Czy szpitalny oddział ratunkowy funkcjonuje prawidłowo? Kto jest w stanie rozwiązać problemy, na jakie napotykają przyjmowani tam pacjenci? Wiele podobnych pytań dotyczących właśnie funkcjonowania SOR-u padło na zwołanej ostatnio sesji Rady Powiatu (31.08). To echa publikacji artykułu „Tu go leczyć nie chcieli. Teraz grozi mu amputacja” (http://temat.net/aktualnosci/26101/Tu-go-leczyc-nie-chcieli.-Teraz-grozi-amputacja), jaki ukazał się w lipcu na łamach „Tematu Szczecineckiego”. Do sprawy powrócił Grzegorz Poczobut, który osobiście zaangażowany był w opisywaną przez nas sprawę.
- Pod koniec lipca tego roku w szczecineckich mediach (tylko w Temacie Szczecineckim – dop. red.) ukazał się artykuł: „Tu go leczyć nie chcieli. Teraz grozi mu amputacja”. Chodzi o męża Danuty Ziętary, który złamał rękę. Sprawa z pozoru banalna, rutynowe działanie. Ale po wizycie w SOR rozpoczyna się koszmar pana Jana. Dlaczego odmówiono pomocy? Dlaczego nie złożono złamanej ręki? Dlaczego lekarz przekazuje niczym niepotwierdzone informacje, że to nowotwór i pacjentowi pozostało góra 2 miesiące życia? Kto jest za to wszystko odpowiedzialny? – próbował się dowiedzieć Grzegorz Poczobut.
- Ten przypadek nie jest odosobniony – zwrócił uwagę radny. - Otrzymuję wiele sygnałów o źle funkcjonującym SOR-ze. Pacjenci czekający po kilka godzin, najpierw na diagnozę, potem na badanie czy tzw. oględziny lekarskie, potem kolejne godziny na ewentualną diagnostykę obrazową, RTG, tomograf czy rezonans, potem jeszcze kilka godzin na opis. Niektórzy pacjenci spędzają na SOR-ze nawet cały dzień. Niejednokrotnie diagnoza postawiona przez lekarza SOR różni się od lekarza, który schodzi z oddziału. Żal tylko pań pielęgniarek, które stają między przysłowiowym młotem a kowadłem, wysłuchując żali i uwag pacjentów. Warunki w jakich muszą przebywać pacjenci, matki z dziećmi, dzieci, osoby starsze i ludzie przywożeni z ulicy, upojeni alkoholem, niejednokrotnie w fatalnym stanie zewnętrznym, to mieszanka nie do zaakceptowania. Za pośrednictwem pana starosty proszę o pisemne odniesienie się do tego problemu i do przypadku pana Ziętary. Do tego proszę o informację ze strony prezesa szczecineckiego szpitala o tym, jak w miarę szybko rozwiązać sytuację z funkcjonowaniem SOR.
Wniosek dotyczący tego, by bliżej przyjrzeć się sprawie szczecineckiego SOR-u, poparła Joanna Pawłowicz. Radna wnioskowała m.in. o to, by na najbliższe posiedzenie Komisji Zdrowia i Aktywizacji Zawodowej zaprosić prezesa Radosława Niemca, który udzieliłby radnym stosownych wyjaśnień.
Do poruszonego problemu próbował się odnieść krótko starosta Krzysztof Lis. – Sprawa męża pani Danuty jest mi dobrze znana, osobiście również chciałem się w nią zaangażować – wyjawił starosta. – Poprosiłem pana prezesa szpitala i dyrektora ds. medycznych o przedstawienie informacji właśnie na ten temat pisemnie. Różne informacje co chwilę w tej sprawie docierają. Będę chciał uzyskać wyjaśnienia, jak to wyglądało krok po kroku, łącznie z datami i wszystkimi terminami.
- SOR jest niestety piętą achillesową szpitala, ale nie tylko naszego. Ale właśnie dlatego podjęliśmy się inwestycji, którą teraz realizujemy – dodał Krzysztof Lis. – Trwa przebudowa SOR-u i OIOM-u. Razem z zakupem nowego wyposażenia będzie nas to kosztować ok. 6 mln zł. To jest wyjście naprzeciw potrzebom i oczekiwaniom wobec SOR. Szpital nie do końca miał pod tym względem wypełnione standardy, wynikające z rozporządzenia resortu zdrowia. My chcemy te standardy zmienić, zwiększyć zatrudnienie, wdrożyć inne procedury, być może wtedy uzyskamy też lepsze finansowanie szpitalnych świadczeń. Inna sprawa to problem bezdomnych, narkomanów, alkoholików. Ale to nie tylko nasz problem. SOR musi się z takimi pacjentami zmagać. Nikt nie odważy się dzisiaj zrobić jakiejkolwiek segregacji.
Starosta wyjawił, że organizując konkurs na stanowisko prezesa szpitala, chciał od kandydatów usłyszeć pomysły na zmianę funkcjonowania SOR-u. – To oddział trudny, gdzie zderzają się różne sprawy. Mamy to na uwadze. Owszem, czasem się zdarza, że nagłych przypadków jest więcej, wtedy pacjent musi czekać. Jeśli oczekuje 10 osób, wówczas ten czas badania lekarskiego się wydłuża. Ufam, że lekarze, którzy pracują na SOR, biegają, czy idą wolnym krokiem, niosą pomoc pacjentom, którzy się tam znaleźli.
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie