
Inwazja Tefałenów
Ale się do naszego Szczecinka ostatnio telewizji najechało!!! Polsaty, Tefałeny, Jedynki, Dwójki. Reżyserów też nawieźli co niemiara. Jeden to nawet sławny, seriale kręci i nagrody zdobywa. Normalnie Hollywood jakieś! Nasze tutejsze „telewizory” też były! Ale gorszym wozem przyjechały i z mniejszą ekipą! Od razu widać, że nie wiedzą co to misja! – rzekł z nieukrywaną nutą rozgoryczenia w głosie mój sąsiad Zenek. Panie Tomku – kontynuował – przecież gdyby naprawdę chcieli, gdyby im naprawdę zależało, to mogliby się jakoś pokazać! Że niby lokalni, ale profesjonalni. Że, jak trzeba, to i brykę mają z talerzem na dachu, i transmisję na żywo z planu filmowego zrobią, jak sam Mariusz Max Kolonko! I na to chyba po cichu liczył mój sympatyczny sąsiad, który Szczecinek kocha miłością żarliwą i ślepą, niczym kret po zapaleniu spojówek.
Ale jak się później okazało, próżne to były nadzieje. Przysłowiowym „rańcem” na planie „Kawy czy herbaty” naszych telewizorów nie było. A szkoda, bo gdyby prowadzący ten program dziennikarz – skądinąd bardzo sympatyczny człowiek – poczuł na sobie świdrujące spojrzenie naszych operatorów, ich wyczulone na każde językowe potknięcie ucho, to na pewno nie pomyliłby mieszkańców Szczecinka ze szczecinianami. Potem co prawda się poprawił i złożył stosowną samokrytykę, ale niesmak pozostał. Tak oto, przez ewidentne lenistwo i grzech przedwczesnego zaniechania naszych lokalnych mediów, ponownie zaprzepaściliśmy szansę odzyskania brzmieniowej tożsamości. I znów trzeba będzie potencjalnym turystom mozolnie tłumaczyć, że Szczecinek to nie żartobliwa nazwa Szczecina, że powiat szczecinecki – a nie szczeciński, bo szczeciński to co najwyżej paprykarz i takie tam inne.
Zenek, który w takich sytuacjach zawsze dostrzega wszechobecną w Polsce rękę czarnego PR otwarcie mówi, że to zemsta Augustowa i Ostródy za to, że mamy większy od nich wyciąg do nart wodnych. Pozazdrościli nam panie Tomku po prostu i tyle! Odpalili facetowi kasę i ten pitoli później w telewizorze o jakichś szczecinianach! A kto im bronił większy od naszego postawić, a nie taki mały – jak, nie przymierzając dla pigmejów! Dlatego jątrzą teraz i kombinują jak koń pod górę, bo cepry do nas będą jeździły na wywczas, a nie do nich! Oj gniją im wątroby, gniją – mówię Panu!
Ale chyba nie tylko im. Odnoszę bowiem wrażenie – zwłaszcza po lekturze pewnych wpisów na rozlicznych internetowych portalach, że i niektórym mieszkańcom naszego miasta, świeżo oddana inwestycja niespecjalnie przypadła do gustu. Ich stylistyka sprowadza się na ogół do ciągłego utyskiwania i niekończącej się mantry narzekań. A to że za długi ten wyciąg, a to że motorówka za późno w sukurs przychodzi nieszczęśnikom, którzy stracili równowagę i za daleko mają do platformy – tej pływającej oczywiście, nie obywatelskiej. To znów, że pianki za drogie, że salmonella i tak dalej, i tak dalej. Tylko czekać, aż pojawią się rozpaczliwe wpisy o tym, jak to umęczone węgorze dyndają na gałęziach wilczkowskich dębów, a biedne kormorany dotknięte zostały nieznaną współczesnej medycynie odmianą zatwardzenia, bo im narciarze wodni środowisko naturalne splugawili.
Nie żartuję!!! Już raz tak drodzy Państwo było. Przy okazji zawodów motorowodnych, które organizował kiedyś na naszym jeziorze Ośrodek Sportu i Rekreacji. Wtedy również kilku panów skwapliwie usiłowało przekonać mieszkańców Szczecinka o wyjątkowej szkodliwości takiej imprezy i jej destrukcyjnym wpływie na środowisko naturalne. Nawet im się to udało, bo od tamtej pory podobnych zawodów już nie organizujemy, a szkoda bo fajne były, i z tego co pamiętam, raczej podobały się szczecinecczanom. Teraz będzie jednak inaczej. Mam w każdym razie taką nadzieję.
Zenek wszystko mi już zresztą wytłumaczył, a że jest mistrzem błyskotliwej perswazji, to i przekonywać długo nie musiał. Najpierw zrobimy Mistrzostwa Polski, tak na przetarcie. A potem to już klękajcie narody! Albo Mistrzostwa Europy, albo sam Championat Świata w narciarstwie wodnym! Sprowadzi się Małysza i Ahonena, niech sobie chłopaki poskaczą na wodzie zamiast na igielicie, zawszeć to zdrowiej i bez telemarku można lądować. A jak się jeszcze z Lublinem, Ostródą i Augustowem dogadamy, to i „Turniej Czterech Skoczni” latem się zrobi. A co, mamy w końcu siedemsetlecie?! Mamy. To i światu pokazać trzeba, że my tu „Europejczyki” całą gębą, że Ostrowska, że Minge, że Wolszczan! Nie ma się czego wstydzić. Tylko żeby nam znowu jakiś niefrasobliwiec z „warszawki” numeru na antenie nie wyciął i od szczecinian – za przeproszeniem – nie naubliżał, bo mnie krew nagła zaleje! Salmonellą zajmiemy się już sami. Skoro wykończyliśmy sinicę, to i z nią sobie jakoś poradzimy. Wszak nie od dziś wiadomo, że Szczecinek Pany i basta!
Tomasz Czuk
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie