
Wiszące nad szczecineckim PKS-em fatum nie daje o sobie zapomnieć. Podczas ostatniej, piątkowej sesji Rady Powiatu, radni zadecydowali o tym, by upłynnić finanse spółki, przekazując jej zastrzyk finansowy w postaci 200 tys. zł. To jednak nie wystarczy. Przewoźnik w tych dniach zamierza wziąć krótkoterminową pożyczkę w wysokości 400 tys. zł.
Starosta Krzysztof Lis nie wyklucza, że jesienią PKS w Szczecinku znów będzie trzeba dokapitalizować. W jego ocenie, na razie o upadłości spółki nie ma mowy. Rozważane jest jednak przeprowadzenia sądowej restrukturyzacji przedsiębiorstwa.
Jak przekonywał Krzysztof Lis, brak wsparcia ze strony powiatu dla szczecineckiego PKS-u oznacza mnóstwo problemów dla osób, które korzystają z autobusów. Jak poinformował, tylko od początku roku w Wydziale Komunikacji zarejestrowano 3 tys. pojazdów.
– Oznacza to, że ludzi stać na własne samochody
– mówił starosta.
– Ale nie każdy ma swoje auto. Sprawdziliśmy, ile osób korzysta z usług PKS-u. Przykładowo, we wrześniu 2017 roku sprzedano aż 15 tys. biletów. Ktoś zapyta, po co nam ten PKS? Ja odpowiem, choćby po to, żeby dowozić dzieci do szkół ponadgimnazjalnych, które w większości znajdują się w Szczecinku. Obecnie sprzedajemy 1386 biletów szkolnych miesięcznie.
Zdaniem starosty, spółka po przeprowadzonych zmianach organizacyjnych już miała samodzielnie radzić sobie na rynku. Jest jednak pewna – jak to ujął - „obsuwa” w realizacji planów.
– Zarząd spółki wystąpił z wnioskiem o dokapitalizowanie przedsiębiorstwa w wysokości 700 tys. zł. No, ale ja też muszę widzieć, skąd mam te pieniądze wziąć. Dzięki temu, że udało nam się pozyskać dodatkowe środki w wysokości ponad 372 tys. zł, mogliśmy zrobić przesunięcia w finansowaniu przebudowy ul. Trzesieckiej i remoncie kuchni w ZST, zostało nam 200 tys. zł, które możemy przeznaczyć na PKS. Główna księgowa w PKS-ie mówi nam, że to za mało, że za chwilę autobusy mogą nie pojechać. Spotkaliśmy się z Bankiem Magellan i podpisaliśmy umowę na 400 tys. zł krótkoterminowego kredytu do końca września. Nasze 200 tys. zł, ich 400 tys., jakoś to zepniemy.
- Analizujemy też możliwość sądowej restrukturyzacji spółki – dodał starosta. – Chodzi o to, żeby nieco uzdrowić finanse i by wierzyciele mogli odzyskać część należności. Ta procedura daje tyle, że ktoś nie stoi cały czas z pistoletem przy głowie i pozwala na zmianę płynności finansowej. Jeśli pewnych działań nie będziemy podejmować, to nie pozostanie nam nic innego, jak ogłoszenie upadłości. A na chwilę obecną nie ma takich przesłanek, które mówiłyby, że musimy to zrobić.
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Czy to już po PKS-ie?
Czy to nie " pudrowanie trupa " ?
moim zdaniem do wybojów trzeba reanimować "trupa".
to pewnie na raty brakuje za te nowe tiry
A przecież czytaliśmy, że prezes Szymonik zostawił firmę w dobrej kondycji , więc kto ją tak szybko wykończył ??????