
Dzikie zwierzęta coraz odważniej wkraczają do siedzib ludzkich. W Szczecinku niemal do codzienności należą spotkania z lisami, które paradują uliczkami osiedli mieszkaniowych. Spotkamy je nawet w samym centrum miasta!
Nasza Czytelniczka (nazwisko do wiadomości redakcji) zaalarmowała nas, że rano i wieczorami lisa widuje w sąsiedztwie pomnika Marszałka Józefa Piłsudskiego na placu Sowińskiego. - Idę sobie raniutko, a tu coś rudego pomyka. To był lis. Nie uciekał, gdy podchodziłam. Nie wiem, czy nie był wściekły. Bo niby skąd mieć pewność? Nie spotkałam go z resztą po raz pierwszy. Często widuję go też w okolicy "ogólniaka".
– Tak, to możliwe, to zapewne był lis– potwierdza Ferdynand Bejger, rzecznik prasowy Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Szczecinku, także zapalony myśliwy. – Lis ma norę gdzieś w pobliżu naszej siedziby. Podejrzewamy nawet, że urządza sobie polowanie na kaczki pływające rzeczką Niezdobną.
- Dziki zwierz w mieście, to nie jest nic nadzwyczajnego. To problem nie tylko szczecinecki. Dożyliśmy czasów, że dzikie zwierzęta się „udomawiają”. Przy człowieku czują się bezpieczne, łatwiej zdobywają pożywienie. Dlatego spotkanie z lisem, na przykład w pobliżu osiedlowego śmietnika, to niemal „normalka”. Apeluję jednocześnie o rozwagę. Proszę nie podchodzić do lisa, nawet, gdy on zachowuje się wobec nas bardzo „przyjaźnie” i nie dotykać go. Takie zachowanie dzikiego zwierzęcia może świadczyć o tym, że może być ono chore na wściekliznę. Po prostu, zmiany chorobowe powodują, że w zwierzęciu zabijane są jego naturalne odruchy – ostrzega F. Bejger.
- Szczecinek jest otoczony pięknymi lasami i na terenie miasta spotykamy nie tylko lisy. Niedawno na terenie ogrodów działkowych koło osiedla Zachód żerowały sarny – dodaje Ferdynad Bejger.
W niedalekiej przeszłości opisywaliśmy już przygody jenota na ulicy Pilskiej czy sarny na deptaku. W Szczecinku w samym centrum miasta widziano też borsuki. Coraz śmielej zaglądają do nas również dziki. – W miejscowościach nadmorskich widok lochy prowadzącej warchlaki nie jest niczym nadzwyczajnym – mówi F. Bejger.
Weterynarze zjawisko tłumaczą jednoznacznie. Lis w mieście to następstwo szczepień ochronnych, które pokonały największego wroga tych zwierząt – wściekliznę. Szczepienia odbywają się dwa razy w roku, od początku lat 90-tych. Dzięki nim nie odnotowano od kilku już lat ani jednego przypadku zachorowania lisów na wściekliznę w naszym regionie. W ich naturalnym środowisku zaczyna też brakować pożywienia. Lis nie ma też naturalnych wrogów. Emigruje, więc do miast, tu znajduje sowicie wyposażone stołówki na wysypiskach śmieci.
Myśliwi uspokajają. – Lis w ostatnich lasach stał się zwierzęciem zurbanizowanym, tak jak pies czy kot – przekonuje Sławomir Czapp, myśliwy z Wojskowego Koła Łowieckiego „Ryś” w Szczecinku. - Zwierzę jest zdrowe, populacja rozrasta się z roku na rok.
Łowcy domagają się całkowitego zniesienia okresu ochronnego na zwierzę. – Na lisy można polować od 1 czerwca do 31 marca, a na terenach obwodów łowieckich, w których występuje głuszec lub cietrzew lub prowadzono w ostatnich 2 latach kalendarzowych zasiedlenia zająca, bażanta lub kuropatwy - przez cały rok. Jeżeli to się nie zmieni, wkrótce możemy nie opanować gwałtownego wzrostu populacji zwierzęcia – uważają. (sw)
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie