
Muzealna wystawa o szczecineckich wolnomularzach
W czwartkowy wieczór (9.12) w Muzeum Regionalnym otwarta została dość niezwykła wystawa. Tego dnia na sali głównej na katafalku stanęła lśniąca, czarna trumna, a gdy podniesiono wieko ukazały się przypisane masonerii symbole: młotek, kamienna kostka, dłuto i ludzka czaszka.
Na wernisażu ekspozycji „Ku światłu, w świecie dawnych szczecineckich masonów” dość licznie zebrana publiczność mogła obejrzeć przedmioty pruskiego wolnomularstwa ze szczególnym uwzględnieniem miejscowej loży „Hedwig zum Licht” (Jadwiga ku światłu).
– W naszych zbiorach mamy całkiem sporo przedmiotów związanych ze szczecinecką lożą - mówił Irek Markanicz dyrektor Muzeum Regionalnego w Szczecinku. - W trakcie badań okazało się, że to nie była jedyna loża działająca w Szczecinku. Tu ukłon w stronę Andrzeja Kuczkowskiego, kuratora wystawy, który właśnie takie szczegóły wyłapał.
Tutejsza loża, podobnie jak pozostałe w ówczesnych Niemczech, została zlikwidowana po dojściu do władzy nazistów. O tym, jaki był zasięg wolnomularstwa, możemy się przekonać analizując XIX wieczną mapę Niemiec, obejmującą również polskie tereny pod ich zaborem.
Przez cały okres istnienia do szczecineckiej loży „Hedwig zum Licht” należało w sumie ok. 350 osób. Tylko 120 było mieszkańcami Szczecinka, pozostali mieszkali w Połczynie, Bobolicach, Okonku i powiecie człuchowskim. Zdarzyło się nawet, że członkiem tutejszej loży był mieszkaniec Berlina, Wrocławia, Warny a nawet Buenos Aires. W otoku pieczęci, oprócz napisu (tłum. polskie) „pieczęć loży Jadwiga ku światłu w Szczecinku” w jej centralnej części znajdowały się dwa przecinające się trójkąty z wpisaną weń literą „H” zbudowaną z dwóch płonących świec i rozwieszonego pomiędzy nimi fartuszka.
Współautorem wystawy jest Wojciech Mościbrodzki – badacz,z, wieloletni mistrz Katedry Gdańskiej Loży Gwiazdy Morza i jednocześnie badacz dawnej i współczesnej masonerii. Z zawodu jest informatykiem. Skończył również grafikę użytkową. Jak czytamy na wystawie: „podstawą aktu kreacji artystycznej powinna być głęboka refleksja filozoficzna, którą najlepiej przedstawić w uproszczonej formie”. W takie właśnie formie możemy obejrzeć 10 linorytów tematycznie związanych z ludowymi podaniami o wolnomularzach z terenu powiatu szczecineckiego.
- Zgłębiam temat zarówno jako badacz
– powiedział Wojciech Mościbrodzki. - Badam go również w pewnym sensie jako praktyk - członek loży, który próbuje zrozumieć o co w tym wszystkim chodzi.
Myślę, że wolnomularstwo się zmienia bardzo wolno, ale się zmienia. Kiedyś była to, zwłaszcza na terenach Prus, w pewnym sensie intelektualna rozrywka (…) nawiązująca do idei chrześcijańskiej, a współczesne wolnomularstwo jest nieco inne
- W ludziach jest coś takiego co pcha ich w stronę dobra nawet wtedy, kiedy od czasu do czasu zdarza się im upaść. Wydaje mi się, że właśnie to jest ważne w całym naszym ruchu. Jak powiedział kiedyś Tadeusz Cegielski, to jest harcerstwo dla starszych panów.
A oto jedna z legend dotyczących pożaru w 1882 r. siedziby szczecineckich wolnomularzy: „W czasie pożaru szczecineckiej loży widziano wyraźnie jak diabeł wyszedł z płomieni, niosąc pod pachą trumnę. Bardzo nisko przeleciał nad jeziorem Trzesiecko, tak że prawie muskał wodę ogonem. Jezioro było bardzo wzburzone i pieniło się jeszcze przez następny dzień.”
Legenda ta został zilustrowana w postaci linorytu autorstwa Wojciecha Mościbrodzkiego.
Wystawa będzie czynna do końca stycznia. (jg)
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Jaka potrzeba poszukiwania sacrum w Szczecinku... he, he
Ta wystawa to raczej profanum nie sacrum.
Pozdrawiam szczecineckich Lionsów