Lód za dowód

Aura, mimo ochłodzenia w ostatnich dniach, nie sprzyja w tym sezonie łyżwiarzom. Jezioro co prawda nie zamarzło, ale alternatywa jest – lodowisko przy ZS nr 1 im. Komisji Edukacji Narodowej. Czeka nawet na tych, którzy nie mają własnych łyżew – na miejscu można je bowiem wypożyczyć. Trzeba tylko pamiętać o jednym – ważnym dokumencie ze zdjęciem.

Ten potrzebny jest, gdyż cena rynkowa łyżew to ok. 150 zł, koszt ich wypożyczenia – złotych 7 – a uczciwość nie jest domeną każdego, co sprawia, iż zasób sprzętu szybko mógłby ulec wyczerpaniu. I kłopot gotowy.

Kłopot sprawia też niektórym co innego – pozostawienie „w zastaw” dowodu osobistego. 

Nic w tym dziwnego – nasz dowód zawiera wszelkie informacje, które z reguły w życiu codziennym staramy się wyjątkowo chronić – choćby pesel, dane kontaktowe czy sam numer dokumentu. Są one bowiem wyjątkowo cenne i to nie tylko dla nas, więc wymóg pozostawienia dokumentu na lodowisku wzbudza nieco kontrowersji. Czy potrzebnie?

Dyrektor Zespołu Szkół im. KEN w Szczecinku, Edyta Wojnicz, uspokaja, wskazując wszystkim mającym wątpliwości regulamin lodowiska oraz uchwałę Rady Powiatu z roku 2011 (XIX/141/2011). Tam wyraźnie napisano – “dokument ze zdjęciem”. Dowód osobisty jest tylko jedną z możliwości. Pytanie – czy trzeba go koniecznie zostawić, czy pracownik wypożyczalni nie może naszych danych spisać? Ustawa o ewidencji ludności i dowodach osobistych (z 1974 roku) wyraźnie mówi (art. 33): Dowodu osobistego nie wolno zatrzymywać, z wyjątkiem przypadków określonych w ustawie. Ustawa idzie nawet dalej (art. 55): Kto zatrzymuje bez podstawy prawnej cudzy dowód osobisty, podlega karze ograniczenia wolności albo karze grzywny. Co więcej, nawet Generalny Inspektor Ochrony Danych Osobowych przestrzega przed pochopnym oddawaniem naszych dokumentów w obce ręce, a wszystko to w trosce o nasze bezpieczeństwo. Kto bowiem chciałby stać się nieoczekiwanym kredytobiorcą, lub adresatem dziwnych przesyłek? Czy administrator lodowiska jest osobą godną zaufania?

Edyta Wojnicz: – Naszym postępowaniem kieruje czysta życzliwość. Gdybyśmy bowiem mieli spisywać wszystkie dane, to kolejka do wypożyczalni byłaby wyjątkowo długa. A wiadomo – cierpliwość kolejkowiczów skraca się wraz z wydłużaniem kolejki. Pani dyrektor uspokaja jednak tych, którzy o swoje dane martwią się wyjątkowo: pracownik, który „opiekuje” się naszymi dokumentami na lodowisku, jest przeszkolony w zakresie ochrony danych osobowych.

Łyżwy można wypożyczyć w zamian za dokument ze zdjęciem, jeśli się go ma przy sobie. A jeśli nie? To można iść pobiegać. Bez dowodu.

(basza)