Reklama

Jerzy Gasiul: Wróć choćby na płot

08/12/2011 10:58

tygodnik Temat nr 596 / 8 grudnia 2011

Zrobiło się widniej. Mam na myśli ulicę Mickiewicza, przy której w tych dniach padły ostatnie już półwieczne topole. W ostatnich kilkunastu latach, po wyglądzie nadjeziornej, topolowej alei, trudno było rozpoznać porę roku. Większość konarów była już martwa i nawet latem pozbawiona liści. Śmiem twierdzić, że ulica prezentuje się nadspodziewanie dobrze. Być może przyczyniają się do tego dorodne, parkowe drzewa. Tworzą doskonałą przegrodę pomiędzy jeziorem, a jezdnią. Dobrze pamiętam początek lat sześćdziesiątych. To właśnie wtedy wycięto "poniemieckie" topole, zastępując je młodymi drzewkami. Nie kojarzę, czy w tym czasie były jakieś większe kłopoty z utrzymaniem drzewek przy życiu, czy też z miejscową chuliganerią dążącą do zrównania wszystkiego do poziomu terenu. Owszem, pusta przestrzeń nieco szokowała, bo starych drzew przy ulicy zabrakło, a parkowe były jeszcze dość mikre. Park w tym czasie powoli dźwigał się z powojennej dewastacji. We wczesnych latach pełnił także rolę pastwiska. Widok pasących się na trawnikach krów, czy kóz nie był niczym nadzwyczajnym.
Powiem nawet, że był tak zwykły, jak poranne pędzenie bydła ul. Koszalińską, czy choćby 1 Maja lub Lipową na pastwiska, rozpościerające się w miejscu dzisiejszej ul. Narutowicza. Krówka skubiąca trawę na "moim" przyblokowym trawniku przy ówczesnej ul. Świerczewskiego, też się trafiała. Nie dość na tym. Tuż obok, za skrzyżowaniem ze Słowiańską i stromo opadającą w dół brukowaną Szczecińską (to dzisiejsza Sikorskiego), rozciągały się kolejowe ogródki, pola z trzęsawiskami i stawami. W tak pięknych okolicznościach przyrody, widok domowych zwierząt i to co po sobie zostawiały, był tak powszechny, jak dzisiaj wypróżniający się na środku deptaka piesek. Różnica tylko taka, że wtedy krowy i kozy przywiązywano łańcuchami do palików, a dzisiaj spasione hipermarketową karmą pieski, prowadzane są osobiście przez pana-panią na smyczy. W każdym razie wzorce zachowań, mimo znacznego upływu czasu, nadal istnieją, co najwyżej ulegają pewnym modyfikacjom i przystosowaniem do potrzeb współczesnych.
Miejska przestrzeń to nie tylko domy i zieleń. To także mniej, lub bardziej udane różnego rodzaju urządzenia i obiekty takie choćby jak pergole, kraty, furty, schody... Komuś najwyraźniej w ostatnich latach przeszkadzała mocna, kuta furta oddzielająca pl. Wolności od zaplecza dawnego banku PKO przy ul. 1 Maja. Zdjęto ją ponoć tylko na czas prowadzonych w tym miejscu prac rozbiórkowych. Starych oficyn nie ma już od dawna, a stalową furtę wcięło na amen.
Pytam się też, komu przeszkadzała wysoka pergola z winoroślą przy ul. Ordona. Oddzielała niczym kurtyna ruchliwą ulicę od parku, no może dokładniej od tego, co przedwojenni mieszkańcy nazywali Różanym Ogrodem. Teraz, zamiast pergoli posadzono żywopłot, który ma to do siebie, że jego walory można będzie podziwiać dopiero po dożyciu późnej starości lub w drugim pokoleniu.
W lipcu pisaliśmy o metaloplastyce - przyznać trzeba o niezbyt wysokich walorach artystycznych, za to wprost niebotycznych - propagandowych. Wykonano ją w latach głębokiego PRL. Miała być dowodem "na odwieczną polskość tych ziem", stąd konterfekt księżny Elżbiety - córki Kazimierza Wielkiego, obok wyimaginowanego obrazu Bogusława V, tudzież Warcisława IV tego, który założył Szczecinek. Na okrasę dodano wielce zasłużoną dla miasta Jadwigę - choć po prawdzie Hedwig jej było na imię i pewnie przez nieuwagę cenzorów z Komitetu Powiatowego, tam trafiła.
Jednak nie o imiona tu chodzi, a o ciężką, ważącą ładnych kilkadziesiąt kilogramów konstrukcję. Znawcy przedmiotu mogą dyskutować nad jej walorami artystycznymi i estetycznymi, podobnie jak można dyskutować nad artyzmem obrazów zawieszonych na korytarzowych ścianach ratusza i starostwa. Podkreślam - znawcy i nie chcę tego rozwijać precyzyjniej, by kogoś nie urazić, jako że rzeźbić, rysować i malować
każdy może, raz trochę lepiej raz trochę gorzej
. A że zdecydowana większość zna się na "dobrej sztuce" - to widać po niebywałej popularności stoisk i sklepów oferujących różnej maści stada kiczowatych figurek.
Pilnuj szewcze swego kopyta
- mawiali starożytni. Sentencja i na czasie, i na miejscu.
Zatem odrzućmy opinię samozwańczych ekspertów.
Mataloplastyko wróć! Choćby tylko na płot muzealnego lapidarium.
Jerzy Gasiul

Aplikacja temat.net

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo Temat Szczecinecki Temat.net




Reklama
Wróć do