
Woda „tnie” ofiary jak oszalała. Od początku wakacji w regionie utonęło już 18 osób. Jeżeli doliczyć do tego wędkarzy, którzy zimą w pogoni za okoniem wpadli pod lód i stracili życie, ofiar jest już blisko 30. Niestety, tragedie nie ominęły tez szczecineckich jezior. W Wielatowie utonął młody mężczyzna, a w Wierzchowie wędkarz. „Ratownicy wodni mają zbyt małe wsparcie ze strony państwa. Brakuje nowoczesnej ustawy, pieniędzy, zintegrowanych systemów łączności. W większości kontrolowanych gmin wciąż nie wiadomo, kto jest odpowiedzialny za oznaczanie niebezpiecznych miejsc i jak ma wyglądać współpraca służb w wypadku ratowania tonących” – to cytat z najnowszego raportu Najwyższej Izby Kontroli. Inspektorzy przyjrzeli się działalności Wodnego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego. Zajrzeli m.in. do Urzędu Marszałkowskiego Urzędu Wojewódzkiego w Szczecinie oraz części zachodniopomorskich gmin. Niestety, nie zajrzeli do Szczecinka. A szkoda.
Jak zatem ma się Odział Powiatowy WOPR Szczecinek?
– Fatalnie – mówi „Tematowi” Prezes szczecineckiego oddziału Wojciech Reperowicz. - Od dwóch lat Urząd Miasta nie pomaga nam finansowo. Co prawda, naszych ratowników zatrudnia Szczecinecka Lokalna Organizacja Turystyczna, ale firma ta nie jest powołana w celu zapewnienia bezpieczeństwa nad wodą, ale do propagowania turystyki. Pomoc otrzymujemy wyłącznie z gminy Biały Bór oraz ze Starostwa Powiatowego. Za kilka dni z Zachodniopomorskiego WOPR otrzymamy łódź ratowniczą. Będziemy chcieli nią patrolować jezioro Trzesiecko. Ale jak przyjdzie płacić nam za stacjonowanie jednostki na przystani SzLOT-u, to po prostu przeniesiemy łódź na jezioro Łobez w Białym Borze. Tam przyjmą nas z otwartymi ramionami, jeszcze podziękują.
To bardzo gorzkie słowa prezesa szczecineckich ratowników. Niestety, a raczej szkoda, wiele z nich nie nadaje się do cytowania, a kolejne do podawania do publicznej wiadomości. Powód? Nie mamy dowodów. Szkoda.
Jak jest pomoc szczecineckiego samorządu dla WOPR? - W 2008 roku zakupiliśmy za 1400 zł fantom do ćwiczeń RKO. Z kolei rok wcześniej sfinansowaliśmy wynajęcie 36 toro-godzin na pływalni Agua Tur celem przeprowadzenia kursów na stopnie młodszego ratownika i ratownika WOPR. To koszt 2,5 tys. zł. Dofinansowaliśmy też kurs (pokrycie kosztów wynajęcia 18 toro-godzin na pływalni) na stopień młodszego ratownika - za1200 zł. W 2008 roku WOPR wystąpił do burmistrza o zakup łodzi hybrydowej, ale dofinansowania nie otrzymał – mówi „Tematowi” Konrad Czaczyk, rzecznik prasowy ratusza.
