
artykuł ukazał się w 535 wydaniu Tematu Szczecineckiego (30.09.2010)
Pobieranie opłat za przebywanie dzieci w przedszkolach publicznych od dawna budziło wiele kontrowersji. Obowiązujące, niespójne prawo prowadziło do uchylania przez sądy administracyjne podjętych przez gminy uchwał, ponieważ nie wskazywały one precyzyjnie, jaki zakres usług przedszkola wykracza poza 5-godzinną podstawę programową i za co można pobierać opłaty. Niedawno, a konkretnie 05.08.2010r., sprawę tę uregulował Sejm. Nowelizacja ustawy o systemie oświaty, od 1 września tego roku pozwala gminom na pobieranie opłat w przedszkolach publicznych za czas przekraczający programowe 5 godzin.
Wyprzedzając decyzje Sejmu, na dwa miesiące przed nowelizacją ustawy Rada Miasta niespodziewanie podjęła uchwałę w sprawie wysokości i zasad ustalania opłat za świadczenia udzielane przez Przedszkole Publiczne im. K. Makuszyńskiego w Szczecinku. Zgodnie z uchwałą z 07.06.2010r., odpłatność za wyszczególnione zajęcia, które przekraczają realizację podstawy programowej, wynosi za 1 godzinę – 2,14 zł. W myśl uchwały, szczegółowy zakres świadczeń i odpłatności miała określać umowa cywilno-prawna, którą dyrektor przedszkola został zobligowany zawrzeć z rodzicami. Po analizie zapisów ujętych w tejże umowie okazuje się, że może ona budzić wiele zastrzeżeń. Dlaczego?
Na kontrowersyjne klauzule zwrócili uwagę rodzice, którzy wnikliwie przyjrzeli się zapisom. I tak m.in.: według nowych postanowień obowiązujących w szczecineckim przedszkolu publicznym, rodzic już we wrześniu musi zadeklarować, ile godzin oraz od której do której konkretnie dziecko będzie przebywać w placówce. Co więcej, w myśl umowy, za każdą… rozpoczętą godzinę zajęć, nieobjętą podstawą programową, dyrektor ma prawo naliczyć stawkę ustanowioną przez Radę Miasta. Jeśli rodzic lub opiekun nie będzie przyprowadzać dziecka w wytyczonych przez siebie godzinach lub jeżeli będzie je przyprowadzać przed zadeklarowaną godziną, dziecko może zostać skreślone z listy.
– W deklarowaniu czasu przyprowadzania i odbierania dziecka ujęte jest naliczanie opłat za przedszkole – wskazują zaniepokojeni i zaskoczeni nowymi zasadami rodzice. – Jeśli dziecko zostanie przyprowadzone w innej godzinie, to rozumiemy, że będzie je można wykreślić. Pani dyrektor odpowiada, że ten zapis nie będzie stosowany. Jeżeli tak, po co w takim razie znalazł się w umowie i kto nas zapewni, że do skreślenia nigdy nie dojdzie? Przecież umowa daje do tego prawo. Sytuacje są przecież różne. W pracy bywa różnie, czasem trzeba zostać dłużej, czasem odprowadzić dziecko wcześniej. Bywa, że sytuacje się powtarzają. Jako osoby pracujące w różnych miejscach, nie mamy na to wpływu. Chcąc czuć się bezpiecznie, można zadeklarować więcej godzin, owszem, ale wtedy drastycznie podnoszą się opłaty.
- Pobieranie opłat za każdą rozpoczętą godzinę jest niezgodne z uchwałą Rady Miasta – dodają rodzice. - W uchwale jest napisane wyraźnie – stawkę nalicza się za jedną godzinę, a nie za rozpoczętą. Płaciłam dotąd 130 zł za przedszkole, choć ta opłata, zwana stałą, moim zdaniem, była pobierana bezprawnie. Teraz nagle za ten sam czas pobytu dziecka w przedszkolu, według niepełnych godzin wyliczonych na podstawie nowej umowy, wychodzi mi 220 zł. Wygląda więc na to, że oplata podniosła mi się o prawie 100%. Nikt mnie o tym wcześniej nie poinformował. A jak ktoś ma 2 dzieci? Albo będzie przyprowadzać dziecko o 6.30, kiedy otwierane jest przedszkole? Od 6.30 do godziny 8, gdy rozpoczyna się realizacja darmowej podstawy programowej, będzie naliczana stawka za 1 czy za 2 godziny pobytu? Zapytałam p. dyrektor, czy nie widzi różnicy między stawką za całą i za rozpoczętą godzinę. Usłyszałam, że to jest to samo.
- Zmiany zawsze budzą niepokój, myślę niepotrzebny – tłumaczy Grażyna Herchel-Szeremeta, dyrektor Publicznego Przedszkola im. K. Makuszyńskiego w Szczecinku. - Ja jako dyrektor muszę stanąć oko w oko z prawem i przygotować umowę, która będzie oparta o uchwałę Rady Miasta. Tak też się stało. W czasie mojej kadencji nie było żadnego skreślenia dziecka z listy. Co to znaczy za wcześnie przyprowadzać: ja sobie wyobrażam taki przypadek, w którym notorycznie przyprowadza się dziecko o 6.30, kiedy w deklaracji mowa jest o 8.
Nie wyobrażam sobie, że stoję w drzwiach i liczę godziny. Nie będzie takiej sytuacji że rodzic nagle zostanie pozbawiony opieki nad dzieckiem w przedszkolu. Czy my jesteśmy jakąś sformalizowaną firmą, w której liczy się minuty? Podobnie jest z naliczaniem stawki. Ja muszę mieć podstawę, żeby ją naliczyć. Chodzi o sytuacje ekstremalne: przyprowadzanie o 6.30 przy deklaracji od 8. Umowa musi być tak skonstruowana, żeby wszystkie przypadki, nawet te, zdarzające się raz na sto lat, miały rozwiązanie.
Co ważne, sprawa kontrowersyjnych zapisów nie jest obca powiatowemu rzecznikowi praw konsumenta. Zdaniem Tadeusza Bobryka, umowa jest niezgodna z uchwałą Rady Miasta i zawiera klauzule, które w myśl obowiązującego prawa są niedozwolone (chodzi o zapisy przytoczone wcześniej, jak również o kilka innych, pomniejszych – dop. autora) . Poza tym, zdaniem rzecznika, rodzice jako strona w umowie cywilno-prawnej mogą wnosić do niej swoje uwagi. – Próbowaliśmy rozmawiać, podpowiadaliśmy, które paragrafy widniały wcześniej w umowach innych przedszkoli i zostały zakwestionowane przez NIK – przekonują rodzice. - Pani dyrektor trudno jest jednak przyznać, że proponowane przez nią zasady są niewłaściwe. Umowa oznacza, że dwie strony rozmawiają i umawiają się. A my zostaliśmy postawieni pod ścianą i nie mamy żadnych praw. Gdybyśmy wiedzieli o wszystkim wcześniej, już w czerwcu znaleźlibyśmy dla naszych dzieci inne przedszkole.
- Ustawa została zaopiniowana przez prawników – odpowiada dyrektor. – To, co zostało zaproponowane, jest uczciwe. Najważniejsze jest dla nas dziecko. Strony powinny robić wszystko, żeby się porozumieć. Ale jeśli tego nie chcą, to mamy problem. Są tacy, jest ich duża mniejszość, którzy wyartykułowali kwestię w ten sposób, że to oni będą decydowali o tym, ile i za ile dziecko w przedszkolu przebywa. To mnie zmartwiło. Nie ukrywam, że cieszymy się dobra opinią. Najlepszym przykładem jest to, że kiedy przychodzi moment rekrutacji, to komisja rekrutacyjna ma problemy przy podejmowaniu decyzji o przyjęciu dzieci. Ale to nie jest też tak, że jesteśmy jedyni. Oprócz nas funkcjonują bardzo dobre przedszkola niepubliczne. Jeśli komuś nie odpowiadają warunki, jakie są w przedszkolu publicznym, to zachęcam do skorzystania z innej oferty.
W obliczu braku subwencji z budżetu państwa pobieranie opłat przez przedszkole publiczne wydaje się być uzasadnione. Przyglądając się jednak nowym zasadom, jakie mają obowiązywać w szczecineckim przedszkolu publicznym, nie sposób nie przyznać racji zaniepokojonym rodzicom. Na szczęście już niedługo nadejdzie czas na rzetelną weryfikację zarówno kontrowersyjnych, nowych warunków, jak i uchwały podjętej naprędce w czerwcu przez Radę Miasta. Od dnia wejścia w życie nowelizacji ustawy o systemie oświaty samorządy mają czas do 31.08.2011r. na ustanowienie nowego prawa. W tym terminie przestają bowiem obowiązywać wszystkie funkcjonujące przed 1 września uchwały.
Polityka prorodzinna, realizowana przez miasto w jedynym w Szczecinku publicznym przedszkolu, woła o pomstę do nieba. Tyle mówi się o pomocy rodzicom, mamom, w powrocie do pracy po urodzeniu dziecka i po raz kolejny okazuje się, że są to po prostu puste słowa. Rodzic, nie chcąc być ukaranym, już na wstepie musi zdecydować o większej liczbie godzin, za których rozpoczęcie (sic!) będzie musiał zapłacić. Okazuje się, że są to stawki, które w porównaniu do obowiązujących wcześniej, podnoszą koszt opłat za przedszkole publiczne o prawie 100%. Pytań rodzi się mnóstwo. Jeśli przedszkole chciało się zabezpieczyć przed sytaucjami sporadycznymi, dlaczego nie zaznaczyło tego w żaden sposób w umowie z rodzicami, dając sobie możliwość karania rodziców w każdym przypadku? Jaki rodzic w Szczecinku może się pochwalić pracą, której godziny są na tyle ruchome, by nie ponosić proponowanych przez przedszkole publiczne kar? I wreszcie, kto tu jest dla kogo?
(sz)
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
przedszkole w koncu jest dla dzieci
tyle będzie trzeba zapłacić w prywatnym przedszkolu...
widać po pierwszym miesiącu iż rozliczenia są na korzysc rodziców... myśle ze afera rozdmuchana ponad miarę, a jeśli sie rodzicom nie podobają zasady to niech rozmawiaja ze stroną a nie za plecami donosy piszą...
Miałem do czynienia z tamtejszą p. dyrektor, ma ona swoje wizje dziwne. I napisze tak , więcej do czynienia już z tą panią nie chce mieć.Tylko przez p. dyrektor wybralem inne przedszkole.
Tak A nia ma racje,a pani dyrektor zawsze tak wszystko kwituje.Ona wyjdzie na swoje przeciez!!!
Chodzi o łamanie prawa i zasady, których w przedszkolu PUBLICZNYM powinno się przestrzegać. W naszym mieście nie można tego przedszkola porównywać z żadnym innym, bo nie ma tu innego publicznego. To przedszkole powinno być wzorcowe dla przedszkoli niepublicznych. To w nim powinny znaleźć się dzieci z rodzin z problemami, dzieci niepełnosprawne, dzieci tych, których nie stać na przedszkole prywatne albo na nianię. A jak jest? W pierwszej kolejności przyjmowane są tu dzieci rodziców ze znanymi nazwiskami i wpływami. Rodzicom dzieci niepełnosprawnych sugeruje się inne przedszkole... A dzieci z rodzin z niskim dochodem nie są przyjmowane, bo ich opiekunowie są niepewni pod względem płatności. Może tym ktoś by się zainteresował???
W sunie to nie wiem o co tyle szumu jeżeli się komuś nie podoba zawsze może przepisać dziecko do prywatnego przedszkola a wtedy zobaczymy ile będzie płacił.