
Felieton ukazał się 9 stycznia w tygodniku Temat
Bez papieru człowiek nie istnieje. Nie ma papieru, nie ma człowieka. Ten, kto uważa, że jest inaczej, niechaj postara się cokolwiek załatwić bez stosownych kwitów w jakimkolwiek urzędzie czy banku. Te ostatnie mają to do siebie, że niejednokrotnie łatwiej je założyć (bez papierów, ale z koneksjami - patrz Golden Coś Tam) niż wyciągnąć z niego swoje pieniądze, a już o kredycie na lichwiarskim oprocentowaniu nie ma nawet co marzyć.
Wraz przyjściem na ten padół towarzyszy nam papier. Najpierw wypisują nam metrykę, potem przez całe życie, co chwilę pojawia się kolejny papier i tak jest aż do wypisania aktu zgonu. Choć prawdę mówiąc w tym ostatnim przypadku, jeśli będziemy mieć do czynienia z ZUS-em, to nawet papier na niewiele może się przydać. Tam wbrew prawom biologii, człowiek z wypisanym aktem zgonu, może żyć nadal i zasilać kasę państwa.
To fakt, że zazwyczaj umarlak opuszcza ten świat nielegalnie. Znaczy, bez właściwej rejestracji i sprawdzenia, czy aby nie zalega z podatkami tudzież z miesięcznymi składkami na tzw. ubezpieczenie społeczne. I to jest poważne niedociągnięcie nieboszczyka. Zanim położy się na wieki, wcześniej powinien się rozliczyć, uzyskując stosowne zaświadczenie o niezaleganiu. To jest bardzo poważane niedociągnięcie. A już najgorsze w tym wszystkim jest to, że nie pozostawia sobie adresu stałego pobytu. To głównie z tego powodu musi cierpieć potem jego rodzina. Przekonała się o tym pani eM.
Otóż, po śmierci męża otrzymała z instytucji powiadomienie, że ma za męża nieboszczyka zapłacić zaległe składki. Ze swojej strony zapewniam, że historia jest najprawdziwsza z prawdziwych i zdarzyła się naprawdę. Gdyby owo zdarzenie miało miejsce np. na kartach powieści science fiction z pewnością bym nie pisał, bo gazeta jest lokalna i zajmuje się tylko wydarzeniami dziejącymi się w promieniu kilku wiorst od Niezdobnej. Jak wynikało z urzędowych papierów, mąż - aktualnie nieboszczyk - w okresie swojego ziemskiego żywota prowadził działalność gospodarczą. Najwyraźniej to go zgubiło, bo inaczej, gdyby piastował stanowisko, wysoki urząd by się jego zaległościami nie przejmował. Jak każdy, musiał co miesiąc odprowadzać podatek zwany dla niepoznaki składką. Składka powstaje niezależnie od wysokości dochodu, ten zaś to nic innego, jak nadwyżka sumy przychodów. Proste jak konstrukcja cepa. W naszym kraju nie ma znaczenia wysokość dochodu, ani przychodu. W tej materii matematyka nie obowiązuje i nawet od zera płaci się takie same składki jak od milionów. Po prostu masz papier na działalność, więc płać i nie płacz, że musisz płacić. A jak nie masz za co, to se weź kredyt. Najlepiej w jakimś pseudo banku, bo w takim prawdziwym zamiast kredytu pokażą ci drzwi.
Pani eM zarzeka się, że co jak co, ale za nieboszczyka to ona haraczu nie zapłaci. Z oczu jej patrzy hardość. To prawda, że do emerytury zostało mu ładnych parę lat, ale niestety... nie doczekał, a dług zapłacony być musi. Ale kto mógł przewidzieć, że będzie zmuszony (bo dobrowolnie tam nie poszedł) do zmiany miejsca swego dotychczasowego pobytu przenosząc się w zaświaty. Przecież tam nawet nie obowiązują opieczętowane papiery. Po prostu zgroza. Pani eM swoje racje zamierza nawet wyłożyć przed obliczem sprawiedliwości. Co prawda z tą naszą ziemską Temidą różnie bywa, czasami udaje, że ma zawiązane oczy, ale wyboru raczej nie ma.
Poniekąd dobrze, że choć zostawił po sobie dowód osobisty. Bo dla przykładu pan Pe dowodu nie ma i jak na razie – choć od dawna jest osobą jak najbardziej pełnoletnią – nic nie zapowiada, że go otrzyma. Znaczy dokument jest, ale go nie ma. Dokładniej, zaginął w drodze pomiędzy miejscowym urzędem, a Wytwórnią Papierów Wartościowych. Papiery wsiąkły i już. I trwa to już trzy lata. To całkiem sporo. I jak tu żyć bez papierów? Ponoć miał go do niedawana warszawski prokurator. Miał, ale go odesłał i teraz dowód będący dowodem w sprawie znowu zaginął. Należy dodać, że w tej kwestii wypowiedział się i sąd krajowy, a nawet ten europejski z samego Strasburga. Panu Pe przyznano rację, potwierdzając przy tym, że jako wolny obywatel wolnego kraju, bez dowodu osobistego nie może korzystać z przysługujących mu praw obywatelskich. Zasądzono nawet zadośćuczynienie w formie pieniężnej. Odszkodowania otrzymać nie może, bo... nie ma dowodu. W tym przypadku jest człowiek, ale tak jakby go nie było, bo bez dokumentów. Jak widać na tych dwóch przykładach, najważniejsze to mieć dobre papiery, bo bez nich ani rusz.
Jerzy Gasiul
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie