
To właśnie w tym miejscu, przy dawnej grobli i zamkowym moście w 1902 wybudowano gmach Starostwa Powiatowego. Był to jeden z pierwszych i zarazem ostatnich budynków użyteczności publicznych – urzędów, wykonanych w odchodzącym w przeszłość stylu eklektycznym. Jeśli chodzi o wnętrze to chyba najbardziej okazała jest aula z kolorowymi witrażami, mieszcząca się na pierwszym piętrze. Gmach, zanim stał się siedzibą wielu organizacji i firm a potem szkoły muzycznej, swoją funkcję administracyjną pełnił do bodajże do lat pięćdziesiątych.
Kiedy pamiętnego 28 lutego 1908 roku generalny superintendent Buchsel święcił Nicolaikirche, ta z rozmachem jak na warunki szczecineckie, zaprojektowana budowla musiała w tym miejscu wyglądać jak nie z tego świata. Przecież tuż obok, w miejscu nie tak dawno istniejącym a teraz zasypanym Młyńskim Rowie i miejskim obwałowaniu, rozciągała się co najwyżej piętrowa, najczęściej bardzo tandetna, zabudowa. Można nawet mieć wątpliwości co do jej „miejskości” jako, że przeważały budynki gospodarcze i przemysłowe.
W takim otoczeniu strzelista neogotycka sylwetka kościoła z 72 metrową wieżą wydawała się jak obiekt, który w tym miejscu został przeniesiony jak nie z tego (małomiasteczkowego) świata. W tym czasie nie istniała jeszcze dzisiejsza ani ul. Wojska Polskiego, ani Rzemieślnicza a także ul. E. Plater. Jeszcze przez ładnych kilkanaście lat za kościołem nadal rozciągały się jedynie podmokłe łąki i ogrody.
Należy przypuszczać, że już prace fundamentowe musiały przysporzyć budowniczym sporo kłopotów. Sądząc z zachowanej powykonawczej dokumentacji projektowej, najgłębiej, bo aż 3,5 metra poniżej poziomu terenu sięgają mające 460 cm szerokości fundamenty kościelnej wieży. Z pewnością podczas wykopów pod fundamenty natrafiono na wodę gruntową. Dzięki wysokim umiejętnościom ówczesnych budowniczych teren odwodniono.
Nawa główna pozbawiona została podpiwniczenia. Podziemia znajdują się jedynie pod prezbiterium. W tym też miejscu ulokowano kotłownię, do której dochodzą poprowadzone wzdłuż ścian zewnętrznych kanały do rozprowadzenia ciepłego powietrza. Dwa lata temu instalacja ciepłownicza została gruntowanie przebudowana i od tego też czasu kościół włączony został do miejskiej sieci ciepłowniczej.
Kościół o rzucie krzyża łacińskiego zbudowano w bardzo w tym czasie modnym neogotyku. Oprócz strzelistej wieży jeszcze do wczesnych lat powojennych na kalenicy nawy głównej na wysokości prezbiterium umieszczona była dwunastometrowej wysokości sygnaturka. Właściwie to do dzisiaj nie wiadomo dlaczego została rozebrana. Najprawdopodobniej musiała być uszkodzona, być może w tym miejscu pojawiały się zacieki, dlatego zdecydowano się na jej wyburzenie. W 2004 roku powstała koncepcja, aby na przykościelnym placu umieścić jej namiastkę w formie kapliczki z figurą Matki Boskiej. Projekt został wykonany i zdążył się zestarzeć, ale jak do tej pory kapliczka nie może doczekać się realizacji.
Wojna a konkretniej czerwonoarmiści kościół oszczędzili, co z całą pewnością można uznać prawie na cud.
Dlatego do dzisiaj możemy podziwiać m. in. piękny neogotycki szafiaty ok. 8 metrowej wysokości ołtarz z krucyfiksem w jego centralnej części, dłuta szczecińskiego rzeźbiarza Frieze v. Leeke. Po jego bokach umieszczone są dwa olejne obrazy „Narodziny Jezusa” i „Zmartwychwstanie” namalowane przez v. Ubischa. Tam też umieszczono rzeźby Matki Boskiej i św. Jana. Niestety, nie są to oryginały a dość nieudolne kopie. Figurki zaginęły podczas remontu ołtarza w latach siedemdziesiątych. Z prawej strony prezbiterium zwraca uwagę potężna ambona zwieńczona mocno rozrzeźbionym baldachimem.
Wysoko ponad kruchtą w niszy wieżowej umieszczona została empora organowa. Trzydziestopięciogłosowe organy mają w sumie 1670 piszczałek i wykonane zostały przez organmistrza Volknera z Bydgoszczy. Trzeba przyznać, że organowy prospekt jest imponujący aczkolwiek z powodu panujących w tej części egipskich ciemności jest praktycznie niezauważalny. A szkoda. Na ośmiometrowej wysokości prospekcie zostały umieszczone dwie naturalnej wielkości płaskorzeźby aniołów. Jego piękno i majestat może dopiero uwydatnić odpowiednie oświetlenie, którego w tej chwili jest pozbawiony.
Jak wspominałem ze starego kościółka przeniesiono jedynie XVII wieczne żyrandole, 160 kg dzwon z 1792 roku, który został odlany w tutejszym warsztacie J.M. Meiera a także kamienne (wapień) epitafium Doroty Westreglen wykonane w 1621 roku. Płyta znajduje się na zachodniej ścianie i upamiętnia w języku łacińskim żonę szczecineckiego starosty Piotra Somnitza. O jego żonie wiemy jedynie to, że pochodziła z Saksonii i umarła mając 36 lat. Starosta miał majątek w niedalekim Grąbczynie. Swój urząd sprawował przez 40 lat od 1606 do 1646 roku!
Trudno sobie nawet wyobrazić wnętrze bez różnobarwnych witraży znajdujących się w prezbiterium. Żadne dzieło malarskie nie jest w stanie oddać przedziwnej gry słonecznego światła przedzierającego się przez szklane kawałki oprawione w ołowiane ramki. To one nadają wnętrzu niepowtarzalny charakter.
Autorem tych witraży jest Ernst Tey. Cztery witraże w czterech przesklepionych oknach zawierają osiem scen z życia Chrystusa. Zostały one ujęte w medalionach i przedstawiają: Narodziny Chrystusa, Nauczanie w świątyni, Chrzest, Wizytę u Nikodema, Modlitwę na Górze Oliwnej, Śmierć na krzyżu, Zmartwychwstanie i Spotkanie w Emaus.
Mistrzem w oddawaniu przy pomocy kreski wibrującego światła był Albrecht Dürer. Toteż nic dziwnego, że jego rycyny inspirowały wielu witrażystów. Właśnie na kanwie dürerowskich rycin wzdłuż bocznych umieszczono 16 kopii na szkle Małej i Wielkiej Pasji. Dwie z nich są w tragicznym stanie i dzisiaj praktycznie są już nieczytelne.
Przez ostanie półwiecze wnętrze zmieniło się niewiele. Z większych elementów wybudowano pod emporami jedynie dwa boczne ołtarze. Po raz pierwszy wnętrze zostały przemalowane w latach 1953-1954. W 1997 ponownie je odmalowano – tym razem otworzono wzory istniejące w okresie przedwojennym. Nowy projekt kolorystyki wnętrza wykonał art. pl. Józef Kołodziejczyk.
Na przełomie lat 80 i 90 eternitowe płytki na wieży zastąpione zostały miedzianą blachą, która przez te lata zaczęła już śniedzieć. Nie tak dawno zmieniono również pokrycie nad nawą główną. Odremontowano też wszystkie blendy na elewacji, przez co Mariacka świątynia bardzo zyskała na wyglądzie.
7 września ma być przekazany przez niemiecki związek byłych mieszkańców Szczecinka zabytkowy dzwon, który latem 1942 roku został zdjęty z kościelnej wieży. Dzwon miał być przetopiony na armaty ale dziwnym rafem uchował się przez zgałdą. Został odlany w Szczecinka w 1772 roku w warsztacie miejscowego ludwisarza Joanna Martina Meyera dla kościoła w Krzywej Wsi k/Złotowa. Waży zaledwie 160 kg ma 66 cm średnicy. Ostatecznie trafił na wieżę ówczesnego kościoła św. Mikołaja. Tamże do towarzystwa miał już trzy inne. Dwa nie miały szczęścia już podczas I wojny świtowej zostały zabrane. To samo stało się z miedzianą blachą pokrywającą wieżę. Od tego czasu aż do „polskiego” okresu w dziejach świątyni wieża pokryta była papą. Po wojnie wieżę pokryto łupkiem (eternitem?) Dopiero w latach osiemdziesiątych za kadencji ks. Z.Reglińskiego wieżę tak jak na początku pokryła blacha miedziana. W latach siedemdziesiątych na dzwonnicy zwisły dwa nowe dzwony wykonane w Przemyślu, jeden z nich otrzymał imię Maryi Matki Bożej drugi mniejszy św. Maksymiliana.
Od 4 września rozpoczną się obchody związane ze stuleciem kościoła. Na 7 września pozwiedzana jest uroczysta Msza św. z udziałem ks. bp Edwarda Dajczaka, ordynariusza diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej.
Pierwszym proboszczem był wspomniany na wstępie ks. Anatol Sałaga (1945 - 1949) po nim ks. Władysław Sygnatowicz (1949 - 1951), ks. Edmund Malich (1951 - 1953), ks. Piotr Zawora (1953 - 1971), ks. Jan Wujda (1971 - 1973), ks. Jan Lis (1973 - 1979), ks. Bernard Mielcarzewicz (1980 - 1985) ks. Zbigniew Regliński (1985 – 2002) a w tej chwili - ks. Piotr Jesionowski.
Architektura całego kościoła, wszystkie, nawet najdrobniejsze elementy od klamek przy drzwiach poczynając a na zwieńczeniu komina kończąc, zostały utrzymane jednorodnej konwencji stylistycznej. Jest to jedyny tak dobrze zachowany, świadczący o wysokiej kulturze jego budowniczych, obiekt na terenie miasta. Jest to perła, którą powinniśmy strzec jak źrenicy oka.
Jerzy Gasiul
GALERIA ZDJĘĆ DO TEGO ARTYKUŁU
FOTO: Archiwum
Zdjęcia współczesne - autor
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Kościół Mariacki nadaje się do celebracji Mszy Św. w nadzwyczajnej formie rytu rzymskiego (inaczaczej klasyczny ryt rzymski lub potocznie liturgia "trydencka"). Introibo ad altare Dei, ad Deum qui laetificat iuventutem meam. http://piasek.katolicy.net/ http://piasek.katolicy.net/2010/116-nasz-cel-parafia-personalna.html Abp Marian Gołębiewski na liturgii w klasycznym rycie rzymskim (dawniej nasz biskup :D ): http://piasek.katolicy.net/galerie/category/10-missa-coram-episcopo-1.html
Autor mocno się myli pisząc o podziemiach tylko w prezbiterium. Istnieją korytarze wzdłuż ścian przy bocznych nawach. Pozdrawiam.