W Szczecinku maszerowali w obronie życia. To nie było łatwe

Tym razem nie było słońca i tłumów ludzi. Wszystko zepsuł ulewny deszcz i wyjątkowo brzydka jak na tegoroczny maj pogoda. Z powodu ulewy odbywający się w niedzielę (15.05) VI szczecinecki Marsz dla Życia i Rodziny przyciągnął tylko tych, którzy naprawdę wierzyli w ideę przedsięwzięcia. Niekorzystna aura była dla uczestników tylko potwierdzeniem, że walka o wartości, których bronią -  a są nimi rodzina, miłość, czy szacunek do życia poczętego - wcale do łatwych nie należy. 

W tym roku razem z ponad 120 polskimi miejscowościami uczestnicy maszerowali z hasłem „Każde życie jest bezcenne!” Marsz w Szczecinku wyruszył o godz.17.00 sprzed kościoła pw. Ducha Świętego, finał miał miejsce przy muszli koncertowej. Trasa przebiegała ulicą Piłsudskiego, Mickiewicza, 3 Maja, Powstańców Wlkp., Wyścigową, 9 Maja i pl. Wolności. Organizatorami szczecineckiego marszu od sześciu lat są niezmiennie Katarzyna i Andrzej Mantyk.

- Dlaczego my? Sama się zastanawiam – powiedziała w rozmowie z „Tematem” Katarzyna Mantyk. - Kiedyś nasi przyjaciele z Koszalina zapytali nas, dlaczego my nie moglibyśmy podjąć się takiego dzieła tutaj w Szczecinku. Na początku myśleliśmy, że nie damy rady. Ale spróbowaliśmy.

- Mamy czwórkę dzieci, niedawno była piątka, ale jedno jest już u Pana Boga. Dlatego też ten marsz ma dla nas szczególny wymiar: każde życie jest darem, jest miłością, radością, nawet jeśli nie jest mu dane, aby przyszło na świat. Dla nas życie zawsze było bardzo bliskie. Bóg nas tak hojnie obdarzył potomstwem. Każde dziecko jest dla nas prawdziwym szczęściem. Chyba dla tego podjęliśmy się tego dzieła.

Jak wyjawiła nasza rozmówczyni, tego typu przedsięwzięcia mają w obecnych czasach wielu przeciwników. Mnóstwo osób krytykuje marsze ze względu na głoszone hasła, jak również przez akcję zbierania podpisów pod wnioskiem o całkowity zakaz aborcji.

Życie w łonie matki samo się nie obroni – podkreśliła Katarzyna Mantyk. - Widać również potrzebę, by bronić takich wartości, jak rodzina. Zawsze dzień przed marszem zachęcamy do udziału, rozdając ulotki czy wiatraczki. Jest wówczas bardzo dużo ataków. Ludzie na naszych oczach drą ulotki. Mówią, że są za aborcją. Że ten marsz to skandal. Im więcej tych ataków, tym bardziej jesteśmy przekonani, że jest większa potrzeba organizowania takich działań, jak dzisiaj. Żeby uświadamiać jak najwięcej osób, że życie zaczyna się od poczęcia. Ludziom wydaje się, że o dziecku można mówić dopiero, kiedy się urodzi. A wcześniej? Kto wcześniej jest w łonie matki?

Niedzielny marsz, mimo że przez ulewny deszcz nie przyciągnął zbyt wielu osób, zdaniem naszej rozmówczyni, napawa optymizmem. Mówi Katarzyna Mantyk: - Są z nami nasi przyjaciele z Domowego Kościoła. Jest też bardzo dużo kapłanów. To są ludzie, którzy wspierają nas mocno w tej inicjatywie. Jest również Przedszkole Niepubliczne „Miś”. To także niesamowita sprawa, ponieważ to przedszkole ma charakter integracyjny. Są tam również dzieci chore. To też jest okazja żeby pokazać, iż każde życie jest bezcenne, nawet to chore... Poza tym jest z nami wiele innych osób. Przez pogodę chcieliśmy ten marsz odwołać. Ale jesteśmy. Ks. Krzysztof z parafii św. Rozalii zauważył, że w słoneczku, to każdy by poszedł, a tu jest prawdziwa walka o życie. 

- Wspiera nas wiele ludzi. Nie tylko organizacyjnie, ale i modlitewnie. Dlatego chcielibyśmy ten marsz, to dzieło, w przyszłości kontynuować.