
W tym roku 27 maja mija dokładnie ćwierć wieku od wyborów samorządowych. Były to pierwsze demokratyczne wybory w Polsce od 1945 roku. Z czasem samorządy stały się fundamentem polskiej demokracji. Rok wcześniej, 4 czerwca 1989 roku miały miejsce kontraktowe wybory do Sejmu i Senatu. W tym czasie demokracja była jeszcze limitowana. Na podstawie ustaleń okrągłostołowych 35 proc. posłów i 100 procent senatorów można było wybrać zgodnie z zasadami obowiązującymi w państwach demokratycznych.
Wprawdzie to, że wybory samorządowe muszą się odbyć, było wiadome już od czerwca 1989, ale ich termin był wielką niewiadomą. KO utworzony do przeprowadzenia wyborów parlamentarnych zahibernowany czekał do marca. To właśnie wtedy ogłoszono, że wybory odbędą się 27 maja. Ze zgłoszonych 91 kandydatów ostatecznie wybrano 32 tj. tyle, ile było miejsc w radzie. Ustalono także, aby na listach umieścić wszystkich - unikając preferencji- w porządku alfabetycznym. Wybory samorządowe w Szczecinku, podobnie jak to stało się w innych miejscach w kraju, ku zaskoczeniu obu stron wygrali kandydaci Komitetu Obywatelskiego „Solidarność”. Na 32 miejsca w Radzie Miejskiej zdobyli 27 mandatów. Dwaj radni reprezentowali przekształcone z ZSL Polskie Stronnictwo Ludowe, jeden Stronnictwo Demokratyczne, jeden z PAX i jeden niezależny. Na początku czerwca radni wybrali przewodniczącego, został nim Grzegorz Misiakowski, oraz burmistrza – Mariana T. Golińskiego. Wiceburmistrzami zostali - Jan Janczewski, a także pełniący swój urząd bez wynagrodzenia - Jerzy Hardie-Douglas.
Bardzo trafnie ówczesny stan miejskiej gospodarki zobrazował Jacek Piotrowski: Po ulicach jeździły zdezelowane autobusy – własność Wojewódzkiego Przedsiębiorstwa Komunikacji Miejskiej z Koszalina. Także kotłownie – wyłącznie węglowe i koksowe – stanowiły część Wojewódzkiego Przedsiębiorstwa Energetyki Cieplnej w Koszalinie. Za to innymi usługami komunalnymi – dostarczaniem wody, odbiorem nieczystości, eksploatacją oczyszczalni ścieków, ujęcia wody, wysypiskiem śmieci, cmentarzem, miejskim ogrodnictwem, administracją domów komunalnych - zajmowało się Przedsiębiorstwo Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej, które prowadziło także zakłady gospodarki komunalnej i mieszkaniowej w Bobolicach, Barwicach i Białym Borze. Wysypisko śmieci w Trzesiece było w 3/4 wypełnione. Oczyszczalnia ścieków wymagała natychmiastowej modernizacji.
Urząd Miasta zarządzał jeszcze wówczas – poprzez odpowiednie wydziały - handlem, drobną wytwórczością i usługami, sprawami lokalowymi, kulturą, kulturą fizyczną i turystyką oraz oświatą i wychowaniem (mimo że szkoły podlegały wojewodzie). Wspomnimy tu na marginesie, że zatrudnionych było wtedy w ratuszu niemal dokładnie tyle osób, ile pracuje obecnie – 73,5 etatu.
Istniał już Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej – mieścił się w trzech pokojach w Urzędzie Miasta i zatrudniał 18 osób. W mieście stacjonowały dwie jednostki Armii Czerwonej, które zajmowały koszary przy ulicy Słowiańskiej, bazę paliw przy ulicy Pilskiej oraz kilkanaście budynków mieszkalnych - głównie przy ulicy Artyleryjskiej.
1990-1994
Już 27 listopada 1990 Rada Miejska podjęła uchwałę o rozdzieleniu Przedsiębiorstwa Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej na trzy samodzielne firmy: Przedsiębiorstwo Gospodarki Komunalnej, Przedsiębiorstwo Wodociągów i Kanalizacji i Zakład Gospodarki Mieszkaniowej.
Jednocześnie rozpoczęto starania o wyodrębnienie ze struktur wojewódzkich i przejęcie na rzecz miasta komunikacji miejskiej i kotłowni. Nastąpiło to w obu wypadkach 1 stycznia 1992 r. Powstały wówczas nowe podmioty – Miejska Energetyka Cieplna i Komunikacja Miejska – o statusie spółek z ograniczoną odpowiedzialnością. Także inne jednostki miejskie wymagały zmian.
1 stycznia 1991 Miejski Ośrodek Sportu i Rekreacji przekształcono w samodzielny zakład budżetowy, odpowiedzialny za całość spraw związanych ze sportem, rekreacją i turystyką. Zlikwidowany został Wydział Kultury, Kultury Fizycznej i Turystyki w Urzędzie Miasta.
Przedszkola i biblioteki były jedynymi w roku 1990 placówkami oświatowymi pozostającymi w gestii miasta. Jednak zarówno przedszkola, jak i biblioteki, a także muzeum, działając samodzielnie byłyby zbyt kosztowne, dlatego postanowiono utworzyć Zakład Budżetowy Kultury i Oświaty, w skład którego weszły: Szczecinecki Ośrodek Kultury, przedszkola miejskie, biblioteka miejska i muzeum.
W 1992 r. na długo przed ustawowym terminem miasto przejęło szkoły podstawowe. Dla zarządzania nimi utworzono Zakład Budżetowy Szkół. Pierwszego stycznia 1992 rozpoczęła działalność Straż Miejska zatrudniająca 21 osób.
Jedną z największych w tym czasie miejskich inwestycji była modernizacja oczyszczalni ścieków tak, aby mogła spełniać standardy europejskie. W tym też czasie wybudowano w Trzesiece nowe o powierzchni 4,8 ha. wysypisko śmieci. Zakończona została, rozpoczęta jeszcze w 1985 roku, budowa Szkoły Podstawowej nr 7. W latach 1992 – 1994 zakupiono 7 autobusów (5 autobusów dab,1 autobus jelcz i 1 autobus turystyczny). Ważnymi inwestycjami w dziedzinie mieszkaniowej były adaptacje budynku koszarowego przy ulicy Słowiańskiej, hotelu robotniczego przy ulicy Wodociągowej oraz remont bloku przy ulicy Armii Krajowej pozostałego po armii sowieckiej.
Jednym z pierwszych działań w dziedzinie porządkowana własności była tzw. prywatyzacja handlu. Dotyczyło to sklepów w domach komunalnych. Zaproponowano, aby lokale dzierżawiły dotychczasowe załogi. Z czasem większość lokali została sprzedana na rzecz dotychczasowych dzierżawców.
Po opuszczeniu kompleksu koszarowego przy ul. Słowiańskiej oraz bazy paliw przy ul. Pilskiej przez armię sowiecką część pozostawionych tam obiektów przeznaczono na realizację roszczeń zabużańskich, a pozostałe obiekty przejęło miasto. To właśnie tam, z biegiem lat, trzy bloki zostały zaadaptowane na mieszkania spółdzielcze, a czwarty przejęło Społeczne Towarzystwo Oświatowe, lokując tam Zespół Szkół Społecznych. Dawny budynek klubu oficerskiego przy ul. Wiejskiej został przebudowany na siedzibę Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej, a także siedzibę Straży Miejskiej.
1994 – 1998
Przeprowadzone w czerwcu 1994 roku wybory mocno przemodelowały dotychczasowy skład Rady Miejskiej. W jej skład weszło 11 radnych reprezentujących Szczecineckie Forum Samorządowe. Po raz pierwszy, w wyniku demokratycznych przemian weszło też 11 radnych Sojuszu Lewicy Demokratycznej oraz sześciu z Prawicy dla Szczecinka. Oprócz tego, dwa mandaty zdobył Związek Nauczycielstwa Polskiego, a po jednym - Polskie Stronnictwo Ludowe i Konfederacja Polski Niepodległej.
Wbrew przewidywaniom nie doszło do umowy koalicyjnej pomiędzy SzSS a PdSz. Z tego ostatniego dwoje radnych przystąpiło do Forum, a pozostali utworzyli klub Unii Polityki Realnej. Przez kilka miesięcy radni Sojuszu Lewicy Demokratycznej, w porozumieniu z radnymi Unii Polityki Realnej zrywając kworum na sesjach Rady Miejskiej blokowali możliwość wyboru burmistrza. Ostatecznie burmistrza i nowy Zarząd Miasta wybrano dopiero w grudniu 1994 r.
Jednym z ważniejszych wydarzeń była próba odwołania Rady Miejskiej. Referendum w tej sprawie odbyło się w listopadzie 1996 roku. Ponieważ frekwencja nie przekroczyła wymaganych 30 proc. uprawnionych do głosowania, dlatego wynik referendum był nieważny.
Mocą uchwały RM Zakład Gospodarki Mieszkaniowej, w grudniu 1997 stał się spółka z ograniczoną odpowiedzialnością, a 1 lipca 1998 r. Muzeum Regionalne zostało samodzielnym zakładem budżetowym.
W tym czasie najważniejszą, niestety nie do końca zrealizowaną inwestycją, była budowa początkowo nazwana Noworzeczną, a potem ul. Jana Pawła II. Efektem tej budowy było zamknięcie dla ruchu kołowego ul. Bohaterów Warszawy, ul. Zamkowej i placu Wolności. Część ul. Zamkowej, ul. 1 Maja, a także plac Wolności zostały przebudowane w 1992 roku. Inną drogą, zbudowaną całkowicie od podstaw była ul. Kołobrzeska. Przebudowano skrzyżowania ulic Lipowej i kardynała Stefana Wyszyńskiego oraz Ordona i 3. Maja.
W roku 1998 rozpoczęła się budowa stadionu piłkarskiego. Trwał jeszcze proces związany z likwidacją małych kotłowni. W sumie zmodernizowano 15 kotłowni węglowo-koksowych, a 53 lokalnych kotłowni uległo likwidacji. Straż Miejska otrzymała nowy samochód, dwa skutery i dwa rowery górskie. Rozbudowany został cmentarz komunalny, a PGK wzbogaciło się m.in. o kompaktor – urządzenie ubijające odpady na wysypisku. W tym też czasie Komunikacja Miejska otworzyła salon samochodowy firmy Daewoo, którego dochody miały wspierać finanse spółki.
Jerzy Hardie-Douglas
Nie byłoby takich wyników wyborczych, gdyby nie powstanie KO”S”. Był Pan świadkiem, ale i uczestnikiem powołania i powstania KO oraz przygotowań do wyborów samorządowych (o parlamencie nie wspominajmy). Jak po latach wspomina Pan tamten czas - czas entuzjazmu, bezwarunkowego zaangażowania się na rzecz tworzenia samorządu, ale też i czas wielu porażek wynikających choćby z braku środków?
Rzeczywiście pamiętam ten okres jako czas wyjątkowego entuzjazmu. Wiele osób np. moi Rodzice, nie wierzyli, że doczekają czasu upadku komuny. Dziś wiele osób wzdycha do czasów PRL-u, ale w większości albo nie znają tamtej przygnębiającej rzeczywistości, albo się im całkowicie „zamazała” i pamiętają wybiórczo tylko to, że byli młodzi. Myśmy w 1990 roku „odżyli”.
Komitety Obywatelskie powstawały spontanicznie. Ich członkowie rekrutowali się z jednej strony z ludzi działających wcześniej w „Solidarności”, z drugiej ze środowisk katolickich m.in. zrzeszonych w KIK-u. Często Kościół był zwornikiem. Spajał nas w jedną grupę. Tak było i w Szczecinku. Wszyscy z sentymentem wspominamy np. ojca Leśniaka.
Zarówno do wyborów parlamentarnych, jak i tych pierwszych samorządowych 27 maja 1990 r. przygotowywaliśmy się bardzo sumiennie. O ile pamiętam, nie mieliśmy problemu z wyborem kandydatów do samorządu. Większy kłopot był z namaszczeniem kandydata na burmistrza miasta. Brani wcześniej pod uwagę Tadeusz Groszyk z „Solidarności” kolejarzy i Jacek Piotrowski w końcu nie wystartowali do Rady Miasta.
Właściwie nie pamiętam, dlaczego tak się stało. Pewnie wyznaczyliśmy dla nich inne „role”. Było kilku kandydatów m.in. Janek Zieliński, Grzegorz Misiakowski, Tadeusz Stankiewicz, czy ja. Tyle, że nikt nie chciał się zgodzić. Padło na Mariana Golińskiego. Był trochę kandydatem z II-go szeregu, ale wszyscy poparliśmy jego kandydaturę i z tego co pamiętam, uzgodniliśmy to jeszcze przed wyborami.
Ja zostałem jednym z dwóch wiceburmistrzów, ale swą pracę wykonywałem społecznie, nie biorąc za nią jakiegokolwiek wynagrodzenia. Od razu umówiłem się z Tomkiem Golińskim, że podejmuję się tej pracy tylko do momentu wykonania powierzonej mi misji, a było nią szybkie sprywatyzowanie handlu i usług. Zajęło mi to jeden rok. Potem wróciłem już w stu procentach do aktywności chirurgicznej. To był niezwykle ciekawy czas. Powiedziałbym, że wszystko robiliśmy, jak to się dziś mówi: „idąc po bandzie”. Nie tylko było mało środków, a potrzeby były ogromne, ale też nie było czytelnego prawa. Wiele rozwiązań systemowych musieliśmy po prostu wymyślić.
Jak po latach odbiera Pan zdjęcie z ugrupowania przez „S” „ochronnego parasola” .
- NSZZ „Solidarność” z roku 1980 i 81, z roku 1989 i 90 a obecna, to różne światy. Tej z lat osiemdziesiątych nie nazwałbym dziś związkiem zawodowym. Była rodzajem partii i zawsze wiedziałem, że dojdzie do „rozwodu” i że ten parasol zniknie. Szczerze mówiąc, nie bardzo analizuję ten okres. To praca dla historyków.
Z roli działacza związkowego został Pan po wyborach wiceburmistrzem (wykonującym swoją pracę bez żadnego wynagrodzenia). Czy z tego powodu spotkał się Pan ze związkowym ostracyzmem?
- Wracam do swojej pracy wiceburmistrza. Muszę się znów zasłonić słabą pamięcią. Wydaje mi się, że nie było wtedy z powodu pełnienia przeze mnie tej funkcji żadnego ostracyzmu ze strony związków zawodowych. Też nie bardzo lubię, gdy nazywa się mnie działaczem związkowym. Zawsze czułem się raczej opozycjonistą. „Solidarność” odegrała kluczową rolę w przemianie ustrojowej w Polsce, ale gdy stała się czystym związkiem zawodowym, przestałem się z nią utożsamiać. Moje poglądy dotyczące związków zawodowych są zbliżone do poglądów Margaret Thatcher, więc nie mogę być ich pupilkiem.
Antoni Troinski
radny w kadencji 2002-2006
- Powstanie Komitetu Obywatelskiego „Solidarność” było bardzo ważnym wydarzeniem w dziejach Polski, jak również w moim osobistym - wspomina Antoni Troinski. Był on wynikiem postanowień, które zapadły przy okrągłym stole. Komitet powstał po to, aby koordynować prace związane z wyborami. Razem z Jackiem Piotrowskim zostaliśmy zaproszeni na pierwsze obrady KWO do Koszalina. Zjawił się tam także, po linii Solidarności kolejowej Tadeusz Groszyk. Potem już na terenie kościoła pw. Ducha Świętego doszło do spotkania pomiędzy nami, czyli Klubem Inteligencji Katolickiej a przedstawicielami Solidarności. KIK miał za sobą doświadczenie 10 lat pracy. Byliśmy grupą, która bardzo szybko mogła się skrzyknąć. Koledzy z Solidarności rozpoczynali odtwarzanie struktur związkowych i reaktywowanie związku.
- Pierwsze posiedzenie odbyło się z udziałem proboszcza o. Eugeniusza Leśniaka. Była to wspaniała postać, podobnie jak w latach 80. o. Stanisław Mróz. Obaj byli bardzo przychylnie nastawieni do działań świeckich. KIK z ich strony miał ogromne wsparcie, podobnie jak powstająca po 89. roku Solidarność. Wtedy nie było tak jak teraz, że w każdej chwili można było wynająć sobie lokal. Jedyną bazą, która mogła nas wspomóc, był Kościół. Skrzętnie z tego skorzystaliśmy, bo byliśmy mile widziani i tak to się rozpoczęło.
- Krokiem następnym było przygotowanie wyborów samorządowych. Wiedzieliśmy, że wcześniej czy później takie wybory się odbędą i będziemy mogli organizować na miejscu pracę. Tak też się stało. Wybory zakończyły się wielkim sukcesem.
- W mieście rządziła jedna opcja polityczna. Już nigdy później taka sytuacja się nie powtórzyła. Podobnie jak w Sejmie i u nas rozpoczęły się pierwsze ruchy. Solidarność postanowiła, że zdejmie z nas parasol ochronny i zabierze znaczek, który wszyscy wtedy nosiliśmy. Burmistrz Marian T. Goliński kilkakrotnie namawiał mnie, abym kandydował. Początkowo się wzbraniałem, w końcu zgodziłem.
