
Wśród ssaków żyjących na Ziemi, można wyróżnić kilka rodzajów, które różnią się genetycznym przystosowaniem do określonych pokarmów. Są wśród nich trawożerne przeżuwacze, mięsożerne drapieżniki oraz owocożerne małpy.
Ludzi zalicza się do „wszystkożernych”, ale prawdopodobnie nieporozumieniem jest obejmowanie tym określeniem również i mięsa, ponieważ jak wynika z genetycznych cech ludzkiego układu trawiennego, do trawienia mięsa człowiek nie ma odpowiednich warunków fizjologicznych ani morfologicznych...
Owa wszystkożerność odnosi się raczej do rozmaitości pokarmów roślinnych, to znaczy: zbóż, owoców, warzyw, ziół, grzybów, nasion strączkowych, produktów oleistych czy orzechów.
Ludzkie jelita są 7-13 razy dłuższe od tułowia. Warto pamiętać, że identyczne proporcje występują u wszystkich zwierząt roślinożernych. Ich jelita są długie.
Natomiast jeśli weźmiemy pod uwagę jelita zwierząt mięsożernych (lwów, kojotów, tygrysów, hien, …), zauważymy, że ich jelita są dłuższe od tułowia jedynie 3-6 razy. Skąd te różnice?
Odpowiedź jest bardzo prosta. Krótkie drogi jelitowe umożliwiają szybką wędrówkę gnijącego i rozkładającego się mięsa, które zostało spożyte. Białko zwierzęce, tłuszcze nasycone, cholesterol, szybko wydostają się ze stosunkowo krótkich jelit. Dlatego zwierzęta mięsożerne nigdy nie mają zatkanych tętnic – nie dotyczy ich miażdżyca czy choroby serca. Nas niestety owszem.
Spójrzmy na inne istotne, niezaprzeczalne różnice między mięsożercami, a nami - roślinożercami:
- nasza ślina zawiera enzymy trawiące węglowodany, które występują tylko u roślinożerców, a to oznacza, że powinniśmy jeść przede wszystkim warzywa, owoce, nasiona, bo to zostanie dobrze strawione. Ślina mięsożerców nie zawiera ptialiny przeznaczonej do trawienia skrobi, a jej odczyn jest kwaśny, podczas gdy ślina ludzka jest alkaliczna, a podstawowy jej enzym to właśnie ptialina
- wątroba ludzka, podobnie jak u innych roślinożerców, jest znacznie mniej aktywna i może usunąć z organizmu 10-15 razy mniej kwasu moczowego niż wątroba drapieżników
- żołądki drapieżników wydzielają 10 razy więcej kwasu solnego niż żołądki roślinożerców. Pamiętać należy bowiem, że do trawienia mięsa potrzeba dużo owego kwasu
- nasze zęby są szerokie, krótkie, płaskie i stosunkowo tępe, tak jak u innych roślinożerców. Owszem, większość roślinożerców ma też kły, ale pamiętajmy, że nie istnieją tylko miękkie owoce i warzywa… Czymś trzeba rozgryźć np. twarde jabłko. Do tego celu natura wyposażyła roślinożerców również w bardziej ostre zęby. Trzonowce drapieżników są ostre, spiczaste i długie
- ludzka żuchwa przesuwa się na boki, nie tylko w górę i dół jak u mięsożerców. To umożliwia nam rozcieranie i żucie pokarmu. Zwierzęta mięsożerne nie muszą rozcierać, dlatego ich szczęki poruszają się tylko pionowo, aby mogły rwać mięso i je połykać, bez żadnych ruchów na boki
- nie mamy pazurów jak koty czy ptaki drapieżne, które pozwalają im rozszarpać zwierzynę
Jeśli powyższe stwierdzenia, które są niewątpliwie prawdziwe, Cię nie przekonują i nadal twierdzisz, że jesteś typowym mięsożercą, może przekona Cię coś innego - już nie tyle związanego z cechami fizjologicznymi czy morfologicznymi… :-)
Mam do Ciebie prośbę. Wypatrz sobie jakiegoś zwierzaczka w lesie czy w parku (np. wiewiórkę), następnie użyj swoich niesamowicie szybkich nóg, takich, jakie mają mięsożercy, aby dogonić zwierzynę, a jak już dopadniesz swoją ofiarę rzuć się na nią, tak jak robią to prawdziwi mięsożercy, złap w zęby za gardło i zjedz. Tylko w całości! Nos, oczy, pysk, ogon, krew, odbyt, organy wewnętrzne, mózg… Żadnego wybierania, bo prawdziwi mięsożercy nie wybierają. Żadnego gotowania, bo mięsożercy tego nie potrzebują - jedzą na surowo.
