Reklama

Kobieta po "Detoksie" - spotkanie z Krystyną Mazur

03/11/2011 11:07

W czwartek (27 października) w czytelni Miejskiej Biblioteki Publicznej przy ul. Kardynała Stefana Wyszyńskiego odbył się wieczór autorski, którego gościem specjalnym była Krystyna Mazur, poetka oraz inicjatorka Ogólnopolskiego Konkursu Poetyckiego "Malowanie Słowem". Jej pierwszy zbiór wierszy "Księżyc od kota silniejszy" ukazał się w 2008 roku. Natomiast od trzech tygodni czytelnicy mogą zapoznać się z kolejną dawką twórczością poetki w jej najnowszym tomiku "Detoks". Jak sama mówi, ten tomik miał przynieść oczyszczenie i pewnego rodzaju katharsis.
 
Jakimi słowami Pani sama mogłaby przedstawić siebie czytelnikom?
To bardzo trudne pytanie. Właściwie mogłabym określić siebie jednym słowem - jestem osobą otwartą. Przyciąga i fascynuje mnie wszystko to, co jest nowe. Chciałabym tego dotknąć i przeżyć. I może właśnie stąd też i te wiersze.
 
Jak wspomina Pani początki swojej przygody z poezją?
Zawsze interesowałam się pisaniem, wierszami, bardzo dużo też czytałam. Duży wpływ miała na mnie moja praca, jestem zatrudniona w Samorządowej Agencji Promocji i Kultury. I któregoś dnia wpadłam na pomysł, aby zorganizować konkurs poetycki "Malowanie Słowem". Miałam różne grupy poetyckie, współpracowałam również z Danutą Wawiłow przy projekcie poetyckim "KLAN". Pani Danuta bardzo często przyjeżdżała do Szczecinka, organizowane były spotkania z młodzieżą. I człowiek po prostu stopniowo w to wchodzi. Wcześniej nie tworzyłam nic swojego, ale z czasem, organizując ten konkurs, musiałam czytać dużo wierszy i sama też spróbowałam coś napisać. Po jakimś czasie usłyszałam w radio Koszalin, że istnieje taka audycja "Poczta Poetycka" i organizowany był akurat konkurs regionalny. Nagrodą było ukazanie się wierszy laureatów w zbiorowym tomiku poetyckim. Okazało się, że wpłynęło bardzo dużo prac. Jednak moje wiersze dostrzeżono i zostały one wydrukowane i to mnie właśnie zmobilizowało i sprawiło, że uwierzyłam chyba w swoje siły. I tak to się właśnie zaczęło.
 
Co pani czuła, kiedy zobaczyła swoje wiersze wydrukowane w tym tomiku?
Muszę powiedzieć, że do tej pory za każdym razem czuję ogromną radość. Wiadomo, że w wierszach mówi się o sobie, o swoim życiu, o odczuciach. I jeśli to się w dodatku spotka z jakimś uznaniem, zostanie dostrzeżone na tej zasadzie, że wiersze są na odpowiednim poziomie, są nagradzane oraz drukowane, to na pewno jest to wielka radość.
 
W jakich okolicznościach powstał Pani pierwszy wiersz?
To był jeden z wierszy, który znalazł się w moim pierwszym tomiku "Księżyc od kota silniejszy". Zanim powstał ten wiersz zdarzyła się w moim życiu bardzo przykra sytuacja i była to taka właśnie reakcja na to, co mnie spotkało. Spróbowałam w ten sposób odreagować i wyrzucić z siebie, przelać na papier swoje emocje. Napisałam wtedy, że to nie jest ważne, że nigdy nie będzie mi dane stąpać po księżycu, czy tego typu przykłady rzeczy niemożliwych przeze mnie do osiągnięcia. Ale ważne jest to, co w tej chwili robię. To był właśnie taki mój pierwszy wiersz. Potem jeszcze bardzo długo nad nim pracowałam i poprawiałam, bo taką już mam naturę. Po prostu ja swoje wiersze piszę, ale potem jeszcze przez długi czas je poprawiam, udoskonalam.

W jakich sytuacjach powstają Pani wiersze? Czy ma Pani jakiś swój rytuał, jedno miejsce w którym Pani siada, odwraca się od świata i pisze? Czy może przychodzi to spontanicznie np. w sklepie spożywczym, podczas spaceru?
To przychodzi spontanicznie, ale na tej zasadzie, że po prostu rodzą się jakieś myśli, które staram się szybko zapisać, żeby ich nie zapomnieć. Potem przychodzę do domu i wtedy układa się tak jakby dalszy ciąg. Niekoniecznie to musi dziać się od razu tego samego wieczoru, ale to właśnie gdzieś tam w mojej głowie w taki sposób się rodzi. Jednak o tym, jak powstaje wiersz, do tej pory trudno mi powiedzieć. Zdarza się tak, że mogę przez kilka miesięcy nic nie napisać, a potem usiądę i w ciągu jednego wieczoru czy nocy, bo tak też się zdarza, powstaje ich kilka. Nie ma jakiejś określonej reguły.
 