- Nie byłem nadzwyczajnie aktywnym radnym, ale w klubie nawet koledzy przyznają, że trochę jednak zrobiłem. Jednym z takich problemów istniejących do dzisiaj są wzajemne relacje miasto – Kronospan. Byłem w komisji prawa i opiniowaliśmy projekt strefy ekonomicznej, na której Kronospan miał się rozbudowywać. Rada miała na ten temat wyrazić swoją opinię. Pamiętam, że po rozmowie z przedstawicielami firmy był remis w głosowaniu. Na sesji zaproponowaliśmy utworzenie tzw. „białej księgi” dotyczącej spraw na linii miasto - Kronsopan. Pewnie było wiele innych ważnych rzeczy, ale to doskonale pamiętam.
- W tamtej radzie pracowało się w miarę spokojnie. Wspólnocie Samorządowej udało się nawiązać pewne porozumienie z radnymi SLD. W sumie dyskusje, przynajmniej w komisjach, były merytoryczne. Tamtą radę z perspektywy 10 lat oceniam pozytywnie.
Bolesław Stypa
radnyw kadencji 1998-2002
- Szczecinek, od czasu kiedy byłem radnym, bardzo się zmienił i to na korzyść. Co prawda, cały czas jest problem z Kronospanem, ale to jest temat nie do przeskoczenia. Miasto bardzo się rozbudowało, wypiękniało – świadczą o tym odnowione elewacje kamienic, park, chodniki czy ścieżki rowerowe. To wszytko powoduje, że nasze miasto stało się bardzo atrakcyjne, nie tylko dla turystów. W tamtym czasie, kiedy byłem radnym, najważniejszym problemem była budowa mieszkań komunalnych. To za moich czasów zbudowano dwa bloki TBS ZGM przy ul. Szafera. Była także proponowana budowa budynków socjalnych przy ul. Polnej. Wtedy burmistrzem był Marian Goliński. Dyskutowało się z nim bardzo dobrze. Miał zwyczaj wysłuchiwania wszystkich stron. Wszystko musiało być najpierw przedyskutowane i dopiero wtedy burmistrz podejmował decyzję. To nie było - tak ma być i cześć. Wybierał opcję najbardziej zgodną z jego zdaniem.
- Pamiętam jeszcze walkę o władzę, pomiędzy naszym ugrupowaniem, a SLD. To było ciągłe przeciąganie się z naszymi politycznymi przeciwnikami. W tym czasie SLD było silnym ugrupowaniem. Musieli coś robić, aby być na fali i zaistnieć. Wszystko co było przez nas proponowane i przez śp. Mariana Golińskiego, było przez nich, jeśli nie przedyskutowane - to kontrowane. Utkwiła mi też w pamięci walka o plac kościelny przy Słowiańskiej – dzisiaj w tym miejscu znajduje się kościół pw. św. Krzysztofa. Najpierw był problem z placem, a potem jego poszerzeniem, ale wszystko zakończyło się pozytywnie.
- Uważam, że nasze pomysły się ziściły. Rada w tej chwili zdominowana jest przez jedno ugrupowanie, ale prawda jest i taka, że Szczecinek w tej chwili jest bardzo dobrze reprezentującym się miastem. Najlepszy dowód - to jak się o nim wypowiadają przyjezdni.
Wiesław Drewnowski
radny w kadencji (wiceburmistrz 1994-1998), 1998-2002, 2002-2006, 2006-2010, 2010-2014
- Po latach swoją i pracę Rady oceniam pozytywnie. Wiele udało się zrobić, pełniąc funkcję wiceburmistrza i radnego. Owszem, były okresy różne – lepsze i gorsze. Ale generalnie okres ten jako burmistrz miałem za zadanie przekształcić MEC, zrobić normalną firmę 80 osobową i zmniejszyć ilość kotłowni. Z czasem MEC wyszedł na prostą. Wszystkie spółki zaczęły w tamtym czasie po prostu lepiej funkcjonować. Wyszło nam to bardzo dobrze. Za moją namową zaczęły w tamtym czasie powstawać śmietniki, nie myślałem jeszcze o podziemnych, ale zaczęto budować zasieki.
Jak ocenia tamtą drugą kadencję i tę ostatnią? - To były dwie epoki uważa nasz rozmówca. - Była epoka burmistrza Golińskiego – to było robienie inwestycji podziemnych, budowa kolektorów, oczywiście bez żadnych zewnętrznych funduszy, a przez to bardzo trudna. Była to praca u podstaw. Wielu fajnych radnych w tym czasie pomagało, choć nie było takich efektów cieszących oczy jak późniejsze inwestycje burmistrza Douglasa jak wyciąg do nart, czy budowa parku. Tę ostatnią rozpoczynał jeszcze burmistrz Goliński. Ale on swoją misję uporządkowania miasta pod względem organizacyjnym i inwestycji infrastruktury miejskiej jak oczyszczalnia, czy cmentarz wykonał znakomicie. Tamta rada była bardzo kompetentna. Dużo ludzi miało głowy politechniczne i organizacyjne. Zasiadało w niej wielu wspaniałych ludzi. Kiedy nadeszła era burmistrza Douglasa można było sięgnąć po fundusze unijne. Powiem, że te pieniądze zostały przez niego bardzo dobrze wykorzystane. Może jego pomysły nie każdemu się podobają, ale uważam, że jest bardzo ważna estetyka ulic i parku. Myśmy zaczęli budować ulice w czasach, kiedy ciężko było dogadać się ze Starostwem. Dzisiaj jest układ ze Starostwem. To wartość dodana, bo wiele rzeczy można robić razem. Tomek nie miał takiego szczęścia. Takiej współpracy nie było.
Co utkwiło najbardziej w pamięci z tamtych pierwszych lat? - Chyba najbardziej śmierć radnych. Odszedł nagle mecenas Włodzimierz Elegańczyk, Witek Gładkowski, Tomek Goliński, Sylwester Grzywacz – to były takie smutne chwile. Najbardziej utkwiła też zmiana burmistrza. To nie było tak, że Tomek Goliński przegrał wybory. Po prostu został posłem i nie mógł być radnym. Jego następcę uważam za dobrego burmistrza, dającego nadzieję wielu mieszkańcom na dalszy rozwój miasta. Trochę więcej jest tego zaplecza które weszło razem z Jurkiem, ale wiele osób przez to zyskało. U Tomka obsadzania stanowisk z klucza partyjnego nie było.
Po latach Radę oceniam pozytywnie. Wprawdzie mieszkam teraz w Bydgoszczy, ale co tydzień przyjeżdżam do Szczecinka. Z oddali miasto bardziej się docenia. Jedno mi się nie podoba - to diety radnych. Tego być nie powinno. Co najwyżej zwrot kosztów. To bardzo mocno obniżyło poziom Rady. Dużo ludzi znajduje się tam tak naprawdę z przypadku. Wolałbym, aby było nawet 40 radnych reprezentujących różne środowiska, ale nie z tak wysokimi dietami jak teraz, bo to trochę deprawuje. (jg)
I KADENCJA 1990-1994
Michał Berkowski
Mikołaj Chyl – zm.
grudzień 1991 r., wstępuje
Józef Słupek
Wawrzyniec Drozdowski
Maria Dziemianko-Żurawska
Jerzy Gasiul
Jerzy Gąsiorowski
Adam Giedrys
Marian Tomasz Goliński
Sylwester Grzywacz
Jerzy Hardie-Douglas
Jan Janczewski
Dominik Jarociński
Andrzej Jaszczur
Edmund Klimaszewski
Bronisław Kopacz
Antoni Kozioł
Barbara Kwak
Janusz Leszko
Wacław Liniewicz
Grzegorz Misiakowski
Piotr Nowakowski
Bogusław Pieńkowski
Anna Piotrowska
Anna Przybylska
Ryszard Rusielik
Tadeusz Stankiewicz
Zdzisław Szczuko
Henryk Wiech
Edward Wiśniewski
Zbigniew Zdanowicz
Jan Zieliński
Stanisław Żabski
II KADENCJA 1994-1998
Mieczysław Berć
Henryk Borkowski
Andrzej Bratkowski
Kazimierz Czarnecki
Wiesław Drewnowski
Jerzy Dudź
Włodzimierz Elegańczyk– zm. marzec 1997 r.,
wstępuje Henryka Brycka
Zbigniew Furyk
Jerzy Gasiul
Witold Gładkowski
Marian T. Goliński
Sylwester Grzywacz
Jerzy Hardie-Douglas
Jan Janczewski
Dariusz Krupski
Irwina Łotowicz
Teresa Machnik
Wojciech Milewski
Grzegorz Misiakowski
Juliusz Mokierów-Czołowski
Jerzy Musiał
Leszek Pawelski
Henryk Rak
Wawrzyniec Romacki
Witold Rosiak
Henryk Skibicki
Jerzy Słupek
Tadeusz Stankiewicz
Wiesław Suchowiejko
Zdzisław Szczuko
Wiesław Jerzy Szeląg
– rezygnacja 1997 r.,
wstępuje Maciej Reszke
Stanisław Żabski
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie