No proszę, wybrano do władzy nie tych, których należało, a już zamykają fabryki. Na razie jedną, tę... z dopalaczami we Wrocławiu. Tak przynajmniej pisze tamtejsza prasa.
Jeśli już w pierwszym zdaniu kogokolwiek zdenerwowałem, a o to akurat w dzisiejszych czasach nietrudno, szczerze proszę o wybaczenie. A u nas, znaczy w miejscu dość dużej, śródleśnej polany, jest zupełnie inaczej. Przykładowo kilka dni temu uroczyście, w jednej z reprezentacyjnych zamkowych sal - dla przypomnienia, chodzi o ten sam zamek, w którym swego czasu bawił wielki mistrz krzyżacki von Jungingen, a całkiem niedawno również wielki dostojnik - zakomunikowano, że jak nic, będzie fabryka mebli. Znaczy fabryka będzie na Pilskiej, a nie na zamku, choć bywały czasy, że i tu również zajmowano się produkcją.
Gwoli prawdy to, że fabryka ma być, trąbiono już od kilkunastu miesięcy. Teraz już konkretnie wiadomo- niczym w mianowniku - kto? Co? Otóż, na inwestowanie w naszym mieście zdecydowała się duńska firma, której produkt ma się składać z komponentów powstających tuż za miedzą. Najwyraźniej z tego powodu, przed czterohektarową halą pomiędzy ul. Waryńskiego i Pilskiej oczyszczone zostało przedpole.
Jak zapowiedziano, niebawem rozpocznie się werbunek pracowników. Na razie nie wiadomo, na jakie zarobki mogą liczyć. Sądząc po zagranicznych sklepach sieciowych, dysproporcje pomiędzy tymi z centrali i tymi zamieszkałymi pomiędzy Odrą a Wisłą być powinny, bo inaczej nie jest to żaden interes dla tego, który tutaj inwestuje. W tym miejscu zupełnie nieprawomyślnie przypomniały mi się słowa pewnej paniusi, która z dziecięcą szczerością stwierdziła, że tylko idiota pracuje za mniej niż 6 tys. złotych. Ponieważ pańcia wypowiedziała się podczas konsumowania krewetek, a może nawet ośmiorniczek, można to poddawać w wątpliwość. Jej spostrzeżenie byłoby z pewnością bardziej wiarygodne, gdyby w tym czasie spożywała w barze mlecznym kartoflankę na mleku.
Ale co ja gadam. Pocieszmy się tym, że z naszymi zarobkami wcale nie jest tak źle. Jak wyliczono tzw. średnia statystyczna naszych dochodów, to ci ze ściany wschodniej mają gorzej od nas. Co prawda lepiej zarabiają wykonując te samą czynność mieszkańcy Poznania, Wrocławia, czy nawet Szczecina, by nie sięgać dalej, ale przecież nie każdy chce i może tam mieszkać. Z miejscem zamieszkania wiąże nie tylko rodzina i sentyment do małej ojczyzny, a także często hipoteczny kredyt bankowy.
A propos dochodów. W starostwie doliczyli się, że w powiecie mamy coś ponad 49 tys.(!) zarejestrowanych samochodów osobowych. Powtarzam osobowych. Tych większych jeszcze nie podsumowano. Ponieważ powiat liczy sobie coś ok.78 tys. mieszkańców, wychodzi na to, że na rodzinę przypada znacznie więcej niż jedno auto. Być może część owych pojazdów istnieje już tylko na papierze i nie pozostała po nich nawet blacha z rejestracją, niemniej w ewidencji są, a ich ilość jest wprost imponująca. W czasach nieboszczki PRL miarą zamożności było posiadanie samochodu. Wtedy ludzi „zamożnych” było tylu, że między osiedlowymi blokami wystarczyło miejsc nawet na niewielkiej zatoczce. Tak się teraz porobiło, że parkują nawet na trawnikach, chodnikach, wszelkiego rodzaju placach utwardzonych i tych nieutwardzonych również. A może, miast zawłaszczania kolejnych wolnych miejsc w centrum miasta, wzorem choćby nieodległej Piły postawić piętrowy parking?
To jeden z dowodów na to, że wzrost dobrobytu prowadzi do większego zagrożenia środowiska. Nawet większość bezrobotnych przyjeżdża pod urząd na Koszalińskiej po zasiłek swoim samochodem. Ponieważ w tych dniach nie dość, że wykluczyć mają nas z Euro... wizji, to na dodatek jakaś agencja towarzyska obniżyła Polsce rating (cokolwiek to znaczy) być może i w tej materii znajdą jakieś zmiany. Jak na razie, chodzi o ilość samochodów na głowę, wyprzedzamy nawet sąsiadów zza Odry. Fakt, że oni jeżdżą co najwyższej pięcioletnimi brykami, ale niczego nie zmienia. Nie bądźmy zresztą tacy drobiazgowi. Wszakże chodzi o liczby i statystykę. Ponoć Mark Twain miał powiedzieć, że są trzy rodzaje kłamstw: kłamstwa, bezczelne kłamstwa i statystyka.
Właśnie w tym momencie otworzyłem okienko (Word) ze statystką wyrazów, Okazało się, że napisałem już ich dostatecznie dużo, aby zmieścić się na przeznaczonym mi w gazecie miejscu.
Jerzy Gasiul
felieton ukazał się 20 stycznia w Temacie Szczecineckim
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie