
Felieton ukazał się w tygodniku Temat 19 kwietnia 2012
Wiadomością tygodnia jest to, że w piątek (w tym tygodniu!) uruchomiona zostanie fontanna na placu Wolności. Tego dnia, kurki z wodą odkręcone zostaną także w dwóch odnowionych wodotryskach parkowych.
Ależ oczywiście, nie jest to żadna wiadomość tygodnia. Tak sobie tylko zażartowałem. Za taką wiadomość można uznać raczej wymianę rzecznika prasowego ratusza, no ale o tym może inną razą. Językowych purystów śpieszę powiadomić, że to nie pomyłka, a cytat (kiedyś mówiło się cytata) pochodzi ze znanego dzieła filmowego. Skoro o filmie wspomniałem, wypada dodać, że nowy rzecznik, absolwent UJ jest filmoznawcą, swego czasu nawet pisywał w "TS". Tak przy okazji wspomnę, że niegdyś robił to nawet sam pan burmistrz. Piszę to na wypadek, gdyby jeden drugiemu coś - kiedyś miał wypominać z jego przeszłości. I patrzcie Państwo co to się porobiło. W tym miejscu hamuję.
Dalej będzie już tylko o pogodzie, tym bardziej, że tematyka i wdzięczna, i bardzo bogata w różnego rodzaju fakty i wydarzenia, no i przede wszystkim bezpieczna, o czym już niejeden kombatant wielu życiowych etapów się przekonał na własnej skórze (czytaj: dupie).
Wracam zatem do wiosny. Szum wodotrysków zawsze nastraja pozytywnie do świata. Wiem, że nieco odmienne zdanie w tej kwestii ma część mieszkańców wspomnianego wyżej placu Wolności. Ponoć szum w nocy spać nie daje. Oj, marzyłbym o tym, aby w mojej dzielnicy (wschodniej) za oknem szumiała tylko fontanna. Ale nie będę narzekać. Jak co roku o tej porze, wczesnym porankiem, poprzez łomot urzędowo niewiadomego pochodzenia (najprawdopodobniej nie chodzi w tym przypadku o fontannę) przebija się śpiew brązowej ptaszyny wielkością zbliżonej do pospolitego wróbla. Mała gadzina znalazła sobie stare drzewo, o którym wszyscy zapomnieli, że przecież można go wyciąć i z samego rana zaczyna swoje trele. Drze się to to niezależnie od pogody, no chyba że leje.
Co tam taki maluch. W tych dniach całkiem niedaleko, bo przy ul. Łódzkiej zadomowił się bociek. A tak, to ten sam co mu pod koniec lata sprzątnęli "mieszkanie" urządzone na kominie domu jednorodzinnego. Najwyraźniej bociek zaakceptował nowe miejsce, tym razem wyrychtowane przez Urząd Miasta. Gniazdo założono, na specjalnie na tę okoliczność ustawionym żelbetowym słupie, gdzieś tak na oko licząc na wysokości trzeciego piętra. Mieszkanie wprawdzie miejskie, ale za to bezczynszowe. Tym razem chyba mu wypowiedzenia tak szybko nie dadzą. Kiedy go po raz pierwszy ułowiłem w obiektywie aparatu fotograficznego, biedak kłapał dziobem, bo akurat z pobliskich domów zionęło nań czarnym dymem. Oj, jeszcze się go nawdycha zważywszy, że wiosnę mamy kapryśną, a grzać trzeba. I tak ma szczęście, że nie karmią go tak jak ludzi w jego rodzinnym kraju, przemysłową solą, albo proszkiem jajecznym z kadmem i ołowiem.
Idzie wiosna, a wraz z nią na ulicach pojawiło się znacznie więcej niż do tej pory samochodów. Jeżdżenie po uliczkach naszego miasta staje się przez to bardziej niż zwykle uciążliwe. Zanim wszyscy "letni" wprawią się w manipulowaniu pedałami, kierownicą, tudzież kierunkowskazami z jednoczesnym wykręcaniem numeru w telefonie komórkowym, czasu nieco upłynie i dlatego trzeba szczególnie uważać.
Powyższe nie dotyczy facetów w kapeluszach (to pozostałość po furmanach) i małolatów w bejsbolówkach. Oni bez względu na porę roku są zawsze tacy sami. W tym ostatnim przypadku, znakiem szczególnym jest fatamorgana jakoby samochód (najczęściej stare bmw) jechało bez kierowcy. To nieprawda. Taki samochód ma kierowcę tyle, że ze względu na jego - jak to mawiał pan Michał - nikczemny wzrost nie widać zza kierownicy.
Inną, mocno się wyróżniającą kategorią kierowców, skoro jestem już przy tym temacie, są kobiety zwane pospolicie babami. Tak wiem, jestem męskim szowinistą, ale zdania nabytego poprzez liczone w dziesięciolecia doświadczenie za kierownicą, nie zmienię. No bo niby jak można racjonalnie wytłumaczyć to, że da się prawidłowo operować pedałem przyśpieszenia, sprzęgłem i hamulcem w obuwiu z wysokim obcasem?
Kiedyś bardzo, bardzo dawno temu kierowcy miejskich autobusów podkładali przy pedale sprzęgła cegłę po to, aby można było lepiej manipulować nogą. Tamtych autobusów już dawno na świecie nie ma, a we współczesnych autobusach, nie wspominając już o samochodach osobowych, takich "wynalazków" już nie trzeba stosować. Może dlatego kierowcy w kapeluszach wydają mi się przeżytkiem.
Jerzy Gasiul
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie