
Przez kilka lat jezioro Trzesiecko miało problem z paciorkowcami - bakteriami pochodzenia kałowego. Z tego powodu epidemiolodzy kilkunastokrotnie zamykali plaże: Miejską i Wojskową. I to albo na początku sezonu kąpielowego albo w jego środku.
Działania miasta m.in. mające na celu uszczelnienie kanalizacji sanitarnej i deszczowej przebiegającej w pobliżu plaż, również porządkowanie gospodarki wodno - ściekowej w dorzeczu Trzesiecka, z roku na rok przynoszą coraz lepsze rezultaty. Paciorkowców w naszym akwenie mniej, ale za to na powrót pojawiła się sinica. Zakwity wody wystąpiły w 2012 i 2013 roku w sierpniu pod koniec sezonu kąpielowego. Sanepid zamykał plaże, również miejsca zwyczajowo wykorzystywane do kąpieli. Atakowi sinic oparło się jedynie kąpielisko na Mysiej Wyspie. Jednak jak długo? Czy to oznacza, że znów z Trzesieckiem mamy problem?
- Jezioro nie jest szklanką wody, to nie jest mały staw, to nie jest akwarium. To jest bardzo dynamiczny ekosystem, na który wpływ ma wiele czynników - podkreśla w rozmowie z "Tematem" Wojciech Smolarski, szef Referatu Ochrony Środowiska Urzędu Miasta.
- Trzesiecko to również jezioro przepływowe. Jego zlewnia ma charakter rolniczy. Szczególnie ze względu na połączenie z Kanałem Radackim, który zbiera wody opadowe z okolicznych pól uprawnych. Trzesiecko to również jezioro położone w centrum miasta. Nasze dzielnice Trzesieka czy Świątki przez wiele lat nie były skanalizowane. Gospodarka wodno – ściekowa nie była uregulowana, podobnie jak gospodarka wodami deszczowymi na terenie miasta. To, co szło do jeziora, ten ładunek zanieczyszczeń, który przez wiele lat trafiał do Trzesiecka – mówię tu nie tylko o biogenach, ale też o innych zanieczyszczeniach - był gigantyczny. Teraz każdą dziurę zaczynamy zatykać, czyli przebudowujemy kanalizację sanitarną w mieście. Cały czas przebudowujemy również kanalizację deszczową. Uzbrajamy też separatorami wyloty deszczówki. Urządzenie to pozwala zatrzymać m.in. substancje ropopochodne. Największy wylot wód opadowych umiejscowiony w okolicy hali sportowej „Ślusarnia” jest na bieżąco monitorowany.
- Czy coś niedobrego dzieje się z jeziorem? Takiej tezy nie można w tej kwestii rozważać dlatego, że jest to jezioro przepływowe - mówi W. Smolarski.
- W sezonie letnim w dwóch ostatnich latach mieliśmy przypadki zakwitu sinic. Z tego powodu przez kilka dni kąpieliska były wyłączone z użytkowania. Ale zadajmy sobie pytanie, jaki to był zakwit sinic? Ten zakwit nie był na tyle intensywny, żebyśmy mieli tzw. „zieloną zupę” zamiast wody. W naszym przypadku to niepożądane zjawisko występowało maksymalnie do tygodnia czasu. Szybko wtedy zadziałaliśmy i przeprowadziliśmy dodatkową aerację mobilną.
Sinice są organizmem dość sprytnym, one cały czas zyją w jeziorze. Gdy tylko pojawiają się korzystne warunki do ich rozwoju, to raz ciach i wchodzą do jeziora. A, że przezroczystość wody w Trzesiecku jest wyjątkowo dobra, podobnie jak dostęp światła słonecznego, więc sinice warunki do wzrostu mają wprost znakomite.
W. Smolarski w rozmowie z Tematem zwrócił również uwagę, że od kilku lat lipiec w Szczecinku jest miesiącem obfitującym w intensywne opady atmosferyczne.
- Tym samym ilość wody, która w tym czasie przepływa przez nasze jezioro, ilość substancji szkodliwych, które w tym czasie mogą być dostarczone ze zlewni Trzesiecka, jest olbrzymia. Niestety, nie da się też ominąć przypadków losowych, gdzie natura bierze po prostu górę - podkreśla nasz rozmówca.
- Spadnie obfity deszcz, ktoś przyjedzie z beczkowozem i wyleje ścieki do rowu. Wszystko to wpłynie do jeziora. Prosty przykład, m.in. gospodarstwo ekologiczne w Juchowie. Oni mają olbrzymi areał poddawany deszczowaniu i poprzez kanały wszystko spływa do naszego jeziora. Jest to system naczyń połączonych. Dlatego też nie dziwmy się, że sinice mają w Trzesiecku doskonałe warunki do rozwoju.
Tak jak wcześnie mówiłem, nasze jezioro to nie jest akwarium. My nie jesteśmy w stanie strącić całego fosforu, przecież nie będziemy sypać bez końca do wody chemię w jakiś gigantycznych ilościach.
Wracając do sinic i zakwitów wody, nie było przypadków, przynajmniej ja o nich nie słyszałem, żeby ktoś się zgłosił do naszego szpitala, że ma zatrucie związane z zachłyśnięciem się wodą, jakieś dolegliwości: biegunki, bóle brzucha, że rana mu się źle goi, że woda dostała się do oczu i on ma te oczy spuchnięte i łzawiące, że ma jakieś podrażnienia skóry czy uczulenia.
- Tygodniowe zakwity wody w mojej ocenie nie są żadną tragedią, nie możemy tego traktować w kategoriach, że z naszym jeziorem dzieje się coś złego i niepokojącego - kończy W. Smolarski.
(sw)
Foto: jezioro Trzesiecko na powrót ma problem z sinicami. Czy podczas tegorocznych wakacji też nam "wyrosną"?
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Myślę, że to Trzesiecko ma problem z nami...ale spokojnie - ludzie odchodzą a jezioro będzie trwać...