
Tygodnik Temat nr 632
Autobusy nieco zapełniły się pasażerami. To nieomylny znak, że właśnie rozpoczął się rok szkolny. Gdyby nie młodzież, bo dzieci do szkoły podstawowej zazwyczaj chodzą piechotą, komunikację miejską w jej dotychczasowym wydaniu można by skasować. Kiedyś, znaczy bardzo bardzo dawno temu, miejskich autobusów nie było i mieszkańcy sobie radzili. Czy grozi nam powrót do przeszłości? Wszystko jest na dobrej drodze ku temu, za przyczyną ostatniej podwyżki cen biletów.
Z autobusów korzystają najczęściej uczniowie szkół średnich, czy jak to się teraz mówi ponadgimnazjalnych. To jest poniekąd nawet zrozumiałe. Nie wyobrażam sobie, aby uczennica musiała pokonać olbrzymi u nas, godny wielkich miast dystans, coś chyba ze dwa kilometry piechotą. No, byłoby to niehumanitarne. Jak młoda osoba może pokonać w kurzu, a może nawet i w wilgoci, drogę z domu do szkoły w szpilkach oraz z przepaską na biodrach? Już nie wspomnę o makijażu, czy fryzurach, które podczas deszczu mogą się nieco zniekształcić. Nie wszystkie młode osoby stać na dobrego fryzjera albo na kosmetyki od Diora, czy choćby tylko Channel. W szkole trzeba zaprezentować się znacznie lepiej niż na dyskotece. Te ostatnie odbywają się zazwyczaj późną nocą, a szkoła z reguły jest za dnia. Dlatego doprowadzenie się do jako takiego wyglądu, ocenianego w świetle dnia, wymaga znacznie większego nakładu.
Z dojazdami autobusem wiążą się też pewne niewygody jak choćby ta, że nie wolno tam puszczać dymka. Ale to już tylko kwestia najbliższego czasu. Aż trudno sobie wyobrazić jak to było jeszcze kilkanaście lat wcześniej, co jak wiadomo pachnie średniowieczem. Wtedy, podobnie jak dzisiaj w autobusach, w szkołach (średnich) też nie wolno było palić, chyba że nielegalnie, po kryjomu w ubikacji, najlepiej tej najdalej położonej od pokoju nauczycielskiego. Ale i ten przeżytek został szczęśliwie przezwyciężony. Zgodnie z najnowszymi trendami teorii wychowania uczeń musi mieć zagwarantowane prawa. Teraz palić można w każdej szkole, rzecz jasna nie w budynku, bo to może irytować niepalących nauczycieli, ale przed progiem szkoły - jak najbardziej. Nie znam w Szczecinku ani jednej szkoły, z wyjątkiem prywatnej przy ul. Klasztornej, gdzie tego rodzaju palarni by nie było.
Wracając do autobusów, komunikacja miejska powoli staje się już przeżytkiem. Wie o tym nawet władza, skoro zamierza połączyć może już za rok, za dwa Komunikację Miejską z Przedsiębiorstwem Komunikacji Samochodowej, zwanym w skrócie Pekaesem. Idea ze wszech miar słuszna. Przecież i tu i tam są autobusy. Ba, nawet bilety i tu, i tam można kupować u kierowcy. Jak widać, łączy ich bardzo dużo. Poza tym, obie formy (PKS po przenosinach) będą bardzo blisko siebie, coś ze sto metrów plus płot sąsiadów. To również przemawia za ich fuzją. Czasem wprawdzie trafi się na ciężarówkę (tam) albo (tu) na wodny tramwaj, ale to jest do ustalenia, co z tymi fantami po połączeniu zrobić. Taki przykładowo jeden czy drugi statek każdemu kojarzy się z wodą. I prawidłowo. A woda to przecież nic innego jak, no brawo Jasiu, no właśnie - PWiK. Dlaczego by ich tym nie obdarować? Poza tym, mają bezpośredni dostęp do największego w okolicy jeziora jakim jest Wielimie.
Ale jak już musi być pod egidą PKS, to może urządzać kursy „Księżną Jadwigą” do Krynicy - rzecz jasna tej morskiej. Po drodze będzie nawet przepłynięcie Kanałem Elbląskim - bardzo ciekawa trasa. Rzecz jasna pod warunkiem, że bilet na rejs, z tygodniowym wyprzedzeniem wykupi się w Koszalinie.
Kto myśli, że w tym miejscu urządzam sobie kpiny, niech spróbuje nabyć na dowolny dzień, właśnie tutaj, w Szczecinku bilet do Krynicy (tej górskiej). Nic z tego! Trzeba jechać do Koszalina. Aha. I jeszcze jedno. Do autobusu należny również wsiadać w Koszalinie. Przy okazji wyjaśniam, że tutejszy PKS obsługuję tę trasę, a autobus „zawija” nawet na tutejszy dworzec. Dlaczego tak się dzieje? Bo tak.
Dlaczego zatem fuzja PKS z KM? Odpowiedź może być tylko jedna. Bo będzie taniej, lepiej, przejrzyściej i zgodnie z doktryną, albo jak kto woli z zasadami ekonomii i zarządzeniami wypracowanymi przez burmistrza medyka. I to jest słuszna koncepcja, jak zauważył jeden z filmowych bohaterów. To taka nowość. Jak wiadomo, nowości w różnych dziedzinach życia społecznego i gospodarczego są po to, aby przełamywać dotychczasowe, niesłuszne schematy. A jakby co, można jeszcze połączyć ZGM z SAPiKiem, a OSiR z PGK. No może nieco wybiegam w przyszłość. Ale kto wie, czy powyższy punkt nie znajdzie się w przyszłym programie wyborczym.
Jerzy Gasiul
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie