz nie ma, czy to tamto, w latach się posunąłem bezapelacyjnie, sił brak, a to właśnie je znaczy się siły trza liczyć na zamiary wszelakie. I solennie se obiecałem, że jak kandydat na kandydata czyli obywatel „X”, by mnie znowu funkcją radnego kusił, to od razu pójdę se zmienić koło. A jego o pomoc poproszę, bo on też swoje lata ma, a jak koło zmieni, to może mu chętka też minie i cudów ani wianków wymyślać nie będzie już musiał.
Do wiosny jeszcze trochę, do jesieni trochę więcej. Przygotujmy się i mądrze w wyborach głos oddajmy. Na flisaków znad Niezdobnej i tych znad Wisły.
felieton ukazał się w tygodniku Temat Szczecinecki 6.02.2014
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie