
Wywiad ukazał się w 541 wydaniu Tematu, jeszcze przed wyborami samorządowymi
Ma Pan staw koło domu w Barwicach. Ile razy wyciągał pan szczupaka? Darowywał pan mu życie?
- Dla ścisłości powiem, że na działce mam dwa stawy, od jezdni widać tylko jeden. Przyznaję, że szczupaka z mojego stawu jeszcze nie skonsumowałem. A największa sztuka została zmierzona i zważona – waży 11 kg. Szczupak ten był już cztery razy wyciągnięty, a potem wpuszczany z powrotem do stawu.
Znaczy, szczupak jeszcze żyje?
- Żyje. Mam nadzieję, że dorośnie do wieku emerytalnego.
Mieszka pan w Barwicach. Czy pan obliczał kiedy, ile razy przejechał pan trasę Szczecinek – Barwice?
- Minęło dziesięciolecie mojej pracy jako starosty szczecineckiego. Policzyłem, że jadąc codziennie tam i z powrotem zrobiłem ok. 250 tys. km. Myślę, że tych kilometrów jest o wiele więcej. Zdarza się, że przyjeżdżam do Szczecinka również w soboty i niedziele na różnego rodzaju uroczystości.
Ciekawi mnie, jaka mogła być średnia szybkość?
- Pan mnie kusi do mówienia o sprawach dotyczących przekraczania prędkości?
Pytam o bezpieczeństwo.
-Tak, powszechnie się słyszy, że szybko jeżdżę.
Tak ludzie mówią... więc pytam u źródła.
- Tak mówią. Uważam, że jeżdżę szybko, ale bezpiecznie. Prawo jazdy mam od 16 roku życia, zajechałem kilka samochodów. Można powiedzieć tak, jestem już milionerem, bo przejechałem ponad milion kilometrów. A tak naprawdę, to bardzo długo trwa przejazd ze starostwa do granicy miasta, trzeba nieraz jechać dłużej niż do Barwic...
Skoro poruszamy kwestie bezpieczeństwa, to droga wojewódzka droga nr 172 jest pełna dziur.
- Jest po prostu w fatalnym stanie. Przez ostatnie 5-6 lat ogromna ilość samochodów ciężarowych wożących drewno strasznie ją rozjeździło, jest bardzo dużo wybojów. Nawet gdyby się chciało mocniej przycisnąć, to trzeba bardzo uważać.
Czy na poprawę jej fatalnego stanu starosta nie miał wpływu?
-Wydawało mi się, że mogę lobbować, monitować, prosić występować do marszałka województwa o to, aby drogę zrobić. W ubiegłym roku były deklaracje że zostanie zmodernizowane ok. 6 km, ale spełzło to na niczym.
W tej kadencji sporo dróg powiatowych zostało przebudowanych.
- Tak. Kadencja, jeśli chodzi o drogi, była rekordowa. Na inwestycje przeznaczyliśmy ogromne pieniądze.
Powiat musiał się nieźle z tego powodu zadłużyć.
- Powiem tak. Jestem przekonany, że samorządy otrzymały swoje pięć minut jeśli chodzi o wzięcie pieniędzy z unijnego budżetu przewidzianego na lata 2006-2013. Środki finansowe można pozyskać do 2013 roku, no może do 2015 roku. Jeśli weźmiemy pod uwagę, że następne źródło finansowania będzie dopiero w latach 2014-2020, to nikt z nas nie jest w stanie powiedzieć, czy otrzyma dotacje do zdań własnych oraz iluprocentowe. Czy będzie to może na wzór dwóch inicjatyw dystrybucji środków unijnych - Jeremie i Jessica, gdzie zamiast bezzwrotnej dotacji, można przyznać pożyczkę lub udzielić poręczenia dla kredytu bankowego. To jest nasze pięć minut. które powinniśmy wykorzystać do polepszenia stanu niedoinwestowanych dróg powiatowych. Dodatkowo udaje nam się korzystać co roku z puli tzw. schetynówek. Od siedmiu lat aplikuję również do Ministerstwa Infrastruktury i kilka zadań udało się nam wykonać. Od epoki gierkowskiej, kiedy brukowane drogi przykryto asfaltem, przez następnych 25 lat nic na nich się nie robiło. Są teraz w strasznym stanie.
Aby zainwestować środki zewnętrzne, trzeba mieć swoje pieniądze z budżetu.
- Jeśli nasze propozycje dotyczące sposobu zagospodarowania naszych nieruchomości na Świątkach zostaną przyjęte w nowym planie zagospodarowania przestrzennego, to powiat szczecinecki do 2020 roku będzie jeszcze miał dochody z ich sprzedaży.
Będą tak znaczące, że bez obaw można rozpoczynać kolejne inwestycje?
- Plan ma być skończony do końca pierwszego kwartału przyszłego roku. Dzięki propozycji nowego sposobu zagospodarowania, powiat będzie miał do zbycia ok. 350 działek budowlanych. Oczywiście, trzeba będzie znaleźć chętnych nabywców, ale widzę, że w Szczecinku jest koniunktura na nieruchomości. Nasze działki są atrakcyjnie położone, są dość duże, mają ok 1500 -25000 mkw, a ceny z vat wynoszą od ok. 120 tys. zł.
Sprzedaliście tyle działek, ile było zakładane w budżecie?
- Jeśli ostatni przetarg się odbędzie, to w tym roku sprzedamy trzy działki mniej niż zakładaliśmy. Z prawie siedemdziesięciu działek zostało chyba z 10. To jest dobre źródło dochodu i tym się różnimy od niektórych powiatów, które nic nie mają do sprzedaży.
Co się zmieni w planie zagospodarowania na Świątkach?
- Do tej pory mieliśmy jedynie do zagospodarowania teren przy jeziorze. Przyznam, nie wykonałem uchwały Rady Powiatu (w poprzedniej kadencji – dop. autora) i nie wydzierżawiłem 7 ha gruntu bezprzetargowo. Po zmianie granic administracyjnych miasta zapytałem burmistrza, czy będą tam nadal użytki rolne. Burmistrz odpowiedział, że teren może być zagospodarowany na inne cele. W związku z tym duża część zostanie przeznaczona na działki budowlane pod zabudowę jednorodzinną. Wprowadziliśmy też tzw. zielone kurtyny. Część gruntu nie będzie sprzedana i będzie stanowić naturalną izolację – kurtynę pomiędzy starą a nową częścią Świątek. Poza tym dokonaliśmy rewolucyjnych propozycji zagospodarowania przestrzeni za SOSW. Powiat ma tam ok. 50 ha gruntu. Chcemy go przeznaczyć także pod działki budowlane, które również będą oddzielone zieloną kurtyną od pozostałej części Świątek. Jest jeszcze kilka hektarów przy Marientronie. Ten teren również przeznaczamy pod zabudowę jednorodzinną, ale z zachowaniem dużej strefy zielonej od torów kolejowych.
Powiat jest więc w bardzo korzystnej sytuacji, bo kiedyś przejął majątek Skarbu Państwa?
- Ale trochę ten samorząd powiatowy i starosta w określonym czasie musiał się namęczyć, i to w różnych miejscach. Nie ukrywam, że w pewnym okresie udało się nam przejąć trochę majątku od Skarbu Państwa. Później samorząd powiatowy to spieniężał. Przypomnę, że tak też było z przedszkolem przy ul. Klasztornej. Przejęliśmy też nieruchomości w Malechowie, które były dobrym źródłem dochodów budżetowych. Poza tym nasz powiat, jako jeden z pierwszych, choć dzisiaj już pewnie wielu tak robi, wyemitował obligacje komunalne. To są środki finansowe stanowiące dodatkowy przychód. Są też źródłem finansowania inwestycji w ramach różnych projektów. W 2009 emitowaliśmy kolejną emisję obligacji komunalnych. Dzięki niej mieliśmy pieniądze na udział własny w inwestycjach finansowanych z programów unijnych. Jednak te możliwości są coraz mniejsze i dzisiaj szukamy już innych montaży finansowych. W listopadzie podpiszemy umowę w MOŚ na tzw. program gisowski, gdzie 30 proc. stanowi dotacja, 60 proc. niskoprocentowa pożyczka z NFOŚ, która po realizacji w 30 proc. jest umarzana i 10 proc. środków własnych. To już jest dość fajny montaż do finansowania inwestycji związanych z termomodernizacją obiektów. W perspektywie termomodernizacja przynosi bardzo duże oszczędności. Poza drogami, staram się realizować te inwestycje, które obniżają nam koszty związane z utrzymaniem obiektów. Jeśli zakończymy inwestycje dotyczące szkół powiatowych, to spowoduje, że nasze wydatki będą o wiele mniejsze. Nie powinniśmy realizować inwestycji lub przedsięwzięć, które w przyszłości będą dodatkowym kosztem funkcjonowania samorządu.
Na jakę kwotę zadłużony jest powiat?
-To jest takie fajne pytanie...
No tak, a niechże ludzie wiedzą.
- Nie chciałabym skłamać, ale jest to ok. 22 mln zł. Jest to 28 proc. budżetu.
Przy maksymalnie dopuszczalnym?
-Sześćdziesiąt procent.
To jeszcze sporo można zainwestować.
-Ujął bym to tak, że są możliwości. To ja pana zapytam. Czy pan wie ile zadłużona jest Warszawa? Na 60 proc. Wrocław? Prawie 60 proc.
Zbaczamy na niebezpieczne tematy. Wszystko zależy od tego, kto i z jakiego ugrupowania rządzi w danym mieście...
- Chcę przez to powiedzieć, że to, że się zadłużamy nie jest tragedią. Ja mam ten problem, że nie mogę powiedzieć, że zrobił to mój poprzednik. Jestem starostą 11 rok i na nikogo nie mogę zgonić. Te moje działania są wspierane przez zarząd, w skład którego wchodzą przedstawiciele różnych opcji politycznych oraz radę. To ona rozlicza mnie z zadłużenia. Uważam, że zadłużenie do 40 proc. może być bezpieczne. Przekroczenie tej granicy staje się niebezpieczne i absolutnie nie popieram tego, aby zadłużać się do 60 proc. bo wtedy się straci możliwości bieżącego finansowania i może się zdarzyć, że biorę kolejny kredyt po to, aby spłacić kredyt.
Inwestycji jest sporo i to z każdej dziedziny.
- Pozostawiam to do oceny tych którzy na to patrzą. W mojej opinii, w tej kadencji nie zaniedbaliśmy żadnej dziedziny. Przykładowo - zdrowie. W tej kadencji na poprawę świadczeń medycznych w szpitalu wydaliśmy 10 mln zł. Oczywiście starłem się wszystko robić, aby również pozyskać środki finansowe ze źródeł zewnętrznych. Przypomnę zatem, że zakupiliśmy dwie karetki, spłaciliśmy tomograf komputerowy. Cyfryzacja RTG, za chwilę będzie mammograf, jest realizowana termomodernizacja szpitala i wiele innych drobnych inwestycji. Pomijam to, co zostało zrobione przy zagospodarowaniu przychodni przy ul. Kilińskiego – partnerstwo z podmiotami prywatnymi. Jeśli mówimy o inwestycjach, to warto wspomnieć o największej inwestycji w Polsce - Program Operacyjny Infrastruktura i Środowisko. Mówię o nim z dumą ,bo 25 samorządów podpisało ze starostą szczecineckim umowę o partnerstwie. Nasz powiat jest liderem przedsięwzięcia polegającego na ponad setce różnego rodzaju inwestycji!
Wiedziałem, że się pan tym pochwali.
- Niektórzy mówią „a po cholerę ci to potrzebne”? Ja mówię tak: Jest to potrzebne, bo w tych 80 mln zł 10 mln to są nasze inwestycje powiatowe. Nigdy bym ich nie zaczynał, gdybym chciał to sam robić. Dlaczego mam więc się mam tym nie chwalić? To jest sukces, jesteśmy liderem tego przedsięwzięcia. Jeździłem na posiedzenia rad do Drawska, Wałcza, namawiając ich do podpisania porozumienia.
A oni panu nie dowierzali, uważając że Szczecinek ma w tym jakiś interes do zrobienia, oczywiście ich kosztem.
- Ale dzisiaj na 34 zadania, które są finansowane, jestem na liście rankingowej na 27 miejscu i będę miał zabezpieczone pieniądze i umowę podpiszę. Jakim mój w tym interes, jako samorządu powiatowego? Odpowiem. Włożyłem tam 5,7 mln zł. Gdybym był sam, to tych pieniędzy bym nie mógł wziąć. Namówiłem kolegów starostów, to teraz mogę. To pokazuje, że potrzebne jest porozumienie i działania w szerszym obszarze niż własne podwórko.
To raczej UE zmusza nas do tego, aby rozmawiać z sąsiadami zza między.
- Jeśli są takie uwarunkowania, tak trzeba. To po cholerę mi być prezesem lokalnej grupy rybackiej „Partnerstwo Drawy”? Mamy w nim 6 gmin powiatu drawskiego i 3 z powiatu szczecineckiego. Z przykrością stwierdzam, że mogło być 5 gmin. Ponieważ gmina wiejska Szczecinek nie przystąpiła do projektu, musiałem wyrzucić Biały Bór, bo nie było wspólnej granicy. Przewodzę temu stowarzyszeniu, absorbuje mi sporo czasu. 9 listopada jedziemy do Szczecina aby podpisać umowę z Ministerstwem Rolnictwa na 18,287 mln zł do wykorzystania do 2015 roku. Będziemy ogłaszać konkursy dla instytucji publicznych naszych samorządów, podmiotów gospodarczych, osób fizycznych na rozwój turystyki w obszarze naszych jezior. Będziemy dawać pieniądze na małą architekturę przy jeziorach, na urządzanie parkingów, na drogi dojazdowe i rozwój rybactwa a także wędkarstwa. Ludzie będą mieli szanse skorzystania z tych pieniędzy. W skali kraju złożono 63 wnioski, 48 zostało zakwalifikowanych jako spełniające warunki, 23 dostało pieniądze. Nasz powiat był na 9 miejscu w Polsce jeśli chodzi o jakość projektu, który zresztą sami wykonaliśmy. Czy to nie sukces?
No to gratuluję panu.
- To nie ja, to zespół.
Ale zespół ma szefa.
- Szef musi zarażać, rzucać pomysły - zespół pracuje.
Jaki jest pański pogląd na ewentualną prywatyzację szpitala?
- Szczerze powiem, jestem zwolennikiem tych przedsięwzięć, które wykonaliśmy. Uważam, że graniczną datą wszystkich krajów członkowskich UE będzie rok 2020. Po tym czasie pewnie to wszystko się zmieni, dlatego w tej chwili nie powinniśmy dokonywać zmiany formy własnościowo-prawnej szpitala. Ta forma musi być podtrzymana. Możemy podwyższać kapitał, zachowując kontrolny pakiet samorządu. Gdyby w miejscu dotychczasowych udziałowców, tj. powiatu i miasta, chciały przystąpić nasze gminy, to proszę bardzo. Natomiast jeśli byłby to jakiś prywatny podmiot, to raczej nie.
Jeden z kandydatów na burmistrza powiedział, że przekształcenie szczecineckiego szpitala niczego nie dało, bo teraz co najwyżej można jedynie odliczać amortyzację?
- To nieprawda. Zapraszam tę osobę, niech zobaczy, ile pan prezes Belicki wykrzesał ze szpitala rożnego rodzaju działań, przedsięwzięć i to w ciągu krótkiego czasu. Zmieniła się infrastruktura szpitala. To są nieraz drobiazgi. Choćby to, że panie na każdym oddziale chodzą w innych fartuchach. Drobna rzecz. Nie ma dzisiaj oddziału, który by nie został odnowiony, poprawiane są warunki pobytu chorych. Szpital otrzymał certyfikację, możliwość pobytu tzw. rezydentów – studentów medycyny, którzy skończyli studia i zaczynają specjalizację. Teraz mogą tutaj odbywać praktyki. Potencjalnie jest tak, że jeśli rezydent zostanie w szczecineckim szpitalu - odnowi kadrę. Mamy starą kadrę medyczną - nad tym dzisiaj bolejemy.
A jaki jest poziom usług?
- Jeśli jest stara kadra medyczna, to można powiedzieć, że ten poziom jest taki, jak funkcjonowanie tej kadry.
Czy coś się zmieniło w założeniach związanych z komunalizacją PKS? Stacja paliw nadal w centrum miasta, a miało już jej nie być.
- Z przykrością muszę powiedzieć, że zarówno my, samorząd jak i prezes spółki, pan Szwinto, byliśmy przygotowani na to, żeby zgodnie z naszą deklaracją w listopadzie zrezygnować z możliwości funkcjonowania tej stacji. W zamian Komunikacja Miejska miała być przegotowana do obsługi zwiększonej ilości pojazdów. Niestety, KM nie zdążyła z realizacją tego przedsięwzięcia. Proces związany z uzgodnieniami z zakresu ochrony środowiska jeszcze potrwa. Myślę, że jej otwarcie nastąpi w kwietniu przyszłego roku. Szukałem alternatywnego rozwiązania. Chciałem, aby PKS przejął nieczynną stację przy ul. 1. Maja – Narutowicza, ale się okazało, że ewentualne koszty z wykonaniem wszystkich zabezpieczeń oraz rekultywacją gruntu koszt wyniósłby kilkuset tysięcy. Jeśli za chwilę ma się to przenieść się do KM, to się nie kalkuluje. Odstąpiliśmy więc od tego. Stacja zostanie, ale do tego momentu, kiedy do obsługi będzie przygotowana stacja w KM.
Pana ugrupowanie rozpoczęło kampanię wyborczą od falstartu. Popełniliście błąd, który trzeba było szybciutko naprawić...
- Przyznaję, to był szkolny błąd, a takie są najtrudniejsze do przewidzenia. Nie ukrywam, że ogromnie się napracowałem żeby Porozumienie Samorządowe, które po raz trzeci startuje do wyborów pod tym samym szyldem, z tymi samymi osobami, miało taki zestaw. Wszystkie okręgi do powiatu mamy obsadzone w pełnym składzie. Wystawiamy też kandydatów swoich do wszystkich gmin powiatu szczecineckiego poza Szczecinkiem. Mamy kandydata na wójta gminy Szczecinek, jest nim Ryszard Jasionas, oraz kandydata na wójta Gminy Grzmiąca - Krzysztofa Sysko. Popełniliśmy błąd, który mógł nas kosztować dużo, łącznie z rozwiązaniem komitetu wyborczego. Powołując panią z księgowości w Starostwie, popełniliśmy błąd, ta osoba nie może pełnomocnikiem finansowym komitetu wyborczego. Było to już po rejestracji komitetu. Myślę, że tych „życzliwych” nam nie brakuje. Konkurenci zacierali ręce, złożyli informację do komisarza wyborczego... Ten nas wezwał do usunięcia wady, bo to jest wada usuwalna. Konkurenci myśleli, że to jest wada nieusuwalna.
Z tego powodu musiał pan zwolnić panią Oleś?
- Katarzyna Oleś wzięła na siebie ten ciężar. Rozwiązaliśmy z nią umowę o pracę za porozumiem stron. Pani Oleś została pełnomocnikiem finansowym naszego komitetu wyborczego. W tej chwili nie więc żadnych problemów, abyśmy mogli wziąć udział w wyborach. Nasz komitet składa się z tych samych osób, co cztery lata temu.
Jak pan ocenia tą kadencje na tle poprzednich?
- Tym razem radni byli przewidywalni. W tym sensie, że nie zaskakiwali starosty atakiem. To sprawiło, że miałem pewien komfort komfort pracy przy realizacji pewnych pomysłów i przedsięwzięć. Praca odbywała się w komisjach, a nie na sesji. Ktoś powiedział, że sesje są nudne.
Bo to prawda, opozycja nie istniała. Radni nigdy nie mieli żadnych pytań ani nawet wątpliwości.
- Przypominam sobie czasy, kiedy pan był radnym, dochodziło między nami do spięć. Opozycja jest po to, żeby żądać wyjaśnień. Tylko, że albo ta opozycja jest taka słaba, albo starosta jest tak dobry, że opozycja nie miała nic do powiedzenia. W opozycji może być nawet jedna osoba i pewne sprawy artykułować. Ogromnie ceniłem sobie pana Jerzego Dudzia, który w mojej opinii był osobą zawsze dobrze przygotowaną w tym, co podnosił. To mnie mobilizowało do tego, aby bardziej przygotowywać się do sesji. W tej radzie opozycji nie było. Może na koniec zaczęła się odzywać, ale już nie będę mówił dlaczego.
A oprócz słabej opozycji, jaka była różnica?
- Myślę, że zaufano staroście i zarządowi w tej polityce, którą prowadzili. Wiele przedsięwzięć po prostu akceptowano i uważano, że jest to właściwy czas, aby wykorzystać go do dobrze, nie burząc naszych strategicznych założeń.
Rozmawiał: Jerzy Gasiul
Wywiad ukazał się w 541 wydaniu Tematu, jeszcze przed wyborami samorządowymi
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Pan się nie kompromituje, Panie Lis! Każdy pirat drogowy tak mówi.
Co morzna WOJEWODZIE to nie tobie s.......e Jaki starosta taka jazda, tylko ze un nie placi mandatow. Mieszka na WICHORZE i tak traktuje caly powiat,jezdzi jak waryjat bez zadnych konsekwecji.WLADZA!!!!!!!!!!
Panie starosto -pan nie jezdi szybko pan szaleje za kolkiem . Dwukrotnie wyprzedzal mnie pan w miejscu niedozwolonym z predkoscia HOHOHOHO .A chwalenie sie ze jest pan takim cudownym kierowca to nieprzyzwoitosc .