
Znakomity szczecinecki wędkarz, Mistrz Polski i Europy w Wędkarstwie Morskim Mariusz Getka, zaprezentował na łamach największego, najpopularniejszego i najstarszego periodyku wędkarskiego w Polsce „Wiadomości Wędkarskich”, jezioro Trzesiecko. Artykuł jest ilustrowany zdjęciami reportera „Tematu Szczecineckiego” Sławomira Włodarczyka.
Artykuł pt. „Jezioro Trzesiecko”, jak pisze M. Getka, to początek szerszego cyklu o znakomitych akwenach wędkarskich na Pojezierzu Drawskim. W artykule czytamy m.in., że: „Jezioro Trzesiecko to prawie 300-hektarowy akwen, którego maksymalna głębokość wynosi 12 m. Kiedy płynie się po nim łodzią wyposażoną w echosondę, doskonale widać, jaki ma charakter. Bardzo pofałdowane dno (można to zauważyć również po licznych wyspach, które się na nim znajdują) i urozmaicona linia brzegowa tworzą doskonałe warunki do bytowania wielu gatunków ryb. Od wielu lat nie są prowadzone na nim odłowy, a za sprawą programu rewitalizacji, który finansowany jest z pieniędzy miasta, do jego wód rokrocznie wpuszczane są bardzo duże ilości drapieżników: sandaczy, szczupaków, węgorzy i sumów. Słowem – tych gatunków, które eliminują nadmierne ilości białej ryby, której – notabene – również możemy nałowić się tutaj do woli. Na ten cel Szczecinek wydaje od 7 lat 80 000 zł rocznie!”
Studiując opis szczecineckiego wędkarza, moczykije w całej Polsce mogą się dowiedzieć m.in. że łowiąc z brzegu z pewnością spotkają się z grubym leszczem, płocią, węgorzem, szczupakiem i sandaczem. Z kolei dla tych, którzy potrafią dyskretnie zachowywać się nad wodą, nagrodą może być medalowy jaź. Najlepszymi okresami połowów ryb drapieżnych są: maj i czerwiec oraz wrzesień, październik i listopad.
- Trzesiecko, jak każde duże jezioro, to trudny akwen, ale potrafi darzyć ogromnymi rybami. Jak powiedział jeden z najlepszych polskich spinningistów, Rajmund Litwiński: „Jezioro jest trudne, woda trochę za czysta, ale łowisko ma niesamowity potencjał”. W ciągu kilku godzin udało mu się złowić dwa ładne garbusy, jednego szczupaka (drugi, bardzo duży, okazał się mniej gościnny), a sandacz przy samej łodzi pomachał mu ogonem i zaprosił na następny rok. A działo się to podczas zawodów zaliczanych do spinningowego Grand Prix Polski” – pisze Mariusz Getka.
Artykuł dostępny jest tutaj. (sw)
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie