
Na pomysł przynajmniej dziesięciokrotnego obniżenia kosztów i zwiększenia zasięgów "elektryków" wpadł Andrzej Podlaszewski, inżynier elektronik. Wystarczy, by zastosować "superkondensator". To urządzenie, które błyskawicznie potrafi naładować pojazd np. na przystanku, podczas zabierania pasażerów.
Od niedawna Szczecinek wpisuje się w trend posiadania publicznego transportu zasilanego energią elektryczną. 10 sztuk autobusów służy na ulicach od grudnia 2018, a każdy ma pokonywać dziennie około 160 km. I pewnie odległości mogłyby być większe, gdyby nie poważne ograniczenie z którymi styka się tego typu transport: chodzi o wagę baterii w pojeździe. W jednym szczecineckim autobusie komplet 6 ogniw waży około 3 ton. Ograniczeniem zasięgu jest też oczywiście potrzeba formatowania i ładowania baterii. Jeden taki zabieg, wykonywany przy pomocy stacji dokującej, trwa około czterech godzin.
Na pomysł przynajmniej dziesięciokrotnego obniżenia kosztów i zwiększenia zasięgów "elektryków" wpadł Andrzej Podlaszewski, inżynier elektronik. Wystarczy, by zastosować "superkondensator", którego konstrukcja jest znana od 100 lat. W tym przypadku urządzenie błyskawicznie potrafiłoby naładować pojazd np. na przystanku, podczas zabierania pasażerów.
- Między przystankami, na których można szybko dostarczyć do pojazdu energię, jazda odbywa się z użyciem superkondensatorów, których pojemność jest około 100 razy mniejsza niż akumulatorów
- opisuje swój pomysł.
Doładowanie superkondensatorów trwa kilkanaście sekund. Wystarczy to na przejechanie około 1 km, czyli odo kolejnego przystanku. Pojazd musi oczywiście mieć mały akumulator choćby do zjazdu awaryjnego.
W czasie hamowania przed przystankiem superkondensator też jest doładowywany, bo silnik autobusu pracuje jako generator.
Najwięcej energii potrzebne jest do ruszania pojazdu. Dla typowego odcinka o długości 500 m między przystankami, ok 50% energii idzie na rozpędzanie (20-30m) a pozostałe 50% na pokonanie oporów toczenia (ok 500m). Dlatego do startu z miejsca używa się trakcji elektrycznej - opisuje Andrzej Podlaszewski.
Superkondensator ma ponad 1 mln cykli ładowania i rozładowania, czyli praktycznie nie zużywa się. Biorąc pod uwagę cykl zwykłych akumulatorów i ich cenę - jest bezkonkurencyjny. A autobusy zamiast wozić ciężkie akumulatory, zaczną wozić ludzi
- podkreśla.
Co ciekawe, rozwiązanie stosowane jest już w Gdyni. Czy może być zastosowane w mniejszych miastach, jak Szczecinek? Musielibyśmy wydać kolejne miliony na stworzenie choćby minimalnej infrastruktury na przystankach i "przezbrojenie" autobusów. I choć na razie brzmi to futurystycznie, to kto wie, czy za kilka lat nie będziemy mieli autobusów z pantografem na dachu i przystanków z trakcją elektryczną?
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Brawo, do działania wizjonerzy. Sprawdzić, opatentować, wdrożyć. -Ale tu nie da się zarobic na boku. -To co mi d... zawracacie. Ot, taka rozmowa w magistracie.
W Szczecinku będą trolejbusy?
Temat znany od dawna, ale przekreślony przez poprzedniego burmistrza. Przekreślony, ale dlaczego? Dlatego, że przekreślony.
Kto byl wkomisi przetargowej na zakup altobusow elek. Kto nie sprawdzil kondycji finansowej ursusa prezes komunikacji dyscyplinara spec daglasowy
Kolejna wizja sie sypie ? a my za to placimy np. podwyzka cen smieci ?
Te autobusy to chyba prokurator powinien sie zainteresowac
Elektryczne autobusy w mieście gdzie jest smród przemysłowy to jak kwiatek do kożucha.Nie mam nic przeciwko temu tylko dlaczego za nasze pieniądze?Mamy narty letnie będą zimowe,proponuje wykopać jaskinie do eksploracji ,to nie przyciągnie turystów, lasów już prawie nie mamy w obrębie miejskim ,a powietrze? sami wiemy.