Sama pani mówi, że Pani wiersze są kierowane do kobiet. Ale czy myśli Pani, że również mężczyźni mogą w nich znaleźć coś dla siebie? Czy nie ma tam ukrytej takiej instrukcji "obsługi" kobiety w tych wierszach?
Chyba właśnie jest i może dlatego mężczyźni też bardziej interesują się tym, co ja piszę. Jeżdżę na różnego rodzaju spotkania czy warsztaty poetyckie, gdzie przecież są też mężczyźni, którzy również prezentują swoje wiersze i muszę powiedzieć, że też przychylnie patrzą na moją poezję i ją doceniają, co mnie bardzo cieszy. W moich utworach zawarty jest po prostu mój punkt widzenia, jestem kobietą i pewne rzeczy widzę tak a nie inaczej. Ale inna kobieta może przecież mieć zupełnie inny punkt widzenia. Myślę, że podział na poezję męską i poezję kobiecą jest trochę sztuczny i on powoli chyba jednak w końcu całkiem zniknie. Tym bardziej, że teraz kobiety przecież wchodzą tak w zasadzie w sprawy męskie i trudno tu nawet oddzielić, że to jest sprawa kobieca, a to jest sprawa męska. Bo interesuje nas przecież ten sam świat. Z tym, że na pewno odbieramy go inaczej, mamy inne emocje. I dlatego chyba ta poezja kobieca jeszcze przetrwała.
 
A czy uważa Pani, że w dzisiejszych czasach można poprzez poezję dotrzeć do ludzi? Czy to słowo ma jeszcze taką moc?
Wydaje mi się, że można dotrzeć, jednak nie do wszystkich. Sytuacja jest taka, że w ogóle coraz mniej ludzi czyta. Już nie mówię o wierszach, ale o czytaniu czegokolwiek. W dzisiejszym świecie wolimy bardziej obrazki niż słowo mówione. Świat teraz zdaję się być właśnie obrazem a nie słowem i to na obrazach najbardziej się skupiamy. Ale pozostaje chyba jednak część tych ludzi, którzy czytają i lubią czytać. Są tacy, którzy lubią wiersze, ale są też tacy, którzy ich nie lubią. Ale jest jakieś stałe grono odbiorców.  
 
Co Pani czuje, kiedy ludzie czytają Pani wiersze i wypowiadają się o nich?
Dużo na pewno zależy od tego, jaki jest odbiór. Ale zdecydowanie jest to stresujące. Rozumiem, że wiersz może się podobać lub nie. Najgorsze w pisaniu jest to, że ktoś przeczyta mój wiersz i stwierdzi, że on po prostu tego nie rozumie. I to chyba jest  takie najbardziej przykre w tym wszystkim.
 
Czy są rzeczy o których Pani nie chce bądź nie potrafi pisać?
Na pewno są. Na przykład nie interesuje mnie polityka. Bardzo dużo ludzi jednak chce o tym pisać i piszą o polityce. Mnie te sprawy w ogóle nie interesują i nie będę o tym pisała.
 
Jaki jest Pani ulubiony poeta?
Moi ulubieni poeci często się zmieniają. Nie zmienia się jedynie Różewicz. On od początku był moim tak jakby idolem. Jego sposób pisania,zwięzłość czy nawet wręcz asceza słowa zawsze mi się bardzo podobały. I muszę przyznać, że pisząc na nim też się właśnie trochę wzorowałam. Przynajmniej cały czas uczę się pisać tak jak on, żeby w wierszu nie znalazło się żadne zbyteczne słowo. Bo i po co? Nie lubię wierszy rozgadanych. Poezja właśnie tym się rządzi, że jest to skrót myślowy. To nie jest proza, gdzie można się rozpisywać. Czytam utwory bardzo wielu poetów i niektóre wiersze bardzo mi się podobają. Ale to też nie jest tak, że cala twórczość autora mi się podoba, niezależnie od tego, czy to klasyk, czy też poeta współczesny. Ale jeżeli chodzi o Różewicza, to podobają mi się praktycznie wszystkie.
 
A czy planuje Pani spróbować swoich sił w prozie?
Muszę zdradzić, że już od dłuższego czasu noszę się z takim zamiarem, ale też trochę się boję. Ja tez interesuję się snami i ich tłumaczeniem, w śnie bardzo często dzieją się bardzo niesamowite rzeczy i historie. Zastanawiam się, skąd one się biorą w człowieku, bo sama nie byłabym w stanie czegoś takiego wymyślić. Większość tych snów zapisuję, mam już trzy grube zeszyty z zapiskami. Szkoda by było, aby one przepadły lub nie zostały w jakiś sposób wykorzystane. Planuję kiedyś do tego usiąść, powybierać te najciekawsze i przedstawić je w formie opowiadań. Z drugiej jednak strony zastanawiam się, czy warto. Bo przecież sen bardzo często nawet dla nas samych nie jest zrozumiały, a co dopiero dla innych osób. Dlatego też właśnie cały czas się waham.
 
Jakie są Pani plany na przyszłość?
Chciałabym, aby organizowany przeze mnie konkurs, czyli Ogólnopolski Konkurs Poetycki "Malowanie Słowem", cały czas się rozwijał. W tej chwili jest to jednodniowa impreza, ale być może kiedyś przerodzi się w poetycki festiwal. Chcę, aby Szczecinek właśnie pod względem poezji nie był taką prowincją, aby był w Polsce rozpoznawalny. Chociaż czasami rozmawiam z różnymi ludźmi z całego kraju i okazuje się, że kojarzą Szczecinek właśnie z "Malowania Słowem". Są to osoby, które także piszą wiersze i się tym interesują. Na pewno też duże plany wiążę z klubem poetyckim, który prowadzę już od 10 lat. Jest to jakby kolejne moje dziecko, a o dzieci się przecież dba. Chciałabym też pisać coraz lepiej, ciągle się doskonalić. Dlatego jeżdżę na różne warsztaty i ciągle się uczę. Na razie nie myślę o kolejnym tomiku i cieszę się tym, który ukazał się trzy tygodnie temu. A co będzie w przyszłości, czy jeszcze uda mi się kiedyś wydać jakąś książkę? Zobaczymy.
 
Rozmawiała Marzena Góra

Aplikacja temat.net

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Reklama

Wideo Temat Szczecinecki Temat.net




Reklama
Wróć do