Reklama

Skoda, która ma 400 koni i kilka innych przypadków. Moto zakończenie roku w Wilczych Laskach

15/10/2018 05:33

Stary samochód? To bardzo dobrze. Coś mu odpada, albo brakuje lusterek? To jeszcze lepiej! Można go dodatkowo pomalować sprayem, do dachu przymocować dużego pluszowego misia, i pojechać na destruction derby. To zawody samochodowych złomów, które w ten sposób często kończą już swoje motoryzacyjne istnienie jako pełnoprawne samochody. Destruction derby było jedną z części składowych niedzielnego (14.10) zakończenia sezonu motoryzacyjnego, corocznie organizowanego przez szczecinecki SCS Club. Widzów, jak zawsze na płycie lotniska w Wilczych Laskach, nie brakowało.

W oczy rzuciła się od razu obecność policyjnego radiowozu oraz patroli po drodze.

Policja jest czujna - wyjaśnia nam jeden z organizatorów. - Chodzi też o to, żeby ruch odbywał się płynnie. Drogi dojazdowe do lotniska są rzeczywiście wąskie, łatwo się korkują. I musi być bezpiecznie.

Co na płycie lotniska? Czekało to, co fani motoryzacji motoryzacji wszelakiej cenią na takich zlotach. Czyli wyścigi na ćwierć mili motocykli i samochodów oraz nietypowe pojazdy, którymi przyjeżdżają ich dumni właściciele. Zaraz po zaparkowaniu z pietyzmem gładzą szmatkami swoje auta, żeby wyglądały jak z katalogu. I tak właśnie jest. Wśród masy bmw, volkswagenów, wyróżniają się starsze japońskie hondy civic, niskie mitsubishi czy nissany. Jedną z youngtimerowych perełek, niekoniecznie wyścigowych choć niezbyt wolnych, jest idealnie zachowany peugeot 505. Wersja turbo z roku 1987 ma 180 koni mechanicznych. Na tamte czasy - rakieta.

I napęd na tył - dodaje z uśmiechem właścicielka ze Słupska. - To jedyny taki egzemplarz w Polsce.

Uwagę zwracała też biała skoda felicia pickup. Wyglądała prawie normalnie. “Prawie”, ponieważ z boku wystawała jej potężna rura wydechowa, a zamiast przedniego reflektora z dziury wyglądał stożkowy filtr powietrza. Co pod maską?

To 1,8 turbo - mówi Sebastian Pol, właściciel auta. - Uzyskaliśmy z tego 320 koni, plus 100 koni “strzału” z nitro. W przyszłym sezonie chcemy z tego zrobić 500 koni. Czy to się da? Wszystko się da. Do ruchu po drodze publicznej auto nie jest, niestety, dopuszczone - uśmiecha się właściciel.

Podczas niedzielnej imprezy i wyścigów destruction derby doszło też do groźnie wyglądającego karambolu dwóch aut, w wyniku którego jeden z nich przekoziołkował po torze. Jego kierowca wypadł przez okno. Jak poinformowali organizatorzy, doznał złamania ręki i ogólnych potłuczeń.

Imprezy motoryzacyjne w Wilczych Laskach stoją pod znakiem zapytania z innego powodu. To zbyt mały teren imprezy i niewiele, do tego bardzo wąskich dróg dojazdowych, które z reguły podczas wydarzeń się korkują. W obliczu wzrastającej popularności, coraz trudniej jest zmagać się organizatorom z wymogami bezpieczeństwa tych licznie odwiedzanych wydarzeń.

Aplikacja temat.net

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do