Z raportu NIK: „Organizacje ratownictwa wodnego działają dobrze i z zaangażowaniem wykonują swoje zadania. Bardziej zróżnicowana jest ocena samorządów – na 31 objętych badaniem gmin aż jedna trzecia (10) nie współpracowało z WOPR, nie sporządziło analiz zagrożeń nad wodą” (…) Organizacje ratownictwa wodnego do skutecznego działania potrzebują wsparcia administracji samorządowej. Tak istotna dziedzina jak zapewnienie bezpieczeństwa nad wodą nie może opierać się jedynie na dobrej woli i zaangażowaniu poszczególnych ludzi. Niezbędne są mechanizmy wymuszające odpowiednie działania. Istotne jest też zapewnienie stabilnego i przejrzystego systemu finansowania. Obecny nie gwarantuje organizacjom właściwego wykonywania zadań. Jest zagmatwany, nieprzejrzysty, a co najważniejsze – nie zapewnia stałego poziomu finansowania”. (sw)
Aktualizacja:
O wyjaśnienia w tej kwestii zapytaliśmy Prezesa Szczecineckiej Lokalnej Organizacji Turystycznej Bogusława Sobowa. – Na terenie SzLOT-u działa drużyna ratowników Wodnego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego, członków Klubu Płetwonurków „Murena” – mówi „Tematowi” B. Sobów. – Drużyna ma zapewnione pomieszczenia plus stacjonowanie łodzi – za darmo. Koszty ponosi SzLOT. Z drużyną WOPR mamy zawarte porozumienie dotyczące współpracy w zakresie ochrony zdrowia i życia kąpiących się oraz korzystających ze sprzętu pływającego po wodzie jeziora Trzesiecko. Warto też podkreślić, że od początku zawarcia tej swoistej i bardzo potrzebnej umowy, na naszym akwenie nie doszło do tragedii. Wyszykujemy też dla naszych ratowników zajęcia, pracę, np. jest to czyszczenie dna jeziora czy zapewnienie bezpieczeństwa korzystającym z wyciągu narciarskiego. Drużyna świadczy te usługi odpłatnie, a pozyskane w ten sposób środki pieniężne przeznacza na zakup sprzętu ratowniczego. Między innymi za tak zarobione pieniądze przy budowie wyciągu narciarskiego nasi ratownicy zakupili łódź hybrydową RIP 600 z silnikiem 150 KM. Dodatkowo ze środków uzyskanych z Urzędu Miasta na prowadzenie przez SzLOT plaż miejskich w obecnym sezonie letnim, przekazaliśmy dla WOPR pieniądze na zakup paliwa do tejże łodzi. Pragnę z całą mocą podkreślić, że nasza współpraca układa się wzorcowo. Jest to również opinia drugiej strony. Podobną wyrażają goście i samorządowcy z innych miast Pomorza Zachodniego, którzy nader często interesują się szczecineckimi doświadczeniami w tym zakresie. Takie rozwiązania uważają za wzorcowe. (sw)
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
W ramach ścisłości aby pływać policyjną motorówką trzeba mieć oprócz zawodowych uprawnień stermotorzysty uprawnienia sportowe żeglarza jachtowego lub sternika motorowodnego i koniecznie ratownika wodnego WOPR tak że chyba to jest wyszkolony personel a nie amatorzy po 3 dniowym kursie młodszego ratownika :D
A jednak widze co jakiś czas super sprzęt ratowniczy i płetwonurków na poziomie w odpowiednim sprzęcie, chyba nie jest tak zle!! Martwi mnie ednak słabe zabezpieczenie pływań na nartach wodnych a już do białej gorączki doprowadza mnie to że jako mieszkaniec Szczecinka nie mam szans popływać na nartach...to skandal!!! Dla zwykłych ludzi propouje się 45 minut na dzień mimo że mają wykupione karnety a prominenci miejscy nie wiadomo z jakiego klucza ( chyba PO ) pływają cały dzień SKANDAL!
Przyznam się, że jestem ratownikiem WOPR nie pracującym w Szczecinku. Moje zdanie jest takie: po pierwsze jeśli ktoś jest rozsądny to pójdzie na plaże strzeżone gdzie są ratownicy i przez 8h dziennie tyle się napływa, że w godzinach kiedy ratowników nie ma, ma dość wody. Po drugie, jeśli ktoś jest idiotą, wchodzi do wody po alkoholu, popisuje się dziwnymi skokami do wody, itp to nawet pływająca łódź z wyszkolonymi ratownikami nie pomoże zapobiec w 100% tragedii. Po trzecie łódź policji pływająca po Trzesiecku powinna mieć na pokładzie wyszkolony personel a nie osobę lansującą się po jeziorze.