Kręcisz nosem? Hmm… przecież zjadasz mięso! Lubisz je, więc dlaczego się krzywisz?
Sam widzisz – taki z Ciebie mięsożerca, jak ze mnie astronauta. Ty wcale nie lubisz mięsa, tylko uwielbiasz smak mięsa. A to jest kolosalna różnica!
...
Nadal uważasz człowieka za prawdziwego mięsożercę z natury? Jeśli nadal tak, to mam dla Ciebie jeszcze jedno zadanie…
Włóż dwuletniemu dziecku do łóżeczka żywego chomika albo małego króliczka oraz jabłko i… zobacz co zje.
Jeśli pokażesz mi w realu, że ten dwulatek z własnej woli zjada chomika/ królika, a bawi się jabłuszkiem, kupię Ci najnowsze ekskluzywne Volvo! ;-)
Marne Twoje nadzieje, ponieważ to się NIGDY nie stanie. Ludzie mają zero instynktu mięsożercy.
ZERO!
Jeśli małe dziecko zadręcza zwierzę (czasem pokazują nam takie rzeczy w telewizji), to nie wynika to bynajmniej z jego natury mięsożercy, lecz z faktu, że ktoś mu kiedyś skutecznie pokazał i zakorzenił w głowie, jak należy się obchodzić z żywymi stworzeniami. Mało tego, znieczulił go na cudzą krzywdę. I rośnie sobie teraz mały psychopata, który w przyszłości prawdopodobnie nie będzie miał żadnych zahamowań, aby zrobić to samo nie tylko zwierzętom, lecz również ludziom.
…
Tak więc, nie ważne, jak sobie to wyjaśnimy, jak wytłumaczymy – ludzie rodzą się weganami. I to jest niepodważalne. Nie bardzo przekonują mnie teksty w stylu: my ludzie mamy mocne żołądki i one dają sobie świetnie radę z trawieniem mięsa.
Pytanie – jakim kosztem?
Ludzie nie są mięsożercami, a jeśli ktoś próbuje nam wmówić, że jest inaczej, po prostu nas bezczelnie okłamuje. Mięso zaczęło nam smakować dopiero wtedy, gdy w dzieciństwie zmuszono nas do jego zjadania. Z pewnością nie wcześniej niż właśnie wtedy.
I oczywiście, wielu z nas je zjada - z przyzwyczajenia, z wygody, tradycji, na skutek dobrego smaku. Coraz więcej jednak kobiet zastanawia się nad tym wszystkim i zmienia swoje dotychczasowe praktyki.
Każdy z nas robi to, co chce i sam podejmuje decyzje. Nigdy nie próbowałam zmuszać kogokolwiek do zaprzestania spożycia produktów mięsnych.
…
Podsumowując ten dzisiejszy wpis, który dotyczy ostatecznej odpowiedzi na pytanie: czy człowiek jest mięsożercą czy roślinożercą, powiem tak:
Odpowiedź na tak postawione pytanie my znamy doskonale już od dawien dawna. No ale jak to w życiu bywa, Ci którym zależy, abyśmy za wiele nie wiedzieli, próbują nam wmówić, że w gruncie rzeczy to jest to nadal mocno wątpliwe. Takie wątpliwości mamy my, ludzie żyjący w XXI wieku!!
Zaskakujące jest to, że rozwiązujemy zagadki świata, latamy w Kosmos, odkrywamy wielkie tajemnice, nowe miejsca, wykopaliska, a nie znamy odpowiedzi na tak proste pytanie, czy jesteśmy z natury roślinożerni czy mięsożerni.
Czy Cię to nie zadziwia? Bo mnie bardzo!
Ale jedno jest pewne - małe dzieci nieskalane jeszcze naszymi stereotypami, zachowaniami i nieobciążone światowymi kłamstwami, znają na to pytanie odpowiedź. Szkoda tylko, że tak często twierdzimy, że one i ryby głosu nie mają, bo wiele mądrego mogłyby nas nauczyć, a już z pewnością pokazałyby, co należy wybierać do jedzenia, co przeznaczyć do zabawy, a co i kogo obdarzyć miłością.
Ewelina Wieczorek
www.epicentrumzdrowia.pl
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Sam jestem wegetarianinem od jakiegoś czasu (coś około 15 lat) i nie zauważyłem żeby mi się zdrowie pogorszyło z tego powodu. Żeby się poprawiło - też zresztą nie. Jak było kiepskie, tak i dalej jest. :-] Ale przynajmniej mogę spać spokojniej bo nie mam życia "braci mniejszych" na sumieniu. Stąd też - konkludując - dla ludzi z "naszej "szerokości geograficznej" można zupełnie spokojnie polecać tą formę diety, czy - szerzej - ten styl życia. Gdybym - powiedzmy - taką dietę chciał "zaserwować" na ten przykład Inuitom z dalekiej Północy, czy Czukczom z Syberii - mogliby spoglądać na mnie z pewnego typu "niedowierzaniem", ale żeby w np. Polsce ludziom do życia i szczęścia potrzebne było "mnięsko", to przyznam się ,że WĄTPIĘ! Zdrowia życia. Zwierzakom też. I pokoju ducha! Ps. Jakby ktoś się pytał, czy nasz wegetarianizm jest zdrowy - to zawsze mam jedną niezmienną odpowiedź: Dla Zwierząt niezaprzeczalnie i niezbicie: TAK! :-]
Pani Lidko, skąd wiedza u Pani o TCHM?? Themelie? Podziwiam! Jakiś kontakt do Pani? A ogólnie to lubie schabowego, kiełbaski, szynkę czy wyroby drobiowe. Na litość Boską jednak! Jak widzę, kogoś kto je mięso 3 razy dziennie ( z uzależnienia) to to już choroba! Trochę umiaru! Trzeba czasem zrobić dzień bez mięsa - stąd post w kalendarzu.
Przecież tam jest napisane, że człowiek ma małe kły gdyż nie wszystkie owoce to papka ;) Rozgryzanie twardego jablka nie jest latwe, a mając małe kiełki mozemy to zrobic. Zreszta jakie my mamy niby kły? Jakies małe kiełki, a nie kły jak wilki.
Chyba nie do wyrywania marchewki...
u mnie w rodzinie sami wegetarianie wcinajom salatki i inne zielska ale do miesa he
Trochę tu błędów się uzbierało z ulotek od wegetarian :). Z tego co czytałem, to u ludzi rozwinął się mózg jak zaczęli jeść mięso. Nasi najbliżsi krewniacy - szympansy przecież aktywnie polują i jedzą mięso. Co do zębów roślinożercy - a jakie zęby ma dzik? Mięsem też nie gardzi. Szybkie nogi - nie wszystkie drapieżniki takie mają - niektóre polują z zasadzki. Drapieżniki też nie gustują w jelitach i innych podrobach. Co do wyboru dziecka to też dziwne - 2 letnie dziecko już jabłko zna, a chomika nie, jakby rodzice dawali tego chomika w kawałkach rok wcześniej to mogłoby się i nim zainteresować ;) Nie jesteśmy drapieżnikami, ale też nie jesteśmy owocożernymi istotami.
mozesz Lidia wyjasnic co znaczy że niejedzenie miesa w naszej szerokosci geograficznej jest lekkomyslne?Znasz jakies badania na ten temat, aby ludzie miesozerni byli zdrowsi od niemiesozernych?Chetnie na takie popatrze.
a ja znam dziesiątki osób będących wegetarianami a nawet weganami, którzy sa zdrowi jak mało kto. Pewnie że trzeba nauczac by dzieci nie jadły fast foodów itd ale myślę, że autorka wcale nikogo nie namawia na spozycie miesa, tylko pisze jaka jest prawda a to nie jest to samo.
Chińskim lekiem na śmiertelność była przed wiekami rtęć :) uwielbiam bezmyślne komentarze typu "chińska medycyna jest cudowna" - rodem z modnych książeczek, dodatków kulinarnych do gazet.
Może lepiej byłoby zwrócić uwagę Rodziców na bezmyślne podawanie fast foody, szkodliwość słodyczy, zakwaszanie organizmu, napychanie surowizną... Może lepiej byłoby się pokłonic w stronę kuchni staropolskiej bogatej w zupy i duszeniny, wzbogaconej o mądrość Chińskiej Medycyny... Rozstrzyganie co lepsze: wegetarianizm czy mięsożerność? sensu NIE MA! Żywienie nie jest trendem - to MĄDROŚĆ i warto ją rozwijać.
Droga Pani Ewelino, powinna Pani być wdzięczna przodkom, że mieli odwagę zejść z drzew i upolować zwierzynę. To wielki wkład w ewolucję, pod każdym względem. Proszę nie ulegać modzie, tzn Pani może, ale doradzanie Rodzicom, by zastanowili się nad wegetarianizmem Dzieci, szczególnie w naszej szerokości geograficznej, jest wysoce lekkomyślne! Gotowanie jest sztuką, godzeniem się z Naturą i Porządkiem, zachowaniem Równowagi, a nie modą. Pozdrawiam serdecznie.
Nie do końca zgadzam się z powyższym artykułem. Zwykle porównuje się nas z typowymi roślinożercami (a raczej trawożercami) takimi jak krowy, co jest z góry skazane na klęskę, bo mimo podobnego uzębienia nie mamy wielokomorowych żołądków. Istnieje natomiast cała grupa roślinożernych zwierząt, które nie jedzą trawy. I oczywiście zwierzęta, które łączą w swojej diecie rośliny i inne zwierzęta. Białko zwierzęce to nie tylko wiewiórka, czy antylopa (której nie zdołamy upolować gołymi rękami i przegryźć jej tętnicy), a mięsożerność to nie tylko drapieżnictwo. Są zwierzęta, które z łatwością złapiemy gołymi rękami (zwłaszcza polując w grupie) lub rzuconym kamieniem (np. żółwie, nielotne ptaki czy zwierzęta w typie leniwców, których w czasach prehistorycznych było więcej niż dziś). Z łatwością też, nawet współcześnie i bez doświadczenia łowieckiego dostaniemy się do jajek i ze smakiem je zjemy. Nasi przodkowie zetknęli się z mięsem zapewne jedząc owady, drobne gryzonie i padlinę. Z czasem, podobnie jak szympansy nauczyli się używać narzędzi, by zdobyć taki pokarm mimo, że nie mamy organicznych przystosowań do jego pozyskiwania. Czy szympans ma długi, chwytny język jak mrównik czy pancernik? Nie. Mimo to potrafi (ze swoim krótkim językiem i dużymi rękami) dostać się do termitiery stosując do tego narzędzia. Niedźwiedź też nie jest fizjologicznie typowym owadożercą (ale ze smakiem pożera owady i ich larwy, bo w rozwalaniu gniazd dzikich pszczół bynajmniej nie chodzi mu o miód). Co do spożywania padliny - nasza nadmierna potrzeba czystości pokarmu jest w dużej mierze wtórna. Wystarczy (nawet współcześnie) porównać układ odpornościowy ludzi z krajów wysoko-rozwiniętych i takich, do których tzw. postęp jeszcze nie dotarł. W Europie i USA pewna grupa ludzi żywi się tym, co znajdzie w śmietniku (ze starym mięsem włącznie) i ma się całkiem nieźle. Zabite zwierzę zaczyna dla nas cuchnąc dopiero po kilku dniach, co oznacza, że świeżą padlinę możemy spokojnie zjeść i zapewne nasi przodkowie spożywali ją w przeszłości. Oczywiście wynalazek ognia poszerzył nasze możliwości. Nie znaczy to jednak, że nie potrafilibyśmy sobie bez niego poradzić. Surowe mięso smakuje nam mniej więcej tak samo jak surowe ziarna pszenicy, ale smak jest w dużej mierze warunkowany kulturowo. W wielu krajach widok szarańczy uważa się za całkiem apetyczny. Zwłaszcza nad morzem spożywanie wyrzuconych na brzeg, martwych zwierząt musiało zdarzać się często i przyczyniło się do powstania diety śródziemnomorskiej, uważanej za jedną z najzdrowszych. Brudne jedzenie sprzyja zatruciom i rozwojowi pasożytów? Oczywiście, ale warto pamiętać, że pasożyty to nie tylko tasiemce (z niegotowanego mięsa), ale także znacznie powszechniejsze owsiki, glisty czy (w klimacie tropikalnym również ameby i lambrie) "czyhające" także w pokarmie roślinnym, czy nawet w wodzie. Co do ostatniego argumentu mówiącego o tym, że dziecko będzie zadręczać zwierzę tylko dlatego, że ktoś mu pokazał, że tak można robić, nie zgadzam się z tym. Zwłaszcza w zachowaniu dzieci widać naturalną "małpią" ciekawość i próbę pożarcia wszystkiego, co wpadnie w ręce, w której zresztą nie ma nic złego i która nie jest bynajmniej aktem jakiegoś świadomego okrucieństwa. Empatii i delikatności wobec innych zwierząt, a nawet ludzi trzeba dopiero nauczyć, bo dziecko na początku nie ma wyczucia cudzego bólu - wszystko łapie i szarpie (która matka nie została nigdy pociągnięta za włosy, czy nos przez zaciekawione dziecko). Jeśli przyjrzymy się bawiącym się rocznym dzieciom, zauważymy, że jak małe szczeniaki czy małpki wkładają do ust wszystko, próbują i gryzą, tłamszą i starają się rozerwać na części. Jest to cecha instynktowna, której próżno szukać u małych krów czy źrebiąt, ale znajdziemy ją np. u myszy czy szczurów, które gryzą wszystko (bo zębów używają nie tylko do pobierania pokarmu, ale także jako narzędzi np. przy budowie gniazda). Poszerzanie diety o każdy dostępny w pobliżu pokarm (nawet niezbyt zdrowy) jest naturalną cechą większości żywych organizmów, ułatwiającą przetrwanie. Widywałam nawet gołębie (typowo ziarno-żerne ptaki) jedzące ze smakiem kawałki smażonej kiełbasy czy suche granulki dla kotów. Nawet jeśli będą przez to żyły krócej z powodu przeciążonych nerek czy wątroby, zapewne ich dalecy potomkowie poradzą sobie z takim pokarmem, lepiej, a zdolność zadowalania się takim, nie zawsze optymalnym dla nich pokarmem ułatwiła im skolonizowanie praktycznie całego świata (podobnie zresztą jak nam).