
Przed godz. 15 zadzwoniła do redakcji zdenerwowana kobieta. - Mieszkam koło dworca. Na klatce schodowej, na parterze "ulokował" się u nas młody człowiek wąchający klej - mówi zdenerwowana kobieta. - Był agresywny, do tego oddawał mocz. Bałam się, nie mogłam nawet zejść do piwnicy. Zadzwoniłam na policję pierwszy raz o godz. 13.40. Oficer dyżurny poinformował mnie, że funkcjonariusze są w tej chwili na odprawie i nie mogą przyjechać. Czekałam cierpliwie. No, ale ile można czekać? Drugi raz zadzwoniłam o godz. 14.15. Usłyszałam to samo. Ten młody człowiek stał się agresywny. Na całe szczęście przyszedł sąsiad i ze starszym synem jakoś wspólnymi silami wygoniliśmy tego człowieka z klatki schodowej. Poszedł sobie.
Tyle Czytelniczka "Tematu". O wyjaśnienia w tej kwestii poprosiliśmy naczelnika Wydziału Prewencji i Ruchu Drogowego szczecineckiej policji podinspektora Jacka Procia.
- Rzeczywiście takie zdarzenie miało miejsce - mówi "Tematowi" oficer. - Patrol jest już na miejscu (rozmawialiśmy przed godz. 15) i realizuje czynności służbowe w tej sprawie. Ta pani dzwoniła do oficera dyżurnego w momencie, gdy policjanci przebywali na odprawie związanej ze zmianą służby. Takie czynności są bezwzględnie konieczne. Na terenie miasta mamy dwa patrole: prewencyjny i ruchu drogowego. Czasami dochodzi do takiej sytuacji, że interwencja następuje z pewnym opóźnieniem i to nie tylko ze względu na sprawy, z którymi policjanci przed przyjęciem służby muszą się bezwzględnie zapoznać. Jednak uspokajam, do takich incydentów dochodzi bardzo rzadko. Niestety, mogą się jednak zdarzyć. (sw)
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie