Reklama

Jerzy Gasiul: Najkrótsza droga do miasta

17/05/2012 09:24

Parkowy zegar o czterech cyferblatach najwyraźniej się zwiesił. A może tylko dostosował się do obowiązujących trendów, w myśl których nie należy odróżniać się od otoczenia i swego zdania nie ujawniać. Może dlatego każda tarcza pokazuje inny czas, ale to rozbieżność zaledwie jednogodzinna. Nie jest więc aż tak duża, aby nie odróżnić przykładowo południa od czasu porannego. Mimo że to bezduszny mechanizm, swoją postawą idealnie wpisuje się w jak najbardziej ludzkie zachowanie. Nie masz bowiem nic gorszego, niż przyznanie się do swoich prawdziwych poglądów. Zegar niczym Światowid, mając cztery twarze, nie ujawnia swojej właściwej. Dzięki temu, mimo że jest tylko martwym przedmiotem - dziełem ludzkich rąk, doskonale wczuwa się w różnorodną perspektywę widzenia świata. Ważne jest i to, że w swoich poglądach nie jest krańcowy. Różnice między wskazaniami cyferblatów nie są duże. Godzina jest jakby niedopowiedziana. Jak się wyciągnie średnią arytmetyczną z czterech cyferblatów, to wyjdzie coś tak w okolicy. Zegar w ten sposób unika skrajności. Nie ma nic gorszego, niż autorytatywne, a nawet - nie bójmy się tego słowa - autorytarne stwierdzenie, że oto jest taka to, a taka godzina. Żadnych radykalizmów typu godz. 11.00, koniec i kropka. Cechuje go delikatność, umiarkowanie no i (byłbym zapomniał o najważniejszym), tolerancja dla odmiennych poglądów - rzecz jasna w kwestii pomiaru czasu. Przecież czas, to pojęcie względne. U nas południe, tymczasem gdzieś nieco dalej ranek albo nawet noc. Tak trzymać. To się nazywa liberalizm, czy też jak ktoś chce inaczej - swoboda działania. I tego nam dzisiaj trzeba.
W tym miejscu od razu wyjaśniam, że moje pisanie nie ma na celu ani ośmieszania, ani krytykowania dopiero co odnowionego parku miejskiego. Park prezentuje się teraz bardzo dobrze. Poza tym, na jego przebudowę też się składam i będę się składał (nie zapomnijmy o spłacie kredytów) i nawet z tego punktu widzenia bardzo mi na tym zależy, aby było jak najlepiej. Oczywiście, zdarzają się pewne niedoskonałości, które z papieru trudno było wcześniej wyczytać, a dopiero kiedy zbudowali, okazało się, że chyba to nie to. Chodzi o wodną strugę na placu dziecięcych zabaw przy nomen omen więzieniu. W założeniu, miała służyć dzieciarni do brodzenia w upalne dni po kostki w wodzie, a wyszedł z tego napełniony wodą rów przeciwczołgowy, w którym dziecko jak się nie utopi, to na pewno coś sobie uszkodzi.
W ogólnym bilansie są to jednak drobiazgi. Wprawdzie tu i tam zdarzają się drobne poprawki, które w tej chwili są naprawiane, ale któż z nas nie robi błędów nawet, a może zwłaszcza wtedy, kiedy wygrywa przetarg? Poza tym była niekorzystna zima, przypomnę - czasem padał śnieg, czasem zacinał deszcz no i było zimno, a wszystko trzeba było robić „na powietrzu”. W takich okolicznościach przyrody, naprawdę trudno tak dużą inwestycję wykonać bez niedoróbek.
Już dzisiaj wiadomo, że modernizacja parku, to nie było ostatnie słowo burmistrza. Na dniach radni zmienią plan miejscowy dotyczący sposobu zagospodarowania jeziora. Przy jego uchwalaniu z pewnością obejdzie się bez pytań. Po prostu pełna zgoda i jednomyślność. Jak by mogli, to przez aklamację. Nie mogą, bo wojewoda wymaga uchwały. Zresztą, aby dowiedzieć się co nowego w planie, trzeba dokument najpierw przeczytać. Przyznajmy, że nie jest to pasjonująca lektura. A za jakieś mizerne tysiąc złotych diety, nie ma potrzeby się trudzić. I bez tego już teraz wiadomo, co będzie głównym hitem w kolejnych wyborach. A będzie nim kolej linowa, co to połączy jeden brzeg z drugim, a także pieszo-rowerowa kładka. Kładka przetnie jezioro w najwęższym miejscu, diametralnie skracając drogę pomiędzy - nazwijmy to - centrum a Świątkami. Wprawdzie nie wiadomo, czy kładka będzie miała most zwodzony, obrotowy (właściwe podkreślić), umożliwiający wodniakom korzystanie z obu części jeziora. Jeśli nie będzie, to też nic zdrożnego. A po co się mają szlajać po wszystkich zakątkach Trzesiecka i ryby płoszyć? Jezioro jest tak duże, że można korzystać z wielu innych miejsc. Przynajmniej pomiędzy wieżą tfu, tfu Bismarcka, a Marientronem będzie cisza i spokój.
A propos kładki. Przypomina mi się dialog pomiędzy instruktorem KO a kasjerem w kultowym filmie „Rejs”. Instruktor do kasjera: Proszę pana. Halo! Bardzo pana przepraszam, ja chciałem się dowiedzieć... Gdybym ja w kierunku miasta chciał się udać, to tędy przez rzekę, dobrze?
Kasjer: A ja pana bardzo przepraszam, ja jestem nietutejszy.
Scena rozgrywała się na Wiśle w Toruniu. Trzesiecko na wysokości Świątek jest znacznie węższe, dlatego nawet nietutejsi będą znać najkrótszą drogę w „kierunku miasta”.
                                                                                                                                    Jerzy Gasiul

Aplikacja temat.net

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo Temat Szczecinecki Temat.net




Reklama
Wróć do