Reklama

Egzamin nie taki straszny?

26/08/2010 10:01

Temat nr 529



Jednym z popularniejszych egzaminów, do którego co roku przystępują setki tysięcy Polaków, jest egzamin na prawo jazdy kategorii B. Nic dziwnego. Zdobycie dokumentu uprawniającego do prowadzenia samochodów osobowych to marzenie niejednej osoby. Ułatwia on codzinne życie, zwiększa mobilność i dodaje szans w odnalezieniu się na rynku pracy. Sęk w tym, że aby uzyskać owo wymarzone „prawko” często trzeba się porządnie namęczyć.
Egzamin nierzadko przybiera formę trudniejszą od matury. Sprawia to, że dopiero kolejne podejście okazuje się dla większości szczęśliwe. Co więc należy zrobić, żeby zdać? Czy sukces zależy wyłącznie od sprzyjajacego nam szczęścia?
Najważniejszą sprawą, na którą powinnno się zwrócić uwagę zaraz po podjęciu decyzji o tym, że chcemy mieć prawo jazdy, jest wybór właściwej szkoły. Kompetncje instruktorów, rodzaje pojazdów, a także sposób, w jaki będą poprowadzone wykłady i nauka jazdy, zaważą bowiem znacząco na wynikach egzaminu. Po solidnym sprawdzeniu miejsca, w którym będzie odbywać się kurs, pozostaje pozytywne nastawienie, skupienie i nauka. Ale nie tylko.
- Do tego, by gruntownie się przygotować, potrzeba czasu – zapewnia Robert Szczęsny, instruktor nauki jazdy. - Trzeba mieć czas, żeby chodzić na wykłady i na jazdy. Nie da się zdać egzaminu w taki sposób, że np. dzisiaj jest wykład i do następnych zajęć całkowicie się wyłączamy i nie myślimy o kursie. Warto poświęcić dwa, trzy miesiące, aby rzeczywiście tak trochę tym wszystkim żyć. Dzięki temu naprawdę można wypracować pomyślny efekt.
   Zdaniem naszego rozmówcy, im szybciej zdecydujemy się zapisać na kurs, tym lepiej. Z biegiem lat przybywa bowiem obowiązków, a i nasz umysł z roku na rok przestaje być już tak chłonny. - Młodym ludziom łatwiej przejść przez kurs i zdać egzamin niż osobom starszym – przekonuje R. Szczęsny. - Młodszy umysł szybciej przyswaja pewne wiadomości. Uczniowie czy studenci nie mają też tylu obowiązków, co człowiek, który po pracy musi często zająć się jeszcze dziećmi i domem. Jest takie stare instruktorskie powiedzenie: tyle godzin trzeba wyjeździć, ile ma się lat. W pewnym wieku dodaje się do tego powiedzenia słowa – razy dwa. Czyli, jeśli na kursie pojawiają się osoby około pięćdziesiątki, to mówi się im: pięćdziesiąt godzin razy dwa. W tej chwili, na przykład, w naszym kursie bierze udział pani, która ma 61 lat. My ją oczywiście informujemy, że będzie musiała poświęcić dużo czasu, żeby zdać. Ale ona chce tego i nie poddaje się.
  Co istotne, ważniejsze od wyćwiczenia podstawowych manewrów i przyswojenia zasad ruchu drogowego jest umiejętne pokonanie stresu. Nie bez znaczenia jest też to, by w czasie egzaminu nie skupiać się za bardzo na tym, co chcemy osiągnąć. – Często kursanci wsiadają do samochodu instruktora i już w pierwszej minucie myślą, co będzie na końcu egzaminu. Jeśli już popełnią jakiś błąd, a instruktor pozwala im jechać dalej, rozmyślają, czy ten błąd będzie decydujący, czy też nie i jaki będzie następny. W takich chwilach zdający nie koncentrują się na jeździe, przestają zwracać uwagę, żeby egzamin szedł prawidłowo, denerwują się i nie myślą pozytywnie.
 - Najwięcej błędów popełnianych jest w trakcie jazdy po mieście – dodaje dalej Robert Szczęsny. – Testy i plac są zawyczaj dobrze wyćwiczone, a w mieście dodatkowo trudniej zapanować nad nerwami. Najczęstszym błędem zdających jest wymuszenie pierwszeństwa. Zaliczyć tu można również niezwracanie uwagi na pieszych bądź przekraczanie linii ciągłych, czy to przy zmianie pasa ruchu, czy po skręcie na skrzyżowaniu. Czasem zdarzają się także błędy podczas parkowania. Zasadniczo nie ma tu reguły. Jedno jest pewne, nie warto się spieszyć. Im szybsza jazda, tym więcej można popełnić błędów.
Według naszego rozmówcy, o wynikach egzaminu bynajmniej nie decyduje płeć kursanta. – Ja nie odważę się powiedzieć, kto jest lepszy. Dziewczyny często tak fajnie jeżdżą, że niejednego chłopaka mogłyby jeszcze czegoś nauczyć – zapewnia instruktor. Co ciekawe, bywa, że trudności z poradzeniem sobie z surową oceną egzaminatora mają doświadczeni kierowcy, którym z różnych przyczyn cofnięto prawo jazdy. – Dosyć często trafiają się tzw. karniacy – kontynuuje nasz rozmówca. - Wśród nich jest wiele takich osób, które twierdziły, że przecież już tyle lat miały prawo jazdy, dlatego nie muszą od nowa uczyć się jeździć. Po tygodniu, dwóch te osoby wracały jednak skruszone i prosiły o dodatkowe godziny jazdy. Zdarzało się, że kierowca z wieloletnim doświadczeniem, któremu przyszło powtarzać egzamin, dziwił się, że kursanci po trzydziestu godzinach jazdy muszą sobie jakoś poradzić i że to wcale nie jest takie łatwe. Dlaczego? Niestety jeździć, a umieć zdać egzamin na prawo jazdy - to są dwie różne rzeczy.    (sz)

Aplikacja temat.net

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo Temat Szczecinecki Temat.net




Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do