
Z politycznego przedpokoju: Tygodnik Temat nr 620 / 6.06.2012
Beton - w budownictwie powszechnie używany materiał konstrukcyjny. Jego skład jest dość prosty; piasek lub żwir, woda oraz cement. Od ilości i jakości tego ostatniego zależy jego twardość i trwałość. Jest też drugie rozumienie tego słowa, "beton" to sztywność i niezmienność poglądów w jakiejś sprawie, postawa wobec jakiegoś zagadnienia. Problem betonu w jednym i drugim rozumieniu tego słowa, wart jest chwilowej uwagi Czytelników.
Od kilkunastu lat trwa rozbudowa i modernizacja ciągów komunikacyjnych; placów, dróg pieszych i rowerowych oraz ulic, ścieżek w parkach i innych miejscach publicznych. Prace te, niewątpliwie potrzebne i służące poprawie funkcjonowania miasta jak i podnoszące, na jakiś czas, estetykę miejsc publicznych, finansowane są z budżetu naszego miasta, w dużej części na kredyt, który trzeba czasami długo i cierpliwie spłacać.
W takim razie w czym jest problem? Do realizacji tych inwestycji potrzeba dużej ilości betonu, w postaci różnego rodzaju galanterii budowlanej, kostki brukowej, krawężników, płyt i płytek oraz samej masy betonowej stanowiącej podkład każdego chodnika lub jezdni.
Od jakości użytego do wytworzenia owej budowlanej galanterii betonu, zależy jakość a przede wszystkim trwałość wykonanych prac. Jak trwały potrafi być, dobrze zrobiony beton nie trzeba daleko szukać, bo wystarczy krótka wycieczka w okolice bunkrów. Używany u nas beton jest jakby z innego świata. Zastanawiam się, czy nie potrafimy wyprodukować odpowiedniej jakości cementu, czy jest go w tych wyrobach po prostu za mało. Osobista praktyka w tej dziedzinie wskazuje na to drugie. Budując własny dom zauważyłem, że po dodaniu większej ilości cementu, beton stawał się twardszy i trwalszy. Recepta jest dość prosta, dobry beton wymaga cementu, a nie tylko wody i piasku.
Proszę rozejrzeć się dookoła. Całkiem nie dawno wykonane inwestycje drogowe się sypią i to nie ze starości. Wychodzi na jaw, że użyte do realizacji inwestycji materiały, nie wytrzymują próby czasu ze względu na ich kiepską jakość. Nie tylko sypie się reprezentacyjny plac Wolności w mieście, ale także wiele innych miejsc. Przejedźmy się ul. Kołobrzeską lub ul. Kościuszki a także ul Jagiełły. Takich miejsc gdzie rozsypują się krawężniki, destrukcji ulega kostka brukowa, pękają jezdnie jest w mieście bardzo wiele. Za parę lat te wszystkie budowlane buble trzeba będzie wymienić i jeszcze raz zapłacić. Czy stać nas na taką rozrzutność i marnotrawstwo publicznych pieniędzy?
Dam jaskrawy przykład jawnego marnotrawstwa. Na ul Jagiełły swojego czasu położono drogę. Dość szybko posypały się krawężniki i płyty chodnikowe. Płyty zamieniono kostką brukową. Po jakimś czasie wymieniono krawężniki, które są obecnie w całkowitej rozsypce. Dlaczego? Chyba producent a za razem dostawca chcąc zwiększyć zysk nie dosypał właściwej ilości cementu. Zadaję sobie pytanie, gdzie są służby miejskie, które odpowiadają za jakość wykonanej inwestycji? Nie przypominam sobie, by ktoś w ratuszu głośno się upominał o naprawę tej fuszerki. Jakiś "król betonu" musi na tych dostawach kiepskiej jakości wyrobów, trzepać niezłą kasę.
Jak inaczej wytłumaczyć to dość powszechne zjawisko marnej jakości kostki brukowej, którą z takim uporem pokrywamy całe miasto. Ktoś także musi mieć "betonowy łeb" by przy takiej polityce inwestycyjnej się upierać. Mamy jednak jakieś przebłyski rozsądku. Zaczynamy wracać do trwalszego i estetyczniejszego kamienia. Za kamień zapłacimy może trochę drożej ale tylko raz. Przy upieraniu się przy kostce z marnego betonu będziemy wiecznie napychać kieszenie jakiemuś "królowi betonu."
Andrzej Bratkowski
foto: sxc.hu/CriteriuM
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
zwiększać sztucznie zapotrzebowanie na usługi i wyroby a tym samym zapewnić zbyt dalszym wyrobom firmy - tak samo w niektórych urządzeniach elektronicznych: drukarki, telewizory, pralki - można zaobserwować specjalne chipy monitorujące czas lub liczbę załączania danego urządzenia i po upływie tego czasu - urządzenie włącza defekt np: złe drukowanie koloru czarnego, itp. . W Polsce i ZSRR budowano infrastrukturę i projektowano urządzenia w taki sposób aby przetrwały maksymalną ilość czasu, ponieważ były drogie, żal było surowców i zakres temperatur w których miały działać był od +40 do -40 stopni co wymuszało wykorzystanie lepszych materiałów. Dziś na rynku Polskim są tylko buble z trudnością działające po okresie gwarancji, a w wielu mieszkaniach stara pralka frania - postawiona w piwnicy jest dalej ceniona za niezawodność i fakt działania pomimo nawet ponad 50